2. Are you serious rn?

1K 40 61
                                    

Mały bonus, bo rozdział króciutki, a sama jestem zbyt podekscytowana nowym opowiadaniem, żeby czekać do środy :))

- Kto to jest? - spytał lekko zirytowany Jason, obrzucając mnie wrogim spojrzeniem.

- Ktoś kogo kilka godzin wcześniej oblałeś kawą i nawet nie raczyłeś przeprosić - rzuciłam ironicznie i humor znacząco mi się właśnie zepsuł.

- Nie ciebie pytam - syknął w moją stronę.

- Hej, wow, spokojnie moi drodzy. - Jim podniósł ręce w obronnym geście. - To jest Vicky, przyszła na przesłuchanie do naszego zespołu. Ale jak widzę, już się znacie.

- Nie ma szans, żeby z nami grała. Wykluczone - odparł brunet, wymijając mnie i podchodząc do perkusji.

- Niby dlaczego? - spytał Jack. - Może najpierw zobaczymy co potrafi i później o tym zdecydujemy. Chcę ci przypomnieć Jay, że to zespół braci Thomson, a nie twój.

- Dobra, róbcie co chcecie - odburknął obrażony i usiadł na swoim krześle, patrząc na mnie niechętnie. 

Idiota.

- No to Vicky, zagraj nam coś - rzucił Jim, jakby w ogóle nie przejmując się małą sprzeczką chłopaków. Wzięłam posłusznie gitarę i przełożyłam pasek przez głowę. Zaczęłam błądzić palcami po gryfie, aż w końcu pierwsze dźwięki wydobyły się z mojego instrumentu. Grałam jakieś klasyczne riffy, przechodząc z jednego na drugi na pełnej improwizacji. Niezbyt kontrolowałam to co robię, bo moje myśli i wzrok kierowały się na pewnego okropnie irytującego osobnika w tym pomieszczeniu.

Szczerze nie zapałałam do niego sympatią, co chyba nie trudno zgadnąć, ale typ nie zepsuje mi marzeń i jeśli przyjmą mnie tutaj, to jakoś go przeboleję.

- No, no - rzucił z podziwem Jack, po mojej kilkuminutowej prezentacji. - Wymiatasz mała. - uśmiechnął się.

- Tylko nie mała - rzuciłam rozbawiona.

- Co sądzisz Jim? - zwrócił się do brata.

- Jest naprawdę niezła... Bierzemy.

- Czyli moje zdanie już kompletnie się nie liczy, tak? - odezwał się pierwszy raz od dłuższej chwili Jason.

Nie no, zaraz mu coś zrobię, przysięgam.

- Ugh... To zrobimy tak... Przegrajmy sobie kilka kawałków razem, przez weekend to obgadamy i w poniedziałek dam ci znać - stwierdził Jack po namyśle, kierując ostatnie słowa do mnie.

- Jasne. - wzruszyłam ramionami, starając się przynajmniej sprawiać wrażenie całkiem pewnej siebie.

Jay z głośnym westchnięciem podwinął rękawy bluzy, ukazując tym samym tatuaże, po czym wziął swoje pałki i zaczął obracać nimi w dłoniach. Jack wziął ze stojaka gitarę basową, a Jim podniósł ze stolika mikrofon, umieszczając go na statywie.

- No to może na początek, jak na klasykę przystało, jedziemy z AC/DC - rzucił jeden z bliźniaków.

Tym sposobem, już po chwili w garażu rozbrzmiewały ciężkie dźwięki naprawdę fajnych kawałków, które szczerze lubiłam. Bez problemu odnalazłam wspólny muzyczny język z chłopakami. Grało mi się świetnie i znów, po miesięcznej przerwie, mogłam poczuć, jak to cudownie jest mieć zespół. Jason, kiedy się nie odzywał, nie był aż tak bardzo irytujący, bo muszę przyznać, że grał na tyle dobrze, że bardzo do mnie trafił ten sam vibe, więc może jednak coś wyjdzie z tej naszej współpracy. Pomimo całego braku sympatii do niego, muszę stwierdzić, że bardzo podobały mi się przejścia, które robił.

You're annoying me, idiot.Where stories live. Discover now