X

4.7K 281 31
                                    

"Peter Parker : [while teleporting and beating up Thanos]

Magic. More Magic. Magic with a Kick. Mag...

[Thanos graps Peter by the throat]

Thanos : Insect!"


W końcu nadszedł wielce wyczekiwany dzień.
Aida udała się na spacer ze Steve'em.

Na jej ustach gościł promienny uśmiech, a dłoń ściskająca rękę mężczyzny, była usztywniona tak mocno, że było widać że dziewczyna nie chce nigdy go puszczać.
Odzyskała go i zostawienie go byłoby najgłupszym pomysłem na jaki mogłaby sobie pozwolić.

Rozmawiali o głupotach, o najprosztrzych rzeczach takich, których dla innych wydawałyby się marnotractwem wspólnego czasu.
Dla nich zaś, były to tematy o których marzyli żeby o nich rozmawiać od lat.
Obydwoje tęsknili do siebie jak dwa zakochane gołąbki [którymi btw są] i mieli głęboko gdzieś opinię innych ludzi.

Kiedy nastał wieczór usiedli przez jeziorem i trzymając się za ręce, wpatrywali się w dal z uśmiechniętymi twarzami.
Kiedy byli blisko siebie nie czuli zmęczenia, mogliby robić to codziennie bez przerwy.

Wybiła godzina dwudziesta druga.
O tej godzinie ulice zaczynają być puste, tylko po to żeby za niedługo zostać przepełnione ludźmi wracającymi z imprez czy nocnej zmiany.

Obydwoje zdecydowali, że to najwyższy czas wracać do domu.
Wstali więc i powoli zaczęli zmierzać w stronę wieży Starka.
Kiedy byli już prawie u celu, Steve zatrzymał Aide i spojrzał jej głęboko w oczy, po czym uśmiechnął się z czułością widząc jej zdezorientowaną minę i pocałował tak namiętnie, jakby miał to być ich ostatni pocałunek.

Aida poczuła że stoi na chwiejnych nogach.
Kochała go, ale bała powiedzieć mu to w twarz.
Dlatego też pocałunek od ukochanego był dla niej czymś o czym marzyła.
Po pocałunku, który trwał dla niej jak wieczność uśmiechnęła się do niego i doszli do celu.

I może, ale tylko może Aidzie zdawało się że wchodząc do wieży, pod sąsiednim budynkiem widziała Mitcha.

Może?

SERENITY ∆ CAPTAIN AMERICA ✓︎Where stories live. Discover now