III

343 50 0
                                    

Bebita, gdzieś ty się podziewała? Wysłałam ci jakieś sto wiadomości! Ty to masz tupet! Wyjechać do Hiszpanii i nawet nie zadzwonić! – Dafne Greengrass była nieźle wkurzona. Pansy spodziewała się tego, w momencie gdy zobaczyła dwadzieścia nieodebranych połączeń od przyjaciółki oraz ponad siedemdziesiąt SMSów, które w większości dotyczyły pierwszej randki Dafne z Draco.

– Nie bądź zła, Daf – Pansy przełączyła telefon na tryb głośnomówiący i w międzyczasie starała namalować na oku idealną kreskę – Wczoraj późno dojechałam na miejsce, mieli jakiś problem z bagażami. Zanim odebrałam klucz do mojego pokoju minęły z dwie godziny, dodatkowo musiałam taszczyć moje walizki przez pół hotelu! Nie dziw się, że jak tylko weszłam do środka mojego pokoju padłam na łóżko i zasnęłam.

– Ty to zawsze masz jakieś wymówki – Pansy oczami wyobraźni widziała jak Dafne przewraca swoimi oliwkowymi oczami.

– Daf, daj spokój i lepiej opowiedz mi o swojej randce z Malfoy'em.

– Właśnie! Draco mówił, że spotkał ciebie na lotnisku! To prawda?

– Niestety tak. Przez niego prawie spóźniłam się na mój lot!

– W każdym razie, nasze spotkanie z Draco było idealne! Mówię ci, bebita zaprosił mnie do mojej ulubionej restauracji, a później poszliśmy się przejść do parku.

– Brzmi romantycznie – powiedziała ironicznie Pansy – Wiesz co Daf? Muszę kończyć, bo idę na śniadanie. Pa! – nie czekając na reakcję Dafne Pansy się rozłączyła. Dziewczyna mruknęła coś o tym, że Dafne będzie jeszcze żałować swoich schadzek z Malfoy'em, ubrała się i udała na śniadanie

• • •

– Przepraszam bardzo, czy orientuje się pan gdzie jest bufet? – Pansy miała już dość czekania w kolejce do recepcji, więc uprzejmie zastukała w ramie mężczyzny stojącego w ów kolejce przed nią i równie uprzejmie zadała pytanie. Gdy mężczyzna odwrócił się w jej stronę przeżyła niemały szok - facet stojący tuż przed nią okazał się być tym samym, co prawił jej kazanie o nadmiernym wyrażaniu uczuć do buteleczki Chanel No. 5! Mężczyzna widocznie również ją rozpoznał bo wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. Trwali w tym niezręcznym milczeniu jeszcze parę dobrych minut aż w końcu nieznajomy postanowił je przerwać.

– Niestety, ale nie wiem. Proponuję zapytać się innych gości. Raczej odradzam stanie w tej kolejce, wygląda na to, że nie ruszy się jeszcze przez następne pół godziny – Pansy nie mogła uwierzyć - ten gość zachowywał się tak jakby nie pamiętał co zdażyło się na lotnisku! Pansy zaczęła myśleć, że pewnie popada w jakąś paranoję albo, że najzwyczajniej w świecie pomyliła go z nim kiedy nagle przemówił – Mam do pani prośbę - czy moglibyśmy zapomnieć o tym co wydarzyło się na lotnisku? Wiadomo jak stres działa na ludzi. Ja nie byłem sobą, podejrzewam, że pani również. Tak w ogóle jestem Harry. Harry Potter – z uśmiechem wyciągnął rękę.

– Pansy. Pansy Parkinson – dziewczyna w otępieniu uścisnęła jego dłoń.

summer vibes → hansyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ