four

1.9K 259 304
                                    

Chuuya dziwił się sam sobie, ale następnego dnia naprawdę z niecierpliwością wyczekiwał Dazaia. Choć stwierdził, że nie ma złamanego nosa, to nie był lekarzem i martwił się, czy wszystko z nim w porządku.

Przyłapał się nawet na intensywnym wpatrywaniem w drzwi.

No i musiał to przyznać, ale gdy zaczął myśleć o całej tej sytuacji, to jest o próbach bycia śmiesznym Dazaia, to zauważył, że Osamu mu urozmaica dzień. Nie sterczy całą zmianę przed nudnymi klientami, no i nie może narzekać na nudę.
Nie zmienia to faktu, że Chuuya w życiu nie miał gorszego klienta niż ten delikwent.

Miał odwrócić wzrok od drzwi, kiedy te się otworzyły, a w progu stanęła osoba, która zajmowała jego myśli. Uśmiechnął się do Nakahary i kiedy skierował się do stolika numer dziewięć, stanął jak wryty. Chuuya spojrzał w tamto miejsce i z wrażenia aż się zachwiał.

Siedziała przy nim starsza kobieta i jadła ramen.

Dazai wyglądał, jakby zamierzał się rozpłakać. Czy ten idiota naprawdę się przywiązał do zwykłego stolika? Chuuya szybko rzucił okiem na szóstkę, a kiedy stół okazał się wolny to tam podszedł i przekręcił plakietkę z numerkiem do góry nogami. Osamu na to zrobił wielkie oczy, prawdopodobnie nie dowierzając, że Nakahara w pewien sposób mu pomógł.

Rudy też był zdziwiony swoim czynem, bo jeszcze wczoraj był gotowy zabić tego typa, a dzisiaj zmienia dla niego numery stolików.

Chyba mnie Bóg opuścił, pomyślał, kręcąc głową i obserwując, jak Dazai pewnym krokiem idzie do stołu i patrzy na kelnera.

- Siemanko, Chuuya - rzucił radośnie i rozsiadł się na krześle. - Jaki dziś piękny dzień! Idealny na popełnienie podwójnego samobójstwa!

Myślał, że się przesłyszał.

– Dobrze się czujesz? - zapytał, wystawiając rękę, aby sprawdzić, czy nie ma gorączki, jednak Dazai strzepnął jego rękę. - To od tego uderzenia wczoraj? W ogóle to jak twój nos?

Przypomniał sobie, że jest w pracy, a jego pierwszą kwestią wypowiedzianą do klienta powinno być: dzień dobry, co podać? Zdał sobie również sprawę, że nigdy tak naprawdę nie powitał Osamu poprawnie w restauracji. Zalała go fala zażenowania, kiedy uświadomił sobie, jak wielką gafę popełnił, a jego policzki zawitała czerwień.

- Czuję się świetnie! Z moim nosem jest wszystko w po... rządku... robisz się czerwony - zauważył zdezorientowany, ale szybko to ukrył i zabawnie poruszył brwiami. - To ja tak na ciebie działam? Wybacz, ale... nie lubuję się w mężczyznach.

Zamknął oczy, czując większe zażenowanie niż przed chwilą.

Kolejny raz myślał, że się przesłyszał i zachłysnął się powietrzem. Czy on właśnie zasugerował, że jest gorący, a Chuuya się przez niego czerwieni? No chyba nie! Co prawda, Nakahara nie lubił dziewczyn w tych sprawach, ale nigdy by się nie zakochał w Dazaiu! Bo kto o zdrowych zmysłach by to zrobił? Osamu na dłuższą metę jest irytujący. Tak, urozmaica jego pracę, ale czy ten typ sobie w tej chwili nie schlebia?

Wziął głęboki wdech, potem wydech i otworzył oczy. Uśmiechnął się sztucznie i przybrał maskę wzorowego kelnera.

- Dzień dobry, co podać? - Poczuł, że szczęka go boli od zbyt szerokiego uśmiechu, więc przestał się uśmiechać. Prawdopodobnie wyglądał teraz, jakby chciał kogoś (Dazaia) zamordować, bo jego wyraz twarzy... no, nie był zbyt przyjemny. W każdym razie nie dla tej osoby.

- No ej, a nasza relacja już zaczynała wchodzić na nowy poziom - stwierdził i zrobił smutną minę. - Zepsułeś mi mój idealny dzień! Zgłoszę cię twojemu szefowi!

- Nie rozumiem o co panu chodzi, ja tylko wypełniam swoje obowiązki – odparł beznamiętnie, choć w środku na przemian gotował się ze złości lub powstrzymywał śmiech.

- Chciałem się zabić w dobrym nastroju, ale nieee, głupi Chuuya musi mi wszystko popsuć i teraz umrę smutny! Jesteś taki okrutny!

Poczuł się naprawdę zmieszany, bo z jednej strony to wszystko brzmiało, jak żart, a z drugiej nie wiedział czego się może spodziewać po Dazaiu. Może ma depresję i potrzebuje pomocy? Albo próbuje być śmieszny i nie wykorzystuje dobroć Chuuyi. Tak, to też było możliwe.

Kelner czy człowiek? Jak ma się zachować? Czy powinien przybrać bezbarwną maskę, której używa od dawna, czy może ją zdjąć, połamać i pomóc Osamu?

Co w tej sytuacji by mu powiedział Mori?

„Jesteś zbyt empatyczny, ty masz tylko pracować i wykonywać swoje obowiązki, a przy tym zachowywać kulturę". Tak, coś w tym stylu. Mori był człowiekiem sukcesu, któremu zależało głównie na kasie i mało interesowali go inni ludzie, niż on sam.

Jednak Chuuya nie był Morim.

- Dobra, przepraszam - powiedział z trudem, bo nijak nie widział w tym wszystkim swojej winy, jednak klient ma zawsze rację i masz być miły dla klientów, Chuuya, nawiedzało jego głowę. - Czemu chcesz się zabić? - zapytał delikatnie.

Może nie powinien był pytać go prosto z mostu, ale kompletnie nie wiedział, jak to rozegrać.

– Czy to nie jest fascynujące, umieranie i te sprawy? Jak dokonujesz ostatniego oddechu, zamykasz oczy i już nigdy ich nie otwierasz? Albo reakcja znajomych na twoją śmierć? Tego ostatniego się niestety nie mogę dowiedzieć. A teraz zignoruj to wszystko, co powiedziałem. Ten świat po prostu nie zasługuje na Dazaia Osamu.

- Czekaj co...

– Poproszę wodę z różową słomką.

– Może potrzebujesz pomocy...

– Woda z różową słomką, Chuuya.

---

kurna to zakończenie jest tak krindżowe XDDDDDD

ja to skończę do 3 września, naprawdę

w ogóle to czaicie, że drugiego września zOBACZĘ MOJĄ IDOLKĘ MOJĄ BRO

tak musiałam się wam tym pochwalić

trzy zasady [SOUKOKU]Where stories live. Discover now