05.08.2018

195 14 1
                                    

Dzisiaj mam dużo do powiedzenia, ale nie wiem czy dam radę napisać wszystko teraz. 

Więc wracając do poprzedniego wpisu. 

Jak mówiłam, epitety były coraz gorsze, nie? Głupia, gruba, beznadziejna, spyływały po mnie jak po kaczce. A nagle pojawiło się Sarahah. Chciałam być jak wszyscy, czego do dzisiaj cholernie żałuję. Zaczęło się dość miło, fajne wiadomości. Ale gdy podałam link znajomym z klasy... Wtedy nieświadomie rozpoczęłam największą falę nienawiści w swoim życiu. Zaczęły pojawiać się teksty typu 'zabij się' 'marnujesz tlen' albo 'niczego się nie nauczyłaś spierdolino? Miało cię tu nie być'. 

Zaczęłam robić jedną z głupszych rzeczy w takiej sytuacji - na potęgę zajadałam stres, stąd też w opisie mowa o zaburzeniach odżywiania. W ciągu 2 lat przytyłam...28 kilogramów. Moja psychika, samoocena, zostały zupełnie zrujnowane. 

Aż w pewnym momencie, zaczęłam tracić przytomność w szkole. Nie dałam rady wytrzymać tego stresu. Pierwszy raz, drugi, trzeci.. Czwarty był w domu. Mój tata zadzwonił po karetkę. Było to w listopadzie 2017. W jednym szpitalu leżałam tydzień, potem dwa tygodnie w innym. W grudniu próbowałam wrócić do szkoły, ale moje omdlenia zaczęły się powtarzać. Tym razem była to reakcja typowo stresowa, a nie od nadciśnienia. 

Najlepsze zostawię na teraz. Czwarty raz zemdlałam. Moja wychowawczyni stwierdziła, że udaję. Tak, poważnie. Udaję utratę przytomności. Stwierdziła również, że zmyślam, że klasa nic na mnie nie mówiła. Krzyczała na mnie i nie chciała wezwać do mnie karetki. Mój tata to zrobił. Jak się okazało, przechodziłam silne załamanie nerwowe. 

W lutym moja psycholog stwierdziła, że to już dystymia. Depresja nerwicowa. W kwietniu pojechałam do psychiatry. Dostałam leki. Antydepresanty. Właściwe to leki psychotropowe, ale jak chcecie. 

W międzyczasie zmieniłam szkołę. Jak się okazało, to nic nie dało. Ludzie z poprzedniej szkoły nadal mnie dręczyli. Dwie przyjaciółki chciały się nawet "pogodzić" ale od razu im odmówiłam. Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego, skoro zostawiły mnie kiedy było mi najgorzej. 

Szczerze, to nadal dostaję wiadomości typu "zabij się" i inne gorsze. Nie mogę się od tego uwolnić... I chyba tak samo będzie z depresją. Zawsze będzie trzymała mnie zbyt mocno w swoich objęciach...

PAMIĘTNIK Z DEPRESJIWhere stories live. Discover now