Rozdział III ,,Mohio"

6 2 0
                                    

- Słowo ,,Unguru" oznacza miłość, tak samo jak ,,Amiri", lecz to drugie powiecie waszej sympatii. - Pani Kordosson westchnęła. - Kiedyś ktoś mi tak powiedział. Był to przystojny Arkijczyk z Wschodnich Krain. Jego zielone oczy sprawiały, że przechodził mnie dreszcz za każdym razem, gdy na mnie spojrzał...
Spojrzałem z uśmiechem na Ingrid. Język wschodni to jedyna lekcja, którą mamy razem. Ona również na mnie patrzyła, zakrywając usta dłonią, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Kordi - jak nazywamy naszą nauczycielkę, często opowiada nam jej miłosne historię z tymi ze Wschodu. Z wieloma szczegółami. Ta historia już była. Ten facet to Allik Minos. Czterdziestoletni żonaty biznesmen, który ma trójkę dzieci i willę w Ankulu, takim mieście na wyspie pomiędzy Krainami Północy a Wschodu. To wszystko dowiedzieliśmy się z lekcji języka wschodniego. No może Ingrid trochę też poszperała w internecie. Chcieliśmy ich spiknąć, ale ma żonę, więc... Kolejny nauczyciel ze smutnym życiem.
     Ingrid patrzyła na mnie i masowała się po brzuchu. Też byłem głodny. A teraz długa przerwa i jedzonko! Miałem nadzieję, że dziś nie będzie Krabów z Kannonu. Niby z egzotycznej wyspy, w tak naprawdę z puszki ze spożywczaka. Najgorsze, że krab czasem jeszcze żyje... Niektórzy sami dobijają na talerzu. Ja wolę wypić mleko i dalej być głodnym.
Kiedy nauczycielka kontynuowała swój monolog moje myśli zajął Jonas. Coś jest z nim nie tak. Wiem, że martwi się przeprowadzką, ale coś go jeszcze trapi. Jestem tego pewien. Może pogadam z Ingrid zanim przyjdzie na stołówkę? Oby ona coś wiedziała.
     Równo z dźwiękiem gongu, drzwi od sali zostały otwarte i wszyscy wyszliśmy na korytarz. Razem z Ingrid poszliśmy do szafek zostawić niepotrzebne rzeczy. Po kilku minutach staliśmy już w progu stołówki. Dziewczyna spojrzała na kucharkę, która podaje jedzenie uczniom.
- Nie wierzę! Mohio! - Podbiegła szybko do kolejki. Dołączyłem do niej z uśmiechem. Mohio to ulubiona potrawa Ingrid. Mieszanka pomidorów i mięsa dzika galijskiego. Może nie brzmi jakoś wykwintnie, ale to naprawdę jest przepyszne.
Blondynka odebrała tace z jedzeniem z wielkim uśmiechem na twarzy i iskierkami w oczach. W podskokach powędrowała w stronę stolika przy którym zawsze siedzimy. Odebrałem jedzenie od pani Burnser i podążyłem śladami Ingrid. Usiadłem naprzeciw niej z rozbawieniem.
- O Bogowie! Ale to przepyszne! - Powiedziała z pełnymi ustami, a na policzku miała sos pomidorowy. Wyglądała dość uroczo.
- Powoli. - Roześmiałem się i kciukiem wytarłem jej plamę z policzka. Uśmiechnęła się do mnie z rumieńcami.
- Dziękuję. - Kontynuowała jedzenie,a bardziej pochłanianie Mohio.
Patrzyłem się na nią i przygryzałem wargę. Nie wiem czy spytać ją o Jonasa. Zacisnąłem pięść.
- Ingrid? - Spojrzała mi w oczy połykając mięso. - Czy... Wiesz co jest Jonasowi? - Podrapałem się po szczęce.
- W sensie? - Spojrzała na mnie pytająco i wzięła łyk wody.
- Ostatnio chodzi... Jakiś taki markotny. Smutny, wiesz o co mi chodzi. - Zacząłem bawić się widelcem kręcąc go powoli na stoliku.
- Przeprowadza się do stolicy i zostawia wszystkich przyjaciół i dom. To normalne.
- Tak, wiem. Ale coś jeszcze jest na rzeczy. Martwię się... - Odpowiedziałem patrząc jej w oczy. Położyła swoją dłoń na mojej ze smutną miną.
- Może po prostu go spytaj? - Westchnąłem i odwróciłem wzrok.
- Może masz rację. Spytam. Może niepotrzebnie się martwię. - Spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się ciężko. W tym momencie zjawił się Jonas, więc dziewczyna szybko zabrała dłoń.
- Hej Gołąbki! - Uśmiechnął się ukazając zęby. O czym plotkujecie? O mnie? - Usiadł dumnie obok mnie.
- Tak dupku. Jesteś jedynym tematem naszych rozmów. - Powiedziała twardo Ingrid. Ta dwójka cięgle się przedrzeźnia mimo iż się lubią. Może brzmi to inaczej, ale wszystko to otacza kołderka żartu.
- Stól dziób jędzo. - Odpowiedział z uśmiechem i puścił jej oczko. Zwrócił się do mnie. - Pamiętasz, że...
- Tak Jonas! Pamiętam! - Uśmiechnąłem się. - Sklerotykiem nie jestem!
- To dobrze, bo sam tego robił nie będę. - Wziął łyk soku.
- Pewnie będziesz leżał udając, że sprzątasz kanapę, a ja będę wszystko robił... Jak zawsze. - Chłopak się zarumienił i spojrzał na mnie.
- Nie! No co ty. Będę pomagał.
- Uśmiechnął się broniąc swojego honoru. Jeżeli jeszcze w ogóle go ma.
- Randka się szykuje? - Dziewczyna spojrzała na nas mrużąc oczy. - Spoko nie wygadam nikomu... - Szepnęła z uśmiechem. 
Spojrzeliśmy na nią razem z politowaniem. Już od jakiegoś czasu twierdzi, że żyjemy w sekretnym związku co jest kompletnie bezsensu, ponieważ oboje wolimy dziewczyny.
- Tak Ingrid. Dokładnie. Rozgryzłaś nas. Idziemy na romantyczną kolację, by pod wieczór wylądować w łóżku... - Odezwałem się sarkastycznie. Rzuciłam oko na chłopaka obok i zauważyłem na jego twarzy lekkie rumieńce. Wciąż patrzył na dziewczynę niedowierzając.
- Czemu mnie tak od razu atakujesz... - Spuściła głowę z poważnym tonem i nabrała na widelec kawałek mięsa. - Zluzuj szelki... - Uśmiechnęła się złośliwe, a Jonas zachichotał. Ich wspólna pasja to śmianie się ze mnie. W szkole początkującej mama zakładała mi szelki, z których do dziś się śmieją. To nie moja wina! Nie miałem wyboru!
- Bardzo zabawne... - Wróciłem do jedzenia. Przyjaciel objął moja szyję ramieniem.
- Ojejku. Jaki delikatny. - Przytulił mnie kładąc dłoń na mojej głowie i przybliżając ją do swojego torsu. - Już się nie obrażaj... - Chłopak mówił głosem jak do dziecka, a Ingrid starała się nie wybuchnąć śmiechem. Odsunąłem się z uśmiechem od niego przeklinając pod nosem.
     Przez następne kilkanaście minut razem rozmawialiśmy i śmialiśmy się z najmniejszych rzeczy. Będzie mi brakowało tych chwil, gdy Jonas opuści Konsen. To on wprowadzał zawsze tą miłą aurę przy której każdy zaczynał się szczerzyć. Tworzymy całkiem zgraną paczkę. Boje się tego co się stanie po jego wyjeździe. Dwójka to o jedną osobę za mało. Przynajmniej w moim mniemaniu. Mam chociaż nadzieję, że nie stracę z nim kontaktu. Gdy mu to mówiłem obiecywał, że kontakt dalej będzie i inaczej sobie tego nie wyobraża. Jednak wiadomo jak to jest. Przez miesiąc, może dwa w stałym kontakcie, a później napiszemy do siebie co trzy tygodnie... Odległość potrafi pokonać największą przyjaźń.
Gdy temat się wyczerpał, Ingrid spojrzała na mnie wymownie i pokazała oczami na blondyna obok mnie. Wstała z tacą i rzekła:
- Muszę iść jeszcze do swojej szafki po zeszyt. - Odeszła kilka metrów dalej odkładając tacę na wyznaczone miejsce i wróciła do nas. - To miłego dnia wam życzę, bo chyba już dziś się nie zobaczymy. - Pocałowała Jonasa, a później mnie w policzek i odeszła machając nam. - Papa ćwoki! - Puściła nam oczko, a Jonas pokazał jej gest, który można porównać do zachodniego środkowego palca. Ma identyczne znaczenie, lecz wygląda inaczej. Polega na tym, że kciuk lewej ręki pozostaje wyprostowany, reszta palców kładzie się na tej samej dłoni. Wiecie o co mi chodzi. Zetknąłem na uśmiechniętego chłopaka, który odprowadzał wzrokiem blondynkę. Przełknąłem ślinę i postanowiłem wykorzystać szansę, którą dała mi dziewczyna.
- Em... Jonas? - Odezwałem się z chrypką w głosie. Spojrzał na mnie i jego uśmiech lekko zbladł. Domyślił się, że czeka nas poważna rozmowa.
- Tak? - Spytał spokojnym głosem, który paradoksalnie wprawiał mnie w niepokój. Spojrzał mi głęboko w oczy co tym bardziej sprawiło, że wszelkie myśli, które chcą wypowiedzieć wypadły mi z głowy.
- Bo... Ostatnio... - Przeciągnąłem każdą sylabę, a Jonas zaczął się niecierpliwić. - Czy wszystko w porz...? - Przerwał mi dźwięk gongu.
Chłopak podniósł się błyskawicznie.
- Dokończymy to później, okej? Moja grupa ma teraz technologie i Samre mnie zabije jak znowu się spóźnię. Widzimy się! - Wybiegł ze stołówki nie odwracając się. Zostałem sam przy stoliku.
- Ta... Pogadamy później... - Westchnąłem i oparłem głowę o dłoń przeklinając w myślach ten cholerny gong.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry/wieczór czy kiedy wy tam to czytacie! Na początku powiedziałem sobie że nie będę pisał pod rozdziałem, ale teraz zrobię wyjątek, gdyż należą się wam wyjaśnia. Ta książka to był mój wielki projekt. Jeśli można to tak nazwać. Jednak od bodajże sierpnia 2018 nic się nie pojawiało. Przepraszam, ale szkoła, brak weny, zły nastrój, problemy itd. itd. Mam nadzieję, że wrócę teraz na dobre... Albo na dłużej xD Przepraszam że ten rozdział jest tak słaby ale część była pisana jeszcze w sierpniu, kolejna w październiku chyba i trzecia teraz. Mam nadzieję że mnie nie zjecie ♥️ A wróciłem, ponieważ przeczytałem sobie poprzednie rozdziały i stwierdziłem, że... Dobre to XD A serio... Rzadko coś mi się podoba co wychodzi spod moich rąk. Mam nadzieję że nie straciłem tego czegoś co sprawiło że fajnie się to czyta. Mam nadzieję że jest to chociaż mocne 2/10. Dziękuję za wszystkie gwiazdki i wejścia oraz pozdrawiam. Do zobaczenia ♥️

P.S Pragnę opieprzyć natilaskowik i czytelniczkax za to, że nie przywaliły mi tą patelnią i nie zmusiły do pisania.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 10, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Szept GwiazdWhere stories live. Discover now