*Rozdział 1*

50 5 0
                                    


Magia czasu

1 września, czwarty rok (ceremonia przydziału)

               Przez trzy lata wiele się zmieniło. Powstało kilkanaście grup (paczki przyjaciół). Jedna z tych grup była bardzo popularna w Hogwarcie. A mowa tutaj o Huncwotach, którzy aktualnie siedzieli przy stole gryfonów i żywo o czymś dyskutowali.

-Kiedy to się skończy?! Głoooodny jestem! -jęknął chłopak o mysich włosach i niebieskich oczach.

-Zaraz się powinno skończyć, Peter. -pocieszył go chłopak o czarnych rozczochranych włosach i orzechowych oczach -Rzuciłeś już to zaklęcie? -zwrócił się do Remusa.

-Tak, za kilka sekund powinno się zacząć.

-To będzie piękne!!! -krzyknął chłopak o kruczoczarnych włosach do ramion i szarych oczach. Jednak krzyknął trochę za głośno przez co pół sali się odwróciło w jego stronę pół sali -No co?

-Panie Black! Proszę nie zakłócać ceremonii -powiedziała profesor McGonagall.

-Ok, sorry

-Pod stół -szepnął do swoich przyjaciół chłopak o miodowych oczach i jasnobrązowych włosach. Chwile później cała czwórka wślizgnęła się pod stół, a wtedy z "nieba" zaczął spadać deszcz krwi.

Wszyscy uczniowie uciekli z sali. Zostało tylko czterech gryfonów i kilkunastu ślizgonów.

-Co to ma być!?- odezwała się dziewczyna o brązowych włosach do pasa i oczach o tym samym kolorze- Fryzurę mi zniszczy!

-Nie martw się Cathy, ci którzy to zrobili zapłacą za swoje!- powiedziała dziewczyna z czarnymi włosami.

-Belllo, przecież to wiadomo, że to ci debile z Gryffindoru- powiedział blondyn z krystalicznie niebieskimi oczami- Kiedy te lamusy się ogarną?

W tym momencie przestało padać. Gryfoni szli w stronę wyjścia. W przejściu stała McGonagall. Wyglądała ciekawie zniszczony kok, szata cała w czerwieni, a w oczach było widać furię, stałą tak by nikt nie mógł przejść. Huncwoci spojrzeli na nią jakby zobaczyli Voldemorta i dla własnego bezpieczeństwa cofnęli się o kilka kroków. 

-Właśnie dostaliście miesięczny szlaban!- powiedziała z dziwnym wyrazem twarzy.

-Ale pani profesor to nie my!- odezwał się Potter

-Myślicie, że jestem na tyle głupia by nie rozpoznać winowajcy?

-No dobrze pani profesor- powiedział w końcu Potter- to on!- wskazał na Petera

-Ja? To był jego pomysł!- Pettigrew wskazał na Blacka

- To Lupin rzucił zaklęcie!

-Bo mi kazaliście!

-Dość, bez względu na to czyj to pomysł i tak wszyscy dostajecie szlaban! -przerwała im nauczycielka.

-Mówiłem, że to oni- powiedział Nail do Cathy 

-Ma pan coś do powiedzenia, panie Becon?- spojrzała na niego surowym wzrokiem

-Nie pani profesor

-To dobrze, idźcie już wszyscy do swoich pokoi wspólnych. Natychmiast.

               Wszyscy poszli do swoich dormitoriów. Kiedy huncwoci przeszli przez dziurę podeszła do nich Lily i Dorcas.

-Czy was do reszty powaliło?- krzyknęła Lily

-Przecież nic się nie stało- powiedział James

-Jak to się zmywa? Pod wodą nie schodzi.- Dopiero teraz huncwoci zauważyli, że wszyscy są w czerwieni.

-Może spróbujcie z pumeksem?- powiedział Syriusz

-Bardzo śmieszne Black. Jak to zmyć?- spytała Lily raz jeszcze 

-Nie wiem, ale chętnie ci pomogę 

-Nie trzeba Potter

Kłótnia trwała jeszcze kilkanaście minut, aż Lupin stwierdził, że ma dość. Wyciągnął różdżkę, wypowiedział nikomu nie znane zaklęcie i wszystkie czerwone plamy zniknęły.

-Dziękuje Remusie -powiedziała Lily i razem z Dorcas poszła do dormitorium.

-Po co to zrobiłeś?-zapytał Black

-Bo ma już dość tych kłótni!

-Nie kłóćcie się teraz wy! Chodźmy już do dormitorium- powiedział Peter

-Odbieracie mi całą przyjemność z życia- stwierdził Syriusz

-Skoro już została odebrana to wymyśl nową- powiedział Potter

-Już mam!

-A więc co to jest?- spytał Remus

-Topienie ciebie w jeziorze!

-Nie zrobisz tego!

-Zastanowię się.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 17, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The Maraudaers are The BestWhere stories live. Discover now