Dwadzieścia Dwa

2.9K 85 7
                                    

Nie spałam pół nocy, może zasnęłam dopiero nad wczesnym ranem. Cały czas myślałam nad Harrym, bałam się że jeszcze tu przyjdzie i coś mi zrobi.

Nie pospałam za długo, bo od razu wszedł do mojego pokoju. Za oknem było już w miarę jasno, a on był już ubrany. Zacisnęłam ręce na kołdrze, bojąc się, że znowu mnie zaatakuje.

-Idziesz dzisiaj do szkoły, skarbie? - był niepewny. Ucieszyłam się że taki był, w końcu to już ten Harry którego znam.

Mogłam zostać w domu, rodzice nie wiedzieliby, że nie ma mnie w szkole. Jednak bałam się spędzać tyle czasu z Harrym. Pokiwałam energicznie głową i usiadłam. Nie wiem która godzina, ten szczyl nie ma zegara w pokoju.

-Kochanie, idziesz na 8?-zapytał na co ponownie pokiwałam głową.

Nie miałam pewności aby mu odpowiedzieć. Cały czas mu nie ufałam po tym co zrobił.

-Śpij jeszcze, obudzę cie później - usmiechnął się, a kiedy zauważył, że wcale nie rozluźnia to atmosfery, wyszedł.

Położyłam się jeszcze, miałam nadzieję że mam dużo czasu na sen. Dlaczego musiałam wtedy wchodzić na ten chat? Nigdy w życiu tego nie robiłam, a od razu trafił mi się Harry Styles. Jego rodzice mają racje, że coś jest z nim nie tak, nie zauważyłam tego wcześniej.

Po krótkim śnie, którego już nie pamiętam, Harry znowu wszedł do pokoju. Nie chciałam być taka słaba, powtarzałam sobie że to Harry, który gada o bieliźnie czy o innych gównach.

-Możesz się ubrać, zrobiłem śniadanie. - westchnął kiedy zobaczył, że wciąż mu nie ufam. Nie ukrywałam tego, nie ufa się ludziom dwa razy.

-Więc wyjdź, możesz wracać do Los Angeles - poczułam nagły przepływ pewności, więc od razu go wykorzystałam. Dokładnie tego chciałam. Wstałam przy tym, mając nadzieje, że zobaczy moją pewność.

-Sarah skarbie, mówiłem ci, że nie chciałem cie skrzywdzić.

-Powinieneś pomyśleć nad listem od rodziców, nie jesteś zdrowy - zamknęłam oczy, bojąc się że znowu mi coś zrobi. Być może powiedziałam za dużo, ale to prawda.

-Sarah - zająknął się. To zupełnie inny model Harrego, nigdy nie słyszałam jak się jąka. - Nie myślisz chyba tak...

-Myślę - kontynuowałam kiedy czułam, że mam przewagę. - Wyjdź z mojego domu.

-Skarbie, oni mnie zamkną do końca życia - podszedł do mnie, ale na szczęście miałam jeszcze trochę miejsca za sobą.

-Sam sobie na to zapracowałeś, masz odejść, nie chce mieć z tobą kontaktu.-powiedziałam, ale nie sądziłam, że odejdzie. Jednak posłuchał się mnie i wyszedł z pokoju, liczyłam że opuścił mój dom.

Miałam go serdecznie dość, wydawał się świetny na początku, ale nie da się oszukać swojego życia.

Wyszłam do łazienki, miałam siny ślad na szyi, a na drugiej stronie kolejne malinki, ile on ich zrobił do cholery. Wzięłam swój najlepszy podkład i próbowałam wszystko zakryć.

Wciąż miałam jakieś prześwity, nie sądzę aby w ten parny dzień, golf był dobrym ubraniem.

Ubrałam koszulkę, zaskakując samą siebie, nigdy nie byłam w szkole w czymś lekkim. Zeszłam na dół i zobaczyłam jajecznicę na stole. Nie widziałam nigdzie Harrego, co strasznie mnie ucieszyło. Zawahałam się czy mam to zjeść, być może to otruł, ale nie wierzę aby chciał mnie zabić. Zresztą nie obchodziło mnie czy umrę.

Wyszłam do szkoły, bałam się reakcji osób z którymi ostatnio chodziłam po mieście. Pamiętam same żenujące momenty, nawet ten pocałunek. Nie potrafie się całować, może koleś zapomniał?

Weszłam do budynku, czułam wzrok każdego, ale przyzwyczaiłam się że to moje wymysły.

chat with killer |H.S| ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz