Walka z goblinami

305 16 0
                                    

Cała kompania zleciała w dół, spadając do czegoś w rodzaju klatki.
Laise miał szczęście bo wylądowała na samym szczycie, nie zgnieciona przez resztę krasnoludów.
Już po sekundzie dopadły do nich gobliny szarpiąc ich i bijąc.
Zaciągnęły kompanię przed tron króla.
Miasto goblinów było wręcz gigantyczne, choć w porównaniu z Rivendell prezentowało się marnie.
Król goblinów też nie przypominał Elronda. Był wielki i obleśny.

Kompania stanęła przed nim ztłoczona. Właśnie wtedy zakończył swoją piosenkę, od której bolały uszy.
-Wpada w ucho, prawda?-spytał-To moja własna kompozycja.
-To jakaś abuminacja-krzyknął Balin.
Już po chwili zostali pozbawieni wszelkiej broni.
-Kto śmiał wkroczyć do mojego królestwa, uzbrojony po zęby? Szpiedzy, złodzieje, mordercy?
-Krasnoludy, wasza występność-powiedział jeden z jego poddanych.
-Krasnoludy?
-Były we frontowym przedsionku.
-Nie stójcie tak-przeszukać ich-warknął Wielki Goblin.
-To sprzymierzeńcy elfów-powiedział sługus, gdy obejrzał świecznicz zabrany z Rivendell.
-Zrobiono w Rivendell. Druga era. Bez wartości-król wyrzucił przedmiot w przepaść- Co tu robicie?
Thorin już chciał się odezwać, ale Oin wyszedł do przodu.
-Ja powiem.
-Tylko prawdę-ostrzegł.
-Mów głośniej, twoi chłopcy zdeptali mi trąbkę-powiedział Oin, pokazując przedmiot.
-Zaraz zdepczę coś więcej-ryknął goblin wściekły.
-To ze mną powinieneś rozmawiać-wtrącił Bofur- Szliśmy sobie drogą...ścieżką...a właściwie szlakiem. W każdym razie szliśmy ni drogą ni ścieżką ni szlakiem, a potem przestaliśmy...
-Zrobił się problem, bo we wtorek mieliśmy być w Dunlandzie u krewnych-przejął pałeczkę Dori.
-Ze strony mojej matki...
-CISZA!-ryknął Wielki Goblin- Nie chcą mówić, będą cienko śpiewać. Dajcie miażdżarkę i łamacz kości.
Najpierw panienka!-uśmiechnął się, wskazując na Laise.
-Sam jesteś panienka!-odgryzła się bezczelnie.
-Zaczekaj-odezwał się Thorin i podszedł do goblina.
-Coś takiego? Któż to? Thorin, syn Thraina, syna Throra-Król pod Górą-parsknął, udając ukłon- Byłbym zapomniał! Góry już nie masz i nie jesteś królem, co czyni cię nikim...
Laise wyrwała się do przodu i gdyby nie Thorin zaatakowałaby króla goblinów.
-Och, odważna panna. Tylko, że odwaga to łagodne określenie głupoty-stwierdził, patrząc na dziewczynę.
Wujek znowu musiał ją przytrzymać, żeby nie podbiegła do kreatury.
-Powtórz to, a nic mnie nie powstrzyma-zagroziła, zaciskając pięści.
Goblin zaśmiał się szyderczo.
-Wracając do tematu. Znam kogoś, kto wiele oddałby za twoją głowę...samą głowę, bez reszty. Może wiesz o kim mówię, o twoim dawnym wrogu- Białym Orku na grzbiecie Białego Warga- Thorin spojrzał na niego spod byka.
-Azog Plugawy został pokonany-syknął- Zginął na polu walki wiele lat temu.
-Sądzisz, że jego plugawe dni przeminęły? Przekaż mu wiadomość, że mam tu coś dla niego-zwrócił się do jednego z poddanych.

Gobliny znowu zaczęły śpiewać, a gdy zobaczyły miecz Thorina zaczęły ich bić. Kompania zaczęła się bić, gdy nagle w oddali błysnęło światło i zobaczyli Gandalfa. Błysk oślepił gobliny.
-Podnieście broń!-krzyknął czarodziej, a drużyna podniosła się z ziemi.
Laise złapała swój miecz, sztylety oraz łuk ze strzałami.
Kopnęła kilka goblinów i pobiegła za resztą krasnoludów.

-Już blisko!-krzyknął Thorin i popędził drużynę.
Po przebiegnięciu kilku metrów uciekli z lochów goblinów i wybieli do lasu. W biegu Gandalf zaczął liczyć krasnoludy i po chwili krzyknął:
-Gdzie jest Bilbo? Gdzie jest nasz hobbit?
Laise zatrzymała się gwałtownie przez co zderzyła się z Kilim.
-Myślałem, że jest z Dorim.
-Nie zwalaj na mnie!
-Kiedy go widzieliście?-spytał Gandalf.
-Wyślizgnął mi się jak nas dorwali.
-Jak to się stało?!
-Powiem ci-Thorin podszedł do czarodzieja-Pan Baggins wykorzystał pierwszą okazję i uciekł. Od początku chciał wrócić do miękkiego łóżka i ciepłej chatki. Jest już daleko...
-Rozmawiałam z nim!-krzyknęła Laise-On taki nie jest!
Thorin zmierzył ją wzrokiem i odparł:
-Od początku w niego wierzyłaś! To-był-błąd!-podszedł do siostrzenicy i dobitnie powiedział trzy ostatnie słowa.

-Nieprawda!-usłyszeli głos Bilba i odwrócili się w tamtą stronę.
-Jeszcze nigdy czyiś widok mnie tak nie ucieszył-zaśmiał się Gandalf.
-Myśleliśmy, że nie wrócisz-odezwał się Kili-Jak wymknąłeś się goblinom?
Bilbo sięgnął do kieszeni, co nie umknęło uwadze Laise.
-Czy to teraz ważne?-spytał Gandalf, ale brunetka była pewna, że też to zauważył-Wrócił.
-Ważne-powiedział Thorin-Chcę wiedzieć-czemu wróciłeś?
-Wiem, że od początku we mnie wątpiłeś. Masz rację, często myślę o Bag End. Brak mi moich książek, fotela, ogrodu. Tam jest moje miejsce, mój dom. I dlatego wróciłem, bo wy nie macie domu. Ktoś wam go zabrał, a ja pomogę go wam odzyskać.
Thorin spuścił głowę, a Laise podłapała spojrzenie hobbita i mrugnęła jednym okiem. Wymienili uśmiechy.
Cała kompania patrzyła na Bilba ze wzruszeniem. Wszyscy wiedzieli co oznacza stracić coś ważnego.
Jednak jak zwykle musieli zjawić się orkowie...

KING RETURN TO HIS OWN~HOBBIT~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz