V | ,, Pamiętam, że Louis tańczył na stole."

157 11 37
                                    

Obudziłam się rano z bólem głowy. Czego tu się dziwić skoro tyle wypiłam i nic nie pamiętam. No prawie niczego. Pamiętam jak Louis tańczył na stole... Zayn całował się z Perrie... właśnie! Muszę z nią o tym porozmawiać. A jeśli już jesteśmy przy temacie całowania, to nie. Nie zapomniałam, że całowałam się z Niallem czego chyba najbardziej żałuję. No, ale przyznam że całuje całkiem nieźle... że co kurwa?

Westchnęłam i obejrzałam się do okoła. To nie był mój pokój. Szybko i druchowo spojrzałam na swoje ciało. Na szczęście byłam ubrana. Może pocałunku z Niallem nie chce pamiętać, ale swój pierwszy raz wolę nie po pijaku i z kimś kto nie będzie chciał mnie wykorzystać. Tak naprawdę to w naszej paczce tylko ja i Jade jesteśmy dziewicami. Ale to chyba nie ważne.

Wstałam powoli i przetarłam ręką twarz. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju w którym byłam. Ściany były niebieskie, a na nich masa plakatów różnych zespołów rockowych. Prosto przed łóżkiem znajdował się telewizor stojący na komodzie. Łóżko stało w rogu pokoju, a obok niego mała szafka z lampką nocną. Na przeciwko wejścia znajdowało się wielkie okno przez które promienie słońca wpadały do pokoju. W drugim rogu pokoju stała gitara akustyczna, a po podłodze były porozwalane ciuchy męskie jak i damskie. Ale raczej po wystroju pokoju mogę się założyć, że mieszka tu jakiś chłopak.

Poprawiłam włosy wciążąc je w kucyka. Spojrzałam na zegar ścienny który wskazywał godzinę 9. Delikatnie otworzyłam drzwi starając się przy tym nie robić większego hałasu, bo nie chcę nikogo obudzić. Jeśli w ogóle ktoś tu śpi. Kiedy byłam już na dole jedyne co słyszałam to ciszę. Normalnie tak jak u mnie w domu codzinnie rano. Bo oczywiście rodzice "pracują". Dopóki nie usłyszałam głośnego trzasku odchodzącego z kuchni która znajdowała się na przeciwko schodów na których teraz stałam. Weszłam po woli do pomieszczenia i pierwsze co ujrzałam to blond włosy Nialla który aktualnie zbierał potłuczony talerz z ziemi. Już wiem w kogo domu jestem, ale co ja tu robię? Kiedy jego wzrok skierował się na mnie mogłam zauważyć, że płakał. Jego oczy były czerwone, tak samo jak policzki, a on sam wydawał się jakiś spięty. Nie wiem co się stało, ale nie było to nic dobrego.

- Niall? Co się stało?- zapytałam. Starałam się zabrzmieć jak najbardziej łagodnie, bo podejrzewam że Niall nie jest typem chłopaka który lubi mówić o uczuciach. Poczułam to kiedy pierwszy raz już się spotkaliśmy i od razu wyczułam, że nie był taki jak Nick czy Harry. On był inny. Myślę tak chodź znam go z jakiś tydzień. - Czemu płakałeś?

- Chyba nie twoja sprawa.- powiedział chłodno i wstał zostawiając w spokoju szkło na którym była krew. Odruchowo spojrzałam na jego dłonie które były w krwi. Jego krwi, która sączyła się z rany na wnętrzu jednej z dłoni. Z daleka wydawała się mała, ale z pewnością bolała chodź on tego nie okazywał. Westchnęłam i podeszłam do szkła, żeby posprzątać to co on na wyprawiał, ale od razu zostałam przez niego odciągnięta.- Zostaw, bo się pokaleczysz.

- Fajnie, że w twoich oczach jestem niezdarą.- przwróciłam oczami i chwyciłam jego dłoń, żeby spojrzeć na rany. On jak poparzony  wyrwał mi ją na co zmarszyłam brwi z niezrozumieniem.- Chcę ci tylko pomóc.

- Już nic mi nie pomoże.- powiedział i zebrał do końca szkło wyrzucając je do kosza. Co miał na myśli mówiąc ,,Nic mi nie pomoże"? Wydaje mi się, że za tym kryje się coś więcej niż zwykłe słowa nawiązujące do tej sytuacji. Nie była bym sobą gdybym nie zaczęła rozmyślać nad tą sprawą. Coś go męczy i ja muszę wiedzieć co.- Nieźle się wczoraj nawaliłaś.

- A ty to święty.- powiedziałam z sarkazmem przewracając oczami kiedy próbował zabandażować dłoń, ale coś mu nie wychodziło. Chwyciłam bandaż pomimo jego protestów z zamiarem pomocy.- Daj kurwa te jebane łapy, bo jak nie to stracisz więcej krwi.

- Dobra spokojnie.- powiedział i podał mi dłoń na której było jedno wielkie rozcięcie z którego leciały pojedyncze krople krwi. Jednak nie była taka mała jak mi się wydawało. Nienawidzę widoku krwi i ran, ale postaram się nie zwymiotować. Go to bardziej boli niż mogę podejrzewać, ale oczywiście tego nie okazuje. Męska duma jest pojebana i to ona zniszczy kiedyś wszystkich facetów na tym świecie. Jeszcze zobaczycie.- Czemu mi pomagasz?

- Nie lubię patrzeć na cierpienie innych ludzi.- powiedziałam starannie obmywając rany wodą i czystym gazikiem kiedy on dokładnie przyglądał się mojej skupionej twarzy. Naprawdę zaraz zemdleje.

- Pomimo tego, że jesteś cała blada?- zaśmiał się, a ja chwyciłam bandaż i zaczęłam delikatnie obwijać rany. Robiłam to ostrożnie nie chcąc sprawdzić mu nie potrzebnego bólu. Skubany mnie rozgryzł.

- Nie lubię widoku krwi i ran, bo od razu czuję się jakbym miała zemdleć.- powiedziałam kończąc bandażować mu dłoń i zadarłam głowę do góry, żeby na niego spojrzeć. Czemu on do jasnej cholery jest taki wysoki?- Możesz mi zdradzić, czemu jesteś taki wysoki?

- Takie geny skarbie.- powiedział z uśmiechem.- Pamiętasz coś ze wczoraj?

- Pamiętam, że Louis tańczył na stole.- zaśmiałam się na to wspomnienie na co lekko się uśmiechnął i podszedł do mnie bliżej. Był o wiele za blisko, nasze klatki piersiowe się stykały ze sobą. Gwałtowne bicie serca które diametralnie mi towarzyszyło było nie znośne, bo prócz naszych oddechów było słychać tylko je.

- A pamiętasz to jak wczoraj się całowaliśmy?- powiedział, a jego miętowy oddech uderzył w moje wargi. Poczułam jego perfumy w których pewnie nie jedna dziewczyna by się zakochała. Mocne, ale nie za bardzo. Takie... idealne. Kiedy miałam już zaprzeczyć, żeby nie nękał mnie tym niespodziewanie jego wargi zetknęły się z moimi. Pomimo, że miałam możliwość to się nie odsunęłam. Po raz kolejny zrobiłam coś czego bym się po sobie nie spodziewała. Między innymi zarzuciłam ręce na jego kark i przysunęłam go bliżej siebie pogłębiając tym samym pocałunek. Zaskoczyłam go tym tak samo jak siebie, ale oddał bardziej pieszczotę z uśmiechem. Dalej nie mogę uwierzyć w to co robię, ale jego pocałunki są takie... uzależniające. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam mu głęboko w oczy i odsunęłam się na krok.

- Pamiętam, ale chcę zapomnieć. Nie mam zamiaru być zraniona przez kolejnego dupka.- powiedziałam i poszłam w stronę drzwi. Założyłam szpilki i chwyciłam torebkę z zamiarem wyjścia, ale przeszkodziła mi w tym jego ręka która spoczęła na moim ramieniu.

- Nie dasz rady zapomnieć czegoś co ci się podobało.- puścił mi oczko z uśmiechem, a ja wyrwałam rękę z jego uścisku.

- Właśnie. Podobało, ale pamiętaj o tym żeby nie porównywać przeszłości do teraźniejszości, bo to w ogóle co innego.- Wyszłam zamykając drzwi. Tego jest już za dużo.

_______

Siemka! Chcecie może rozdział z perspektywy kogoś innego? Jak tak to kogo?

Love Is For Idiots // Niall HoranWhere stories live. Discover now