17. ,,Musisz nauczyć się dzielić"

8.5K 556 523
                                    

Długi rozdziałek, więc liczę na waszą aktywność!

---

Zmrużyłam powieki, czując, jak promienie słońca wypalają mi dziury na twarzy. Moja ręka bezwładnie zwisała, a środkowym palcem zahaczałam o podłogę. Włożyłam dłoń pod poduszkę, zdając sobie sprawę, że mój poranny, dość znośny budzik z miłą melodyjką, gra w najlepsze. Nawet tak przyjemna muzyczka sprawiała, że miałam ochotę umrzeć, jak tylko poruszyłam głową. Mój żołądek również o sobie przypomniał, a ja przez chwilę byłam przekonana, że zwymiotuję.

Warknęłam cicho pod nosem, kiedy ledwo co udało mi się wypatrzeć na wyświetlaczu telefonu, że za chwilę wybije dziesiąta.

Zdałam sobie sprawę jak bardzo jedzie ode mnie wódką. Obrzydlistwo.

Niechętnie zmieniłam pozycję, odwracając się plecami do tego piekielnego słońca. Nie miałam siły, żeby wstać i zaciągnąć rolety.

Wytrzeszczyłam oczy, o mało co nie spadając z materaca, kiedy tuż obok mnie zobaczyłam ciemną czuprynę zatopioną w białej poduszce, która wydawała unosić się w górę odrobinę za każdym razem, gdy chłopak brał spokojny, równomierny oddech.

Co. On. Tu. Robi.

Zmarnowana popatrzyłam nieco w dół, oczekując najgorszego. Dzięki Bogu zarówno Shawn jak i ja byliśmy ubrani, a wątpię, żeby po seksie chciałoby się któremuś z nas wskakiwać w ciuchy.

Nie podobało mi się, że leży na mojej pościeli i na moich poduszkach, w moim pokoju.

Przetarłam czoło, próbując odświeżyć wspomnienia z wczoraj. Ostatecznie uznałam, że nie wydrę się na niego tylko i wyłącznie z powodu suszy w gardle.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Pamiętałam dużo, ale gdzieś od momentu kiedy wylądowaliśmy na plaży połowa mi się urywała.

Przypomniałam sobie, jak dobrze się bawiłam. Jak w końcu mogłam się wyluzować i odetchnąć. Brakowało mi tego. Bardzo.

- Shawn. - szturchnęłam jego ramię.

Uświadomiłam sobie, że on też nie pachnie tak anielsko jak wcześniej. Jechało od niego klubem. A w szczególności alkoholem.

- Shawn... - warknęłam.

Brunet przymrużył jedno oko, które i tak wyglądało na zamglone i kompletnie nie kontaktujące. Zamrugał szybko, przy okazji marszcząc brwi.

- Co chcesz Candice... - mruknął niewyraźnie.

Zanurzył nos w poduszce, zostając tam przez następne pięć sekund. Potem Mendes zerwał się tak, jakby co najmniej się paliło i rozejrzał panicznie po pokoju, aż w końcu wzrok wylądował na jego wciąż założonych ubraniach.

- Nie bój się, wciąż jesteś dziewicą. - zadrwiłam.

- Jak na kogoś kto wczoraj nie miał hamulców, masz bardzo dobry humor. - zaczął masować się po głowie, najprawdopodobniej odczuwając nieprzyjemny ucisk.

Parsknęłam słabym śmiechem.

- To ty nie wiesz w czyim pokoju jesteś baranie. - wyszeptałam, bo poczułam suszę w gardle.

- Jakim cudem...? - opadł plecami na materac, wciąż masując czoło.

Kąciki moich ust powędrowały do góry. To był ten moment w którym oboje mieliśmy łączyć fakty z ostatniej nocy, tak?

- Przepraszam, nie chciałem. - pokręcił głową zażenowany. - Musiałem pomylić twój pokój z moim, ja nie zwracałem uwagi, to nie było specja...

Remember, Candice || Shawn MendesWhere stories live. Discover now