Rozdział 8

250 9 0
                                    

Na śniadanie zeszłam ledwo żywa. To była masakra. Moja głowa nachrzaniała jak nigdy. Mój głos zdarty jak nie wiem. Łzawiące oczy i katar z nosa. Do tego wieczne uczucie zimna.

-Hej...- odsunęłam krzesło.

-Hej, a gdzie reszta?- spytał Moyes.

-Myślałam, że tutaj wszyscy jesteśmy już... -odpowiedziałam zachrypnięta.

-Siemanko - powiedzieli faceci i usiedli obok mnie. Z lewej Kuba, z prawej Krzysiek.

-Hej?

-Uuuuuuu... nie dobrze... - stwierdził Krzysiek.

-Z czym? - spytałam.

-Raczej z kim. - odpowiedział patrząc mi w oczy Kuba. Po chwili chwycił moją dłoń.

-Dajcie spokój, wszystko gra...

-Ta jasne.

-Ktoś tu dziś zostaje w hotelu.

-Kto?

-Ty!

-Boli mnie tylko gardło.

-A wypieki czerwone na policzkach?

-To róż z makijażu. Przesadziłam.

-A... zresztą nie ważne.

-No, najlepiej się fochnąć, nie?

-Najlepiej się wypierać, nie?

-Nie? Musimy to dziś nagrać. Mamy ostatni dzień i wracamy do domu...

-Dziś najwyżej będzie sam Wojtas. Wojtas, dasz radę?

-Spoko, zostało nie dużo.

-Okej. Więc widzisz...

-Spoko...

-Zostajesz w łóżku. Musisz się wygrzać - przeszły po mnie dreszcze - Odpocząć i się przespać, tak?

-Okej...

Z żadnym apetytem zjadłam serek i poszłam do łózka. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stał Kuba.

-Jak tam się czujesz? - usiadł przy łóżku.

-Przydał by się grzejniczek...

-Może masz temperaturę, cio? -przyłożył swoją dłoń do mojego czoła. -jesteś gorąca.

-Zimno mi, więc nie każ mi się rozbierać.

-Aspirynka. Weź, i spać.

-Okej.

Łyknęłam proszek.

-Oj chorowitku. -poprawił moją grzywkę.

-Nie prawda. Mogłabym iść z Wami i...

-Nie będziemy ryzykować twojego zrowia. Wolałbym żebyś była szybciutko zdrowa.

-Okej...

*Quebonafide*

Pojechaliśmy na plan. Bez przerwy zerkałem na ekran mojego iPhona sprawdzając czy Laura do mnie nie pisała czy nie dzwoniła.

Po całkowitym nagraniu wróciliśmy na późny obiad.

-Zaglądał ktoś do Laury? - spytał Moyes.

-Spała jeszcze jak się przebierałam. Obłożyła się chusteczkami. - zaśmiała się Luśka . Po jedzeniu siedzieliśmy już towarzysko.

SLEEP WELL ||QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz