11. ,,Jaki ty jesteś przystojny"

7.8K 546 124
                                    

- Gotowy? - podniosłam brew do góry i wzięłam głębszy oddech.

- Ja zawsze jestem gotowy, Candice. - prychnął. - Na trzy?

- Na ,,jesteś totalną ofiarą". - zaśmialiśmy się.

Poruszyłam palcami u stopy, jakbym próbowała wyczuć grunt pod sobą. Tak bardzo kochałam to robić, dlaczego zrezygnowałam?

Jak na zawodowca przystało, pochyliłam się do przodu i wzięłam głębszy oddech. Podniosłam głowę, lustrując pustą linię brzegową przed sobą. Kątem oka spojrzałam na Shawna. Może miał dłuższe nogi, ale za to większy ciężar.

- Jesteś... - zaczęłam, próbując powstrzymać uśmieszek.

- Totalną... - podnieśliśmy tyłki do góry, a ja wzięłam ostatni, szybki wdech.

- Ofiarą! - pisnęłam i rzuciłam się przed siebie.

Czułam wiatr we włosach, chociaż były związane. Chłodna woda pobudzała nogi to jeszcze szybszej pracy. Ręce pracowały, tak jak kiedyś, a ja w głowie karciłam sama siebie, że mam czas na uśmiechanie się w trakcie biegu. Nasz trener zawsze żartował, że nie jesteśmy psami, którym trafiło się miejsce przy otwartym oknie i żebyśmy lepiej nie rozdziawiali pysków jak one. Czułam jak zimna woda, rozpryskiwana zarówno przez moje, jak i jego kroki dotyka ud, przez co przeszło mnie mnóstwo dreszczy. Dopiero po chwili zrozumiałam, że się ścigamy, a ja nie mogę biec i jednocześnie podziwiać tego wszystkiego. Kątem oka spojrzałam na chłopaka, który biegł równie szybko. Też się szczerzył, jakby wiedział, że właśnie na niego patrzę. Wydałam z siebie jakiś przemieszany z wdechem śmiech, chociaż to było mało profesjonalne. Poczułam jak nogi pracują coraz szybciej, jak serce mi bije, a jedynym celem jest bycie pierwszą. Zebrałam się w sobie, i pękałam z dumy, kiedy go wyprzedziłam. Ale było mi mało. Zawsze lubiłam zdobywać znaczącą przewagę.

Przebiegłam koło stanowiska plażowego ratownika, które wcześniej wyznaczyliśmy jako metę. W końcu wyhamowałam, ale dalej skakałam jak głupia. Obejrzałam się za siebie, aby spotkać dopiero co przekraczającego finalną ,,linię" chłopaka.

- Ooo, co tak wolniutko? - zadrwiłam, na co on zadziornie się wyszczerzył.

Przyspieszone oddechy wcale nie przeszkodziły nam w następnej, lirycznej przepychance.

- Miałaś farta, noga zapadła mi się pod piasek i... - próbował się wytłumaczyć, ale każdy idiota wiedziałby, że tylko z dumy.

- ,,Noga zapadła mi się pod piasek..." - przewróciłam oczami, skrzywiłam się i zmieniłam ton głosu na dużo grubszy, tak, żeby przypominał męski. - Taka kupa mięśni, a tak łatwo cię wygryźć. - wydęłam wargę.

Parsknął śmiechem i położył ręce na kolanach, próbując unormować oddechy.

- Coś ty robił na tej siłowni gwiazdunio? - zakpiłam. - Ładował w siebie sterydy tonami?

Zaśmiał się, ciągle obserwując piasek pod sobą.

- Takie wypracowane nogi, a taka gorzka porażka. - poklepałam go po nodze, tuż nad kolanem. - Jesteś totalną ofiarą, panie wielka gwiazdo. - szepnęłam, chcąc przypieczętować zwycięstwo.

Odskoczyłam, kiedy chłopak gwałtowne się wyprostował i złapał za moje nadgarstki, przyciągając do siebie. Myślałam, że był wyczerpany! Wydałam z siebie pisk przemieszany ze śmiechem, gdy objął mój brzuch, podnosząc do góry. Szarpałam się, ale trzymał mnie wystarczająco mocno. Ostatkami sił wbiegł wgłąb fal, żeby na dostatecznie wysokiej wodzie upuścić mnie bez skrupułów. Dzięki Bogu nie odpuściłam mu łatwo i pociągnęłam za sobą.

Remember, Candice || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz