Rozdział 14

2.7K 137 31
                                    

Ktoś naprawdę mocno dobijał się do mojego mieszkania. Dziwne, nie spodziewałem się nikogo. Byłem lekko podpity i mocno zjarany.

-Harry?- zdziwiłem się, gdy otworzyłem drzwi- co ty tu robisz?

-Chciałeś mnie, to mnie masz. Całego.- pchnął mnie do środka aż się zatoczyłem.

-Słucham? Co masz na myśli?- złapałem się za głowę, zdecydowanie nie powinienem nic sobie dzisiaj wstrzykiwać, bo głowa mnie teraz niesamowicie bolała.

-Zerwaliśmy z Zaynem. Przez ciebie głównie, ale zerwaliśmy.- chyba kurwa śnię.

-W końcu- zaśmiałem się i pocałowałem go mocno.

-Powiedz mi tylko jedno... Dlaczego Liam się przy nim kręci?- przyparł mnie do ściany.

-Może mu się spodobał?- wzruszyłem ramionami, zamieniając nas miejscami i ścisnąłem jego biodra.

-Jesteś znowu ujarany, Lou. Teraz już będę miał większą kontrolę nad tym, co robisz.- wplótł palce w moje włosy.

-Nie tylko ujarany- zaśmiałem się- poza tym, raczej nic mi nie zrobisz, kochanie- pocałowałem go krótko.

-Celibat, panie Tomlinson.- zaśmiał się i pociągnął mnie na górę.

-Długo tak nie wytrzymasz- parsknąłem.

-Zawsze mam zabawki i rączkę.- zachichotał i powalił mnie na łóżko

-Obaj dobrze wiemy, że nie potrafisz tak osiągnąć satysfakcji- zaśmiałem się- co planujesz, Harry?

-Położyć cię spać, pijaku.- zdjął ze mnie bluzę.

-Nie piłem dużo- mruknąłem, ciągnąc go na siebie.

-O nie, nie, nie. Zero czułości.- zaczął się śmiać i próbował mi uciec.

-Ale ja nie chcę spać- zrobiłem smutną minkę.

-Opuściłem cię na tylko... Dwie godziny! Jakim cudem się tak uchlałeś?- parsknął.

-Powtarzam ci, nie jestem pijany- westchnąłem- to nie alkohol.

-Lou, znowu?- złapał za moje ręce.

-Nie wiedziałem, że wrócisz- mruknąłem, próbując mu się wyrwać.

-Nie wolno ci tego robić.- westchnął cicho i położył się na moim ciele.

-Tak, tak- przewróciłem oczami i objąłem go w pasie.

-Mówię poważnie, Louis.- uniósł się na łokciach, by na mnie spojrzeć.

-Harry, tego nie da się skończyć ot tak- mruknąłem.

-Pomogę ci.- umieścił głowę na mojej piersi.

-Wcale nie chcę twojej pomocy- zamieniłem nas miejscami i zacząłem całować jego szyję.

-Nie będziesz się truł. Nie przy mnie. Albo ci pomagam, albo możesz pomarzyć o mnie.- odepchnął moją twarz. Patrzcie go kurwa, cwaniaczek.

-Dobra, dobra- westchnąłem, łapiąc za jego nadgarstki.

-To co? Rozbieramy dalej.- teraz pozbył się mojej koszulki i zawędrował dłońmi do moich jeansów.

-Harry, jestem w takim stanie, że pewnie mi nie stanie- zaśmiałem się, gdy pozbył się również moich bokserek.

-Trudno Louis. Kładź się.- próbował mnie jakoś z siebie zepchnąć.

-Ale tobie może stanąć- parsknąłem, łapiąc go za krocze.

The Hills ~ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz