E P I L O G

4K 264 176
                                    

Thanos: Daughter.
Young Gamora: Did you do it?
Thanos: Yes.
Young Gamora: What did it cost?
Thanos: ...Everything.

Każdy z nich był podenerwowany.
Wiedzieli, że po tym jak Aida zabiła Mitcha, wojna rozpęta się na dobre.
Wiedzieli również, że mogą sobie nie dać z nimi rady ale nie poddawali się. Walczyli o dobro, o życia ludzkie, taki dopping im wystarczał.

Aida stała spokojnie przy oknie, widząc pole na którym zbierała się coraz większa ilość potworów. Wyglądała na spokojną, ale w głębi siebie była przerażona tak jak inni. Nuciła pod nosem piosenkę, która wpadła jej do głowy, nie wiedziała nawet jak się nazywa.
Poczuła po chwili jak silne ramiona otaczają jej ciało, charakterystyczne perfumy dotarły do jej nosa i wiedziała, że to Steve.
Wzdychając cicho oparła się o jego pierś i złapała jego rękę nadal nie odzywając się. Czuła, że mężczyzna chciał coś powiedzieć ale rezygnuje, dlatego stała w ciszy czekając aż zbierze w sobie odwagę. Po krótkiej chwili odezwał się.

— Wiesz, że to może być nasza ostatnia walka?– Kobieta cicho zaśmiała się słysząc to pytanie.

— Myślisz, że śmierć na polu walki, z tobą u boku będzie romantyczna? – Zaśmiała się na swoje słowa, po czym spoważniała. – Nie pozwolę skrzywdzić im ludzi. Oni są niewinni i nie wiedzą co się tutaj dzieje, musimy ich chronić.

Mężczyzna nie odezwał się, mimo to kobieta wiedziała że zgadza się z nią. Po kilku minutach stania w ciszy pocałował ją w głowę po czym odszedł. Kobieta stała jeszcze przez chwilę z skrzyżowanymi ramionami, po czym poszła w stronę siedzącego samotnie Petera. Chłopak miał opuszczoną głowę, a w rękach miętolił maskę. Usiadła obok niego, złapała jego dłoń i ścisnęła ją. Pozwoliła mu oprzec się o nią, a sama oparła głowę o jego. W kościach czuła, że coś stanie się na polu walki, chciała więc spędzić ostatnie chwile z najbliższymi jej sercu osobami. Poczuła po chwili że dosiadł się do nich James, który oparł swoją głowę o jej drugie ramię. Uśmiechnęła się pod nosem, złapała go za dłoń i wzdychając zamknęła oczy i oddała się ciszy.

Wciągnęła głośno powietrze, kiedy poczuła że ktoś szarpie ją za ramię. Przez chwilę była zdezorientowana, ale zrozumiała że musiała przysnąć. Rozejrzała się wokół i zobaczyła że Peter również przysnął i teraz jego głowa leżała na jej kolanach, a on sam był przykryty kocem tak jak ona. Podniosła wzrok i zobaczyła Stevena, który patrzył na nią rozczulony widokiem który zastał. Wypowiedział do niej jedynie dwa słowa.

— Już czas. – Kobieta rozbudziła się i zaczęła budzić chłopaka, który spał na jej kolanach. Kiedy chłopak zrozumiał co się dzieje, poderwał się ze swojego miejsca i rozemocjowany czekał na to co nieprzeniknione.

Wszyscy Avengersi zebrali się przed wejściem do ich kryjówki. Aida widziała, że wszyscy są podenerwowani i ściskają broń, w gotowości.
Kobieta nie zwracała uwagi na to co mówił Steve, mimo że powinna. Patrzyła się ona na piekło przed sobą, skupiając się na dłoniach Petera i Steve'a które mocno ściskały jej. Głaskała je ,próbując ich jakoś uspokoić.
Odwróciła głowę i zobaczyła zdenerwowanego Jamesa, który jednak mimo okoliczności zachowywał spokój. Uśmiechnęła się do niego gdy na nią spojrzał.
Wzięła głęboki oddech i ruszając za resztą Avengersów, oddała się w wir walki.

   Wojna trwała w najlepsze.
W takich chwilach nie myślisz o tym, że zabijasz.
Po prostu to robisz – jakby była to zwyczajna rzecz robiona codziennie.

SERENITY ∆ CAPTAIN AMERICA ✓︎Where stories live. Discover now