84.

257 16 1
                                    

Wieczorem tak jak zawsze wykąpałem synka, a potem siebie. Zjadłem kolację, a on wypił mleko i uspałem go. Leżałem sobie w łóżku z nadzieją, że mój chłopak wróci.

22:00

23:30

23:00

23:30

00:00

Dalej go nie było. Stwierdziłem, że nie ma co czekać i lepiej iść spać. Gdy chciałem odłożyć telefon dostałem wiadomość od nieznanego numeru. Weszłem w konwersacje i zobaczyłem to cholerne zdjęcia...

Nieznany:

Nieznany:

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Tak bawi się twój chłopak gdy nie ma go w domu

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Tak bawi się twój chłopak gdy nie ma go w domu. Naprawdę wierzyłeś, że jest taki oddany? Współczuję bo wiem, że naprawdę go kochasz. Nie wiem czy to istotne ale twój chłopak wyglądał jakby naprawdę go kochał... Wiem, że masz dziecko ale radziłbym go zostawić chyba, że chcesz cierpieć do końca życia... powodzenia

Ja:

Dziękuję za informacje... nie wiem kim jest ale to wiele dla mnie znaczy...

Odłożyłem telefon i poszłem się ubrać. W walizkę zapakowałem swoje najpotrzebniejsze rzeczy, a potem zapakowałem też wszystkie potrzebne rzeczy potrzebne dla syna takie jak mleko w proszku, pieluchy, ubranka. Nie chciałem go rozbudzić ale to zrobiłem. Ubrałem go i wziąłem na ręce. Wsadziłem go do wózka, wziąłem walizkę i wyszłem z domu. Zamknąłem go i ruszyłem w nie znaną mi stronę. Po chwili spacerowania po parku gdzie trochę płakałem, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Tae.

- Halo, Mark?

- Tae... czy mogę przyjść do ciebie z synem na jedną noc? Potem już nas nie będzie...

- Co się stało?! Dlaczego nie jesteś w domu?

- Opowiem Ci jeśli pozwolisz mi przyjść...

- No jasne, że możesz! Gdzie jesteś?

- W parku... niedaleko twojego domu.

- Dobrze czekam.

Schowałem telefon do kieszeni i ruszyłem w stronę domu przyjaciela. Przy bramie zobaczyłem Tae i od razu podeszłem, a on wziął ode mnie walizkę.

- Jezu Markie nie płacz... - przytulił mnie

- Nie płaczę przecież...

- Chodź zrobimy herbatę i wszystko powiesz.

Poszliśmy do niego do domu. Tae zrobił herbatę, a ja w między czasie uspałem i położyłem synka. Poszłem do salonu i usiadłem koło przyjaciela i od razu się w niego wtuliłem.

- Mark powiedz mi co się stało...

- Mówiłem Ci już, że Jackson często jedzie do "pracy"...

- No tak i co w związku z tym? - zapytał zdziwiony

- Okazało się, że wcale nie jeździ do pracy... - wyciągnąłem telefon i pokazałem mu zdjęcia

- To chuj. Wiedziałem, że nie można mu ufać. Jak mogł cię tak skrzywdzić?! Przecież macie dziecko! - na jego słowa jeszcze bardziej się rozpłakałem - Mark nie płacz. Nie zasługuje na twój płacz.

- Wiesz co? Masz rację, nie zasługuje. - podniosłem się

- Tak trzymaj Mark!

- Masz lody?

- No mam.

- Zjemy lody i coś obejrzymy? - zapytałem

- Jasne. - poszedł po lody, a ja włączyłem film

Resztę nocy oglądaliśmy filmy, jedliśmy lody i przytuliliśmy się na kanapie, a potem poszliśmy spać.

Zakazany? × Markson Donde viven las historias. Descúbrelo ahora