35.

4K 143 34
                                    

Henry odchodzi, a blondynka zostaje sama. Patrzy na niego, jak oddala się w korytarzu i widzę, że ma szklanki w oczach. Stoi w bezruchu, a po jej polikach spływają łzy. Ma lekko zaciśnięte pięści. Pewnie ścisnęłaby je bardziej, gdyby nie przedłużane paznokcie wbijające się w wewnętrzną stronę jej dłoni.

Kiedy znika za rogiem, dziewczyna wzdycha głęboko i rozluźnia uścisk. Wyciera twarz, uśmiecha się stucznie i rozgląda się po sali. Kiedy widzi mnie, nie potrafi więcej udawać i czarny tusz rozlewa się po jej policzkach.

Zrobiło mi się jej szkoda.

- Czego chcesz? - pyta rozżalona, wycierając rozmazany makijaż, próbując udawać, że nic się nie stało. - Odwal się ode mnie, jeszcze tego brakowało, żebyś Ty się nade mną pastwiła.

- Co? - odpowiadam ździwiona, po czym przyznaję zgodnie z prawdą - W życiu.

- To o co ci chodzi? - Greta wydaje się naprawdę skołowana.

- Rozumiem Cię.

- Nic nie rozumiesz - blondynka momentalnie zaprzecza, kiwając głową. - Nie masz prawa tak mówić.

- Henry to skończony idiota. - zaczynam - Myśli, że może wszystko.

Dziewczyna wydaje się zgadzać ze mną, ale nie zmienia jej to nastawienia.

- Po co to robisz? - wtrąca nagle.

- Co takiego? - pytam ździwiona.

- Rozmawiasz ze mną. - przyznaje.

Patrzę na nią, ona na mnie. Obie jesteśmy równie zdezorientowane. Tak właściwie, przyznam, że ma rację. To dziwne, że z nią rozmawiam. Sama nie mam pojęcia, dlaczego jej współczuję.

Zawsze traktowała mnie okropnie, a powodem dlaczego Henry powiedział jej to wszystko, jest jej złudna nadzieja, że kiedyś odwzajemni jej jednostronne uczucia.

- Nie wiem. - przyznaję w końcu.

Po dłuższej wymianie zdań wracamy do przeszłości, mojej przeprowadzki i początków naszej znajomości. Prawie zapomniałam, jak to było.

- Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedyś będziemy rozmawiać normalnie. - przyznaję.

- Racja. - dziewczyna zgadza się ze mną. - Szczególnie, że masz nową koleżankę.

Patrzę się na blondynkę i marszczę brwi.

- O co tak właściwie chodzi? - przerywam ciszę. - Dlaczego twierdzicie, że jest lesbijką?

- Bo nią jest. - rzuca. - Zostawiła dziewczynę w psychiatryku.

Staję na baczność i niedowierzam. Czuję, jak robię się czerwona na twarzy, a moje pięści automatycznie się zaciskają. Kieruję moje stopy w inną stronę i patrzę przez moment na Gretę.

- Pierdolisz. - uśmiecham się i pewna siebie odchodzę, opuszczając zawiedzioną dziewczynę.

Idę przez korytarz niczym burza, kiedy nagle czyjaś głowa uderza o moją klatkę piersiową. Czuję się zaatakowana.

- Dobrze się czujesz?! - krzyczę wściekła, po czym orientuję się, że właśnie wyładowałam się na mojej przyjaciółcę, ale to mnie tylko nakręca.

- Hej, hej, to tylko ja. - oznajmia z uśmiechem, rozbawiona zaistniałą sytuacją.

- No właśnie. - oznajmiam.

- Coś cię ugryzło? - zdziwiona podnosi jedną brew, po czym próbuje mnie uspokoić i dotyka mojego ramienia.

- Zostaw mnie! - odpycham ją od siebie.

SEND NUDES [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora