Burknąłem cicho słysząc budzik, który wyrwał mnie z pięknego snu o życiu bez żadnych obowiązków. Przeniosłem zaspane spojrzenie na urządzenie, następnie wziąłem je w dłoń i wyłączyłem irytujący dźwięk. Przetarłem twarz dłonią, jednocześnie szeroko ziewając.
Sobota, mój ulubiony dzień tygodnia... Żartowałem. Z trudem leniwie wygrzebałem się spod pościeli, dając się ponieść stopom w stronę łazienki w celu odświeżenia się. W końcu student nie może wyglądać niechlujnie, szczególnie kiedy zajęcia ma tylko dwa razy w tygodniu, prawda? Prawda. Po szybkim prysznicu narzuciłem na siebie czarny golf, kompletując go ze spodniami tego samego koloru.
Przeczesując dłonią jeszcze odrobinę wilgotne włosy skierowałem się na dół i mocno zmarszczyłem brwi, słysząc ciche pochrapywanie. Dopiero w tej chwili przypomniałem sobie, że mam gościa. Co prawda niechcianego, ale jednak.
- Burek, wstajemy. - powiedziałem, podchodząc do kanapy, na której rozwalone było kocisko, po czym złapałem za rąbek koca i wyrwałem go z uścisku śpiącego. - No szybko, nie mam czasu. Już nie pada, wracaj do siebie.
Rudzielec burknął przez sen, odwracając się do mnie plecami, po czym mocniej wtulił się w której poduszkę użyczyłem mu na dzisiejszą noc.
- Sam się o to prosiłeś. - powiedziałem pod nosem, łapiąc za koszulkę chłopaka i szybkim ruchem zrzuciłem go z kanapy. Na moich ustach pojawił się uśmiech, w chwili, gdy kocia hybryda z syknięciem obiła sobie tyłek o twardą podłogę.
- Człowieku, czy ty jesteś chory na łeb? - mężczyzna burknął z wyraźną poranną chrypką, łapiąc w dłoń swój ogon, na który najprawdopodobniej upadł.
- Tobie też dzień dobry, a teraz wypad, zaraz wychodzę. - odpowiedziałem, splatając ręce na klatce piersiowej.
Chłopak zmierzył mnie spojrzeniem, po czym fuknął pod nosem. W tej chwili ani trochę nie przypominał bezbronnego i biednego kotka, na jakiego kreował się wczoraj. Dziś postawiłbym bardziej na dachowca, który w swoim mniemaniu jest Simbą czy tam innym panem dżungli.
- No to idź, mi się jeszcze nie widzi wstawać. - odpowiedział, przy czym cicho syknął w moją stronę, na co uniosłem brwi do góry.
- Jesteś bezczelny.
- Nie, jestem Taehyung, a Ty mnie wkurzasz.
- Bardzo ładne imię sobie wymyśliłeś.
- Nie wymyśliłem, takie mam w dokumentach. Coś jeszcze chcesz powiedzieć?
Wpatrywałem się w mężczyznę z szeroko otwartymi oczyma, w chwili, gdy ten łaskawie obdarował mnie spojrzeniem, jednocześnie unosząc uszy do góry.
- Dachowce nie mają dokumentów. - odpowiedziałem, odsuwając się odrobinę, aby chłopak mógł swobodnie podnieść się z podłogi.
- Ale dachowce z wyboru już tak. - odrzekł, leniwie wstając z podłogi, następnie uniósł ręce do góry i zaczął się przeciągać, jednocześnie machając długim, rudym ogonem. - Życie na ulicy jest o wiele lepszą przygodą, niż udawanie szczęśliwego człowieczka, który tylko martwi się o to, czy starczy mu pieniędzy na czynsz.
Otworzyłem usta i już miałem coś odpowiedzieć, jednak przerwał mi budzik ponownie brzęczący z mojego telefonu. Wyciągnąłem urządzenie z kieszeni i otworzyłem szerzej oczy, widząc, że jeszcze chwila i spóźnię się na pierwsze wykłady.
- Kurwa mać. - przekląłem pod nosem, łapiąc w dłoń torbę ze wszystkimi potrzebnymi mi na dzień dzisiejszy notatkami. - Zaraz się spóźnię, wynocha. - powiedziałem w stronę Taehyunga, który na moje słowa jedynie uniósł brew do góry, przyglądając się mojej osobie.
- Nie chcesz po dobroci, to załatwimy to inaczej. - warknąłem pod nosem, łapiąc między palce ucho hybrydy, która na ten gest syknęła.
- Wypierdalaj i nie narzucaj się więcej ludziom. - powiedziałem, nie kryjąc zdenerwowania, jednocześnie wypchnąłem chłopaka za drzwi. Przez okno wyrzuciłem mu ubrania, które zdążyły już wyschnąć na kaloryferze, następnie czekając aż wreszcie polezie z pod moich drzwi przetarłem oczy dłońmi.
- Świetnie. - powiedziałem pod nosem, będąc pewnym tego, że pierwszy wykład na pewno mi dziś przepadnie.
☆
Ściskając w dłoni rączkę ciężkiej torby wysiadłem z autobusu, kierując się prosto do domu, za którym przez cały dzień wykładów zdążyłem się stęsknić. Na zewnątrz robiło się już ciemno, a krople deszczu ponownie zaczęły spadać z nieba, tym razem w mniejszej ilości niż wczorajszego dnia.
Zmęczony stanąłem przed drzwiami i zmarszczyłem brwi, czując pod stopą coś miękkiego. Odskoczyłem, widząc, że nadepnąłem na martwą mysz, obok której leżała złożona w kostkę kartka. Kopnąłem zwłoki biednego zwierzęcia, aby zniknęły z pola mojego widzenia, następnie podniosłem kartkę.
- Ty głupi pchlarzu. - prychnąłem pod nosem kręcąc na boki głową, po przeczytaniu wiadomości znajdującej się na skrawku papieru.
"Jesteś chujem, ale lubię Twój dom. Jest bardzo ładny."
⭐
Ktoś może zechciałby podzielić się wrażeniami, hm?
YOU ARE READING
Redhead / jjk&kth
RandomGdzie Jungkook jest barmanem i zaocznym studentem, a Taehyung dachowcem z wyboru. Uwagi: Taehyung jako kocia hybryda. Start- 10/07/18 Rozdziały dodawane co środę.