45.

362 16 5
                                    

Po powrocie ze sklepu no i parku, do którego mój chłopak mnie wyciągnął zrobiliśmy śniadanie. Standardowo naleśniki bo jak na razie tylko to Jackson potrafi zrobić ale powiedział mi, że nauczy się gotować dla mnie. Lekcje dziś mamy na dziewiątą więc postanowiliśmy jeszcze chwilę zajrzeć do książek. Wytłumaczył mi jeszcze raz matmę bo mam mieć sprawdzian.

- Jackson możemy już jechać! - krzyknąłem do chłopaka, który był u góry, a ja ubierałem buty.

- Już jedziemy księżniczko - chwilę później zjawił się na dole. Ubrany w różową bluzę, w której go kocham.

- Słodziak ale mówiłem, nie nie jestem dziewczyną!

- Dla mnie jesteś moją słodkim księciem - zaśmiał się

- Mniejsza, chodźmy już.

~~~~~~~~~~10 minut później~~~~~~~

Po dosłownie kilku minutach byliśmy już w szkole. Jak zwykle szliśmy za ręce do budynku. Gdy mieliśmy już wejść do środka, usłyszałem jak ktoś woła moje imię i jeszcze nazwisko więc się odwróciłem, a Jackson za mną.

- Mark Tuan debilu stój!

- Nie wyzywaj mi chłopaka, gnojku. - powiedział Jackson

- Mniejsza. Wiecie, że nasze klasy jadą na wspólną wycieczkę? No i jeszcze klasa Yugyeom'a ale to nie ważne. - uśmiechnął się od ucha do ucha Kookie

- Co ty pierdolisz? Czyli będę na wycieczce szkolnej z moim chłopakiem? - spojrzałem na Jacksona

- No tak. Wiem, że się cieszycie. - zaśmiał się Kookie

- Tak tylko ten jebany Yugyeom i jego klasa jadą, a on się teraz przyjaźni z Namjoonem. - warknął wkurzony Jackie

- Spokojnie, będziemy tam razem - wtuliłem się w niego

- Boże jak słodko. W końcu mój Mark jest szczęśliwy, a nie chodzi smutny i patrzy na mnie oraz Tae. - uśmiechnął się

- A właśnie, gdzie go zgubiłeś? - zapytał Jackson

- Spóźni się chwilę. Nie pytajcie. Dobra idę sobie zapalić, chcecie też? - zaproponował. Jeszcze przed poznaniem Jacksona paliłem bardzo dużo ale już się opamiętałem

- W zasadzie to...

- Nie palimy - przerwał mi

- Mark od kiedy? - zapytał ze zdziwieniem Kookie

- Zamknij się i lepiej już idź - warknąłem i ruszyłem do szkoły.

- Co masz teraz? -zapytałem

- W zasadzie co my mamy. Halo Mark tu ziemia mamy wf. - oboje się zaśmialiśmy i poszliśmy do sali.

Chwilę później zadzwonił dzwonek i przebrani weszliśmy na salę. Chociaż nie zapowiadało się na normalny wf. Oprócz naszych klas była jeszcze ta Yugyeom'a z panią Yoo i nasi wychowawcy, pan Lee i pan Gim. Pewnie przyszli w sprawie wycieczki.

- Dzień dobry - powiedzieliśmy w tym samym momencie i skineliśmy głowami

- Dzień dobry chłopcy, proszę zajmijcie miejsca. - uśmiechnął się pan Lee

Tak też zrobiliśmy. Zajęliśmy miejsca na ławce obok siebie.

- Jak już wiecie, a niektórzy może nie - zaczęła chemiczka - Nasze trzy klasy jadą razem na wycieczkę, która będzie za tydzień. Jest ona na tydzień do Los Angeles. Będzie dużo zwiedzania. Dużo wolnego dla was czasu na zakupy lub coś w tym stylu. Pokoje czteroosobowe i to już jest potwierdzone. Wszystkie inne informacje podamy wam w najbliższym czasie. Kwota, którą musicie zapłacić w przeciągu trzech dni to 916 030.53₩ *. - chyba skończyła swój monolog

- Pani Yoo zapomniała dodać, że damy wam jeszcze zgody, które muszą podpisać wasi rodzice i trzeba je przynieść razem z należytą kwotą. Wszyscy rozumieją? - zapytał w uśmiechem pan Gim

- Tak, profesorze - odpowiedzieliśmy wszyscy hurem

- Spotkamy się jesczec za dwa dni tutaj i przeczytamy wam zasady wycieczki. Proszę dobrać się już jakoś w cztery osoby do pokoi by potem nie było problemów - oznajmił pan Lee

- A teraz proszę moja klasa wraca na chemię. Miłego wf. - uśmiechnęła się i wyszli, a my zajęliśmy się sportem.

<<   Chcecie żebym opisała tą wycieczkę jak już będzie na nią pora? A tak poza tym to niedługo będzie niespodzianka 😏❤  >>

Zakazany? × Markson Where stories live. Discover now