22.

12K 591 146
                                    

- Hej, żyjesz? - słyszę znajomy głos nad sobą, ale nie chce mi się otwierać oczu. - I co teraz, jak ona wróci do domu?

Gwałtownie otwieram je, co wcale nie poprawia mojego stanu. Widzę nad sobą wysokiego, przystojnego chłopaka, a obok mnie, kucającą Sarę.

- Może spać u mnie. - odpowiada spokojnie.

- Wykluczone, będzie miała jeszcze większe problemy, niż teraz. - rzuca zmartwiona. - Zawieź nas do mnie.

- A może ja nie chcę spać u ciebie, co? - odpowiadam jej roześmiana.

Obie pary oczu kierują się w moją stronę i patrzą na mnie z pobłażaniem, śmiejąc się pod nosem. Sara się uśmiecha.

- Ty tam lepiej śpij. - wzdycha.

Siadam i opieram się dwoma rękoma. Orientuje się, że leżę na chłodnym betonie, a moje ręce są wilgotne od piwa.

- Dasz radę wstać? - pyta mnie Nick.

- Spokojnie, wstanę. - gwałtownie odpycham się od ziemi i prostuję nogi.

Momentalnie czuję szum w głowie. Dociera do mnie, że może to nie był najlepszy pomysł. Idę do zaparkowanego nieopodal samochodu i orientuje się, że wcale daleko nie dotarłam. Rozsiadam się w przednim siedzeniu i zapinam pasy.

- Całkiem przystojnego masz tego chłopaka. - przyznaję.

Sara wybucha śmiechem, a chłopak chowa twarz w rękach i patrzy na mnie z pobłażaniem przez palce.

- Widzisz, skarbie, to znak. - śmieje się dziewczyna, po czym odzywa do mnie. - Spoko, nie jesteś pierwszą, która tak pomyślała.

Podróż mija dosyć spokojnie, a po godzinie jesteśmy już pod domem Sary. Dziewczyna żegna się z Nickiem, ale nadal nie jestem przekonana, co do tego czy mówiła prawdę, że nie są razem. Zachowywali się, jakby znali się od lat. Zamykamy drzwi, a dziewczyna bierze swoją torbę, teraz pełną alkoholu. Nie jest tak późno. Podchodzi do drzwi i wciska dzwonek.

- Cześć, Layne będzie u nas nocować. - oznajmia.

- Jesteś pewna? - jej mama brzmi bardzo niechętnie, szczególnie, że zerka podejrzliwie w moją stronę.

- Daj spokój. - odpowiada przeciskając się przez drzwi i ciągnąc mnie za sobą. - Możesz rzucić numer do jej mamy.

- A skąd mam ci go wziąć? - rzuca niewiele myśląc.

- Nie wiem, zadzwoń do pani dyrektor i mi wyślij. - rzuca Sara, na odchodne.

Odwraca się i kieruje się po schodach w górę.

- Chodź. - dodaje, kiedy otwiera mi drzwi, pozwalając, żebym poszła pierwsza. - Ja pójdę zrobić herbaty i mięty.

Kiedy wchodzę do pokoju i zapalam światło od razu robi na mnie wrażenie, to, jaki pusty i czysty jest. Mój jest pełen notatek i nawet, gdybym chciała, moje rzeczy nie byłyby całkiem schowane.

Na białej ścianie widać mnóstwo rysunków przyklejonych taśmą, ale tworzą zgraną całość. Na kartkach narysowane są oczy, twarze, są też notatki. Kiedy podchodzę bliżej, do łóżka przy którym one wiszę orientuję się, że nie są szkolne. Jest na nich mnóstwo tekstów, niektóre napisane są cyrylicą, ale nie dużo. Są tu też projekty czegoś, co przypomina tatuaże. Dodatkowo, mnóstwo dużych i małych map.

Kiedy podnoszę głowę, widzę, że na suficie poprzyklejane są gwiazdki, ale cała reszta pokoju jest szaro-biała, więc nie wygląda to jak pokój dziecka. Na kryształowym żyrandolu wiszą małe, suszone kwiaty. Rolety są opuszczone, co ma sens, kiedy przypominam sobie, że pewnie wyjechały rano.

Podchodzę do lustra, przy którym stoi małe pianino i widzę swoje marne odbicie. Zazwyczaj nie ma szału, ale teraz widzę, jak bardzo dziwne były te dwa dni. Moje włosy są strasznie napuszone i lekko oklapły, pod wpływem deszczu. Rajstopy są podarte na prawej nodze w dwóch miejscach. Koszula jest delikatnie za duża. Za to moje oczy już nie są podkrążone. Teraz tylko zmęczone.

Nie mam zamiaru spać. Jest okazja, żeby trochę wypić, a Sara pewnie nie przyniosła alkoholu bez powodu.

- Nudno, co? - odzywa się dziewczyna, kiedy wychodzi zza drzwi niosąc dwie szklanki w ręcę. - Mogłaś przecież usiąść.

- No właśnie nie. - odzywam się. - Masz ładny pokój.

- Dzięki, ale strasznie mnie wkurwia. - zaprzecza, rozglądając się po pomieszczeniu z niezadowoloną miną. - Któregoś dnia pochowam to wszystko i pomaluje jedną ścianę na czarno, a nad resztą pomyślę później.

- Czemu? - pytam się ździwiona.

- A czy to ważne? - odpowiada roześmiana. - Lepiej powiedz mi, jak się czujesz?

- Dobrze. - przyznaję. - Gotowa spróbować jak smakuje wódka.

- Tak? - pyta, zastanawiając się. - Nie chcesz powiedzieć mi, co miałaś na myśli mówiąc, że teraz już wszystko się zjebało i równie dobrze możesz wskoczyć pod ciężarówkę?

- Co? - otwieram szeroko oczy i momentalnie żałuję, że się tutaj znalazłam.

Sara bierze do ręki szklankę z herbatą i bierze potężny łyk, patrząc mi się prosto w oczy.

- Słuchaj. - zaczyna mówić. - Nie jestem psychologiem, ale patrząc na taką na przykład, moją mamę, nie może być gorzej.

Patrzę na nią, jak sparaliżowana. To aż tak po mnie widać?

Wzdycham i milczę przez chwilę. Ciszę przerywa Sara, która wstaje i otwiera okno.

- Chcesz zapalić? - patrzy przenikającymi mnie oczami.

W odpowiedzi wstaję, wkładam papierosa do ust i w końcu odpalam. Kiedy próbuję się zaciągnąć, moje płuca zaczynają mnie łaskotać i lekko się krztuszę. Dziewczyna śmieję się ze mnie, a ja odwzajemniam uśmiech, ale na krótko. Na dłużej ciężko zebrać siłę.
Kiedy cisza wydaje się trwać wieczność, już przestaję się bać tego, co o mnie pomyśli.

- Muszę Ci coś powiedzieć. - zaczynam nagle.

SEND NUDES [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz