Rozdział 35 Kim jesteś?

1.1K 72 1
                                    

Larissa dostała nagłych bólów, a my kompletnie nie wiemy, dlaczego wystąpiły. Zapewne to wina dziecka, które nie do końca prawdopodobnie jest zwykłym śmiertelnikiem.

Moja ukochana położyła się spać, była wyczerpana. Z każdym nowym dniem ciąża odbiera jej coraz więcej energii. Z tego powodu dziewczyna bywa osłabiona i zmęczona.

Nie chciałem mojej drogiej przeszkadzać, kiedy ona odpoczywa. Udałem się na małe polowanie, lecz kiedy wracałem już z niego około godziny 3 rano, wyczułem czyjąś obecność w pobliżu. Niestety, gdy rozejrzałem się dookoła, nie zauważyłem nikogo.

Zatrzymałem się jeszcze przed wejściem do domu na ganku. Obejrzałem się za siebie i wtedy dostrzegłem w blasku księżyca kobietę stojąca przede mną. Zszedłem schodkami do kobiety by podejść bliżej i lepiej przyjrzeć się jej twarzy.

-Kim jesteś? - stanąłem naprzeciwko niej.

Milczała. Ponowiłem swoje pytanie.

-Nie znasz mnie, ale ciebie tak - odezwała się po długiej przerwie.

-Powinienem cię znać? - kobieta ledwo zauważalnie skinęła głową.

Przez wiele lat będę zadawał sobie pytanie, kim była spotkana przeze mnie wtedy kobieta. Po wielu latach, kiedyś poznam odpowiedź.

-Luis'ie może jeszcze mnie nie poznajesz. Lecz przyjdzie taki dzień, gdy przeszłość do ciebie wróci i wspomniesz to spotkanie - spojrzała na mnie.

-Ta ciąża nie powinna się zdarzyć - dodała po chwili milczenia.

Milczałem.

-Ta kobieta umrze - na jej twarzy malowało się współczucie.

-Jak to? - spytałem zszokowany.

-Dziecko jest zbyt potężne, odbiera jej życiowe siły, dlatego cierpi.

-Można jakoś jej pomóc?

-Nie możesz jej pomóc. Wkrótce cię opuści - zrobiła krótką pauzę.

-Będę nad nią czuwać do porodu - zaczęła się powoli oddalać w stronę lasu.

-Nie powinieneś wiązać się ze śmiertelniczką. Będą z tego problemy - zniknęła z zasięgu mojego wzroku.

Kobieta zniknęła, wróciłem do domu. Larissa spala, a mnie przypomniała się Bastet. Nie wiedzieć czemu, ale widziałem pewne podobieństwo między tą kobietą, a moją dawną partnerką. Gdyby nie to, że Bastet nie żyje 490 lat, mógłbym powiedzieć, że widzę moja dawną kobietę.

Podobieństwo było uderzające. Jednakże Bastet zabiłem. Nie planowałem tego dokonać, lecz ta mała wiedźma zaczęła za dużo mówić, a to mogłoby przytoczyć mi tylko kłopotów.

W ostatniej rozmowie z czarownicą z jej ust padało słowo, że zdradziłem. Nigdy nie obiecywałem Bastet, że będzie jedyną kobietą w moim życiu. Szczerze powiedziawszy była mi tylko potrzeba do rzucenia zaklęcia. Gdy dostałem to czego chciałem stała się bezużyteczna.

Nigdy nie wybaczy mi, że Kumiko stała się moja żoną oraz obiecałem ją pokochać.

Kumiko była kolejnym rozdziałem w moim życiu. Podobnie jak Bastet, który prędzej czy później trzeba było zakończyć.

W noc, kiedy zabiłem Bastet nie czułem wyrzutów sumienia. Ta mała wiedźma powiedziała mi, że ją wykorzystałem. Zemściła się na mnie rzucając zaklęcie. Przez nią mam te wszystkie skutki uboczne. Nie mogę wychodzić na słońce, ponieważ ono wypala mi oczy. Pragnienia nie mogę uspokoić, a przebywanie że śmiertelnikami to dla mnie katorga. Jednakże na część tych skutków znalazłem rozwiązanie.

Potrafię już zapanować nad pragniem. Towarzystwo ludzi nie sprawia mi tyle bólu co kiedyś, a na słońce znajdę kiedyś rozwiązanie.

Bastet ostrzegła mnie, że zdradzi wszystkim moją tożsamość i nie ważne, że ona również za to odpowie. Uznała, że woli zginąć wyjawiając prawdę one mnie niż zachować milczenie. Dlatego byłem zmuszony zabić dziewczynę. W momencie wyjawienia prawdy spotkały by mnie nie miłe konsekwencje, a więc musiałem tego uniknąć.

Może cześć ludzi powie, że jestem potworem i ja wcale nie zaprzecze, lecz w tym świecie nie da się inaczej funkcjonować. Albo ludzie będą czuć do Ciebie respekt i bać się, albo ty zostaniesz zjedzony przez ten świat.

Szczerze mówiąc preferuję opcję pierwszą. Być może dla Larissy będzie to ciężkie do zrozumienia, ale wiedziała z kim się wiąże. Przeżyłem wiele lat na tym świecie i dużo się w tym czasie nauczyłem. Jeśli chcesz zdobyć władzę nie możesz okazywać litości. Tym sposobem stałem się tym kim się stałem.

Zawsze mówiłem, że nie chce być taki jak mój ojciec, lecz w tym świecie to jedyna możliwość, by dostać to czego pragniesz.

Jestem pierwszym, dlatego wszystkie pozostałe wampiry, które nie zostały stworzone przeze mnie muszą mi podlegać. Stałem się ich panem, stworzyłem szkarłatne królestwo, które Królówą jest moja ukochana. Dzięki mojej władzy mogę utrzymać ten świat w ładzie. W przeciwnym razie wampiry zaczną robić co im się żywnie podoba.

Jednakże na chwile obecną muszę zapomnieć o mojej władzy i zająć się ukochaną. Szczególnie po ostatnich słowach tajemniczej kobiety.

Nie dopuszczę, aby moja droga Larissa z mojego powodu musiała zakończyć swój żywot. Jest zbyt młoda, aby jej życie dobiegło końca.

Skradziona Wolność: Tysiąc lat wsteczWhere stories live. Discover now