Rozdział 28

1.7K 100 1
                                    

"Miałem zbyt wiele ścieżek do wyboru, by po prostu odrzucić to wszystko i znaleźć następne serce do złamania.*"


Siedziała na podłodze i patrzyła na roześmianą Ewelinę, która zamiast tańczyć, wygłupiała się, poruszając się w rytmie muzyki. Patrycja wywracała oczami, chociaż bawiło ją zachowanie koleżanki.

Zerknęła na komórkę i zmarszczyła brwi, bo kolegi blondynki wciąż nie było, a ona nie miała zbyt wiele czasu, bo czekała na nią jeszcze praca – zapewne w towarzystwie przeuroczej Pauli.

- Nie ma go – powiedziała, a Ewelina od razu wyprostowała się i przybrała wojowniczą pozę. – No co? Przecież nie możemy na niego czekać w nieskończoność! Mamy niepełny układ i wciąż nie potrafię wykonać kilku figur!

- Mamy również wystarczająco dużo czasu, aby wszystko opanować, a si zaraz tu będzie.

- A co, jeśli uzna, że cały układ jest beznadziejny?

- Mówiłam ci już, że jest w porządku. - Brunetka wzruszyła niedbale ramionami, po raz kolejny wywracając oczami. – Czemu jesteś do niego taka uprzedzona?

- To nie jest twój obecny partner, tylko poprzedni, więc z jakiegoś powodu musiałaś z nim zerwać kontakt na parkiecie, prawda?

- O matko! Miałam zazdrosnego faceta, okej?

- Nie mogłaś tak od razu?

- Wojtka bawi zachowanie mojego byłego, więc nie wspominaj o nim!

- Nie mam zamiaru. Chcę mieć to tylko za sobą – szepnęła, wzdychając ciężko. – Swoją drogą, miał być o co zazdrosny?

Policzki Eweliny zrobiły się czerwone.

- Może kiedyś zobaczysz, jak on potrafi tańczyć, a tym bardziej taką salsę, rumbę i tym podobne. Nogi będziesz miała jak z waty, a jeśli zaprosi cię do tańca, jest po tobie.

Patrycja roześmiała się szczerze.

- Niemożliwe!

- Twój przystojniak raczej go nie zaakceptuje.

- Nie jesteśmy razem.

- To nic nie znaczy. Faceci są jak psy ogrodnika. – Uśmiechnęła się przebiegle. - Znam to z autopsji.

- Siemka!

Obie zamarły i spojrzały w stronę drzwi. Brunetka musiała częściowo zebrać szczękę z podłogi, bo Wojtek... Patrzyła ogromnymi oczami, jak Ewelina znika w jego ramionach i czerwieni się jak małolata. Miał na sobie zwykłą białą koszulkę i dresowe spodnie, ale wyglądał w tym stanowczo zbyt dobrze.

- Dzięki, że wpadłeś! Naprawdę potrzebujemy dobrego i spostrzegawczego oka!

Po słowach blondynki, postanowiła wstać z tej podłogi. Nie czuła się zbyt pewnie w towarzystwie takiego faceta i chociaż próbowała to ukrywać, wiedziała, że Wojtek pewnie od razu się zorientuje.

Jak miała przy nim zatańczyć?!

Wytarła spocone dłonie w spodnie i spojrzała na niego, uważnie przyglądając się mięśniom jego ramion. Szybko spuściła wzrok, zdając sobie sprawę, że to pewnie krępujące, kiedy ktoś tak bezczelnie się gapi.

- A to pewnie słynna Patka, tak?

Czuła, że się zbliża, więc dyskretnie wzięła głębszy oddech i powoli podniosła na niego wzrok.

- Cześć – wychrypiała, ściskając jego dłoń. – Patrycja.

Wyglądał na zaskoczonego, więc uniosła jedną brew, a wtedy uśmiechnął się rozbrajająco.

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now