bycie dziewczyną.

6.8K 279 303
                                    

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.


                WPATRYWAŁAM SIĘ W moje odbicie w lustrze przez pięć minut, a następnie westchnęłam i postanowiłam dzisiaj rozpuścić włosy, zamiast plecenia dwóch warkoczyków, jak zazwyczaj.

Jednak dzisiaj nie był zwyczajny dzień. To miał być mój pierwszy dzień w szkole. Jak możecie sobie wyobrazić, moje serce mocno biło w klatce piersiowej, a gardło bolało ze zdenerwowania.

Zebrałam wszystkie rzeczy potrzebne mi do nauki i zaczęłam iść do domu Ani.

Ania Shirley-Cuthbert i ja poznałyśmy się dzięki Jerry'emu Baynardowi — przystojnemu chłopakowi w moim wieku, którego spotkałam w sklepie.

Jerry nigdy nie chodził do szkoły, ponieważ musiał pomagać swojej rodzinie w pracy, a Ania poszła tam dopiero kilka dni temu i chyba nie poszło tam jej zbyt dobrze, więc nie miałam kogo poprosić o radę.

Nie do końca znałam drogę do szkoły, mimo że tata pokazywał mi ją kilka razy, więc Ania zaproponowała, że mnie odprowadzi.

Byłam podekscytowana. Cóż, zdenerwowana, ale podekscytowana. Ania powiedziała, że poza niektórymi dziewczynami i Billym Andrewsem, jest tam fajnie. Obiecała również, że przedstawi mnie swojej przyjaciółce, Dianie Barry.

Niedawno przeprowadziłam się do Avonlea z moim ojcem i najlepszym przyjacielem, Enzo.

Tata Enzo zmarł rok temu na zawał serca, a chłopak nie miał gdzie się podziać, ponieważ w bardzo młodym wieku stracił również matkę. Biorąc to pod uwagę, razem z tatą postanowiliśmy go przygarnąć.

Jednakże kilka miesięcy temu Enzo zachorował. Nie byliśmy dokładnie pewni na co, jednak nie było to nic przejściowego.

Ten biedny chłopak spędzał większość czasu na plecach, wpatrując się w sufit. Naprawdę go kochałam i chciałabym móc zrobić coś więcej, ale niestety, nie byłam lekarzem.

Głos Ani, która wołała moje imię, wybudził mnie z zamyślenia.

— Nina! — przywitała się z uśmiechem. — W końcu jesteś? Co zajęło ci tak długo?

— Wybacz — zaczęłam, chichocząc. — Powoli chodzę.

— Nic się nie stało, ale naprawdę powinnyśmy już iść — odpowiedziała.

— Oczywiście — odparłam.

Obie zaczęłyśmy iść do budynku szkoły, kiedy zatrzymał nas kolejny głos.

— Nina! — Rozpoznałam głos Jerry'ego Baynarda.

Odwróciłam się, by zobaczyć zdyszanego chłopaka, który właśnie zatrzymał się po biegu i uśmiechnął do nas.

— Jak się masz? — spytał ze swoim francuskim akcentem.

— Dobrze, dziękuję, że pytasz. A ty, Jerry? Jak tam życie?

— W porządku. Idziesz do szkoły z Anią, co?

— Tak.

— Podekscytowana?

— Bardzo.

— Dobrze. Jesteś mądra. Jestem pewny, że będziesz najlepszym uczniem.

— Jesteś zbyt miły, Jerry — odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek.

Chłopak zaczął się rumienić, a Ania powoli zaczęła się niecierpliwić.

— Cóż, powinnyśmy już iść. Żegnaj, Jerry.

Ponownie zaczęłyśmy iść.

— Miłego pierwszego dnia w szkole, Nino! — Usłyszałam krzyk Jerry'ego.





                 Około pół godziny później razem z Anią dotarłyśmy do frontowych drzwi. Dokładnie w tym momencie podbiegła do nas dziewczyna o długich, czarnych włosach.

— W końcu jesteś. — Przytuliła Anię. — Nie uwierzysz! Gilbert Blythe dzisiaj wraca dzisiaj do szkoły. Pamiętasz? Opowiadałam ci o nim wczoraj.

— Tak, pamiętam — odparła z entuzjazmem, kiwając głową. Następnie odwróciła się do mnie. — Diana, to jest Nina de Luca. Nino, to jest Diana Barry.

— Miło mi cię poznać, Diano. Ania dużo mi o tobie opowiadała. — Uśmiechnęłam się do niej.

— Przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, że zostaniemy dobrymi przyjaciółkami — powiedziała, odwzajemniając mimikę twarzy.

— Pójdę pokazać Ninie, gdzie zostawić mleko. Możesz wejść do środka, jeśli chcesz, Diano — odezwała się Ania.

— Oczywiście. Widzimy się w środku. — Dziewczyna posłała nam uśmiech i weszła do budynku.

— Chodź! — zawołała Ania, popychając mnie w stronę stawu znajdującego się niedaleko. — Możesz położyć swoje mleko obok mojego, wtedy będzie zimne.

Zrobiłam to, co mi poleciła.

— Teraz chodźmy do środka, żebyś mogła poznać inne dziewczyny.

— Aniu, jeśli ci to nie przeszkadza, chciałabym zostać tutaj chwilę dłużej. Chyba jeszcze nie jestem gotowa — przyznałam, uśmiechając się nieśmiało.

— Oczywiście, rozumiem. Ja również bardzo się denerwowałam mojego pierwszego dnia. Nie spiesz się. — Uniosła kąciki ust i weszła do środka.

Przez kilka kolejnych minut wpatrywałam się w strumień, w tym samym czasie biorąc głębokie oddechy.

Co, jeśli nie znajdę żadnych przyjaciół? Oczywiście, nadal miałam Anię i prawdopodobnie Dianę, ale co jeśli wszyscy pozostali mnie znienawidzą?

Odepchnęłam na bok te myśli, wypuszczając głęboki oddech i postanowiłam w końcu wejść do środka. Kiedy tylko się odwróciłam, wpadłam na coś. Cóż, na kogoś.

— Och, witaj.

Spojrzałam w górę, by zobaczyć wysokiego chłopaka z blond włosami i jasnobrązowymi oczami.

— Przepraszam, że na ciebie wpadłam — odezwałam się, biorąc krok do tyłu.

— Och, nie mam nic przeciwko, by takie piękne dziewczyny na mnie wpadały. — Uśmiechnął się pod nosem.

Nie wiedziałam, co to było, ale coś w tym chłopaku sprawiało, że czułam się nieswojo.

— Jestem Billy Andrews — powiedział, podchodząc bliżej. — A ty?

— Nie chciałabym być niemiła, ale wolałabym nie udzielać ci tej informacji — odpowiedziałam, bojąc się tego, co może teraz zrobić.

— Jaka zadziorna. Lubię takie — przyznał, a jego uśmiech się poszerzył.

Kiedy ponownie się cofnęłam, on zrobił krok do przodu, przez co stał niekomfortowo blisko mnie.

— Może będziesz grzeczną dziewczynką i zdradzisz mi swoje imię? — zaproponował, kładąc dłoń na moim biodrze. — A później możemy pójść w jakieś bardziej ustronne miejsce i się trochę zabawić.

Nie mogłam nic z siebie wydusić, więc jedynie głęboko oddychałam i już miałam go odepchnąć, kiedy nagle przeszkodził nam głos.

— Billy!

CANDY SKIES ━ GILBERT BLYTHEOnde histórias criam vida. Descubra agora