Piłam sobie kolejnego shota w ulubionym barze, bo w sumie po prostu miałam dzisiaj ochotę na samotną randkę z alkoholem. Co prawda był środek tygodnia, byłam po treningu, do tego jutro szkoła, ale oczywiście na razie się tym nie przejmowałam. Byłam świadoma jak jutro będę na siebie zła. I zastanawiałam się, czy moje zachowanie nie wpędzi mnie w końcu do poważnego alkoholizmu.
Czemu nie mam w życiu ani odrobiny jakiejkolwiek samodyscypliny?
Bez sensu.
- Hej laska, kto ci tak obił mordę? - usłyszałam koło siebie rozbawiony głos jakiegoś faceta, więc obróciłam się z teatralnym westchnieniem. Zlustrowałam mężczyznę, chcąc znaleźć coś, co mogłabym wykorzystać do pyskowania i dopiero po chwili do mnie dotarło, że znam typa.
- Co ty tu... - zaczęłam, bo nie mogłam połączyć żadnych faktów. Byłam już zbyt wstawiona.
- Gość wybudził się ze śpiączki i w końcu wycofał oskarżenie, więc mnie wypuścili. - wyszczerzył się do mnie... Jak on właściwie miał na imię?
- Miałeś do mnie dzwonić - mruknęłam, spoglądając na swój telefon, gdzie było kilka wiadomości, które stwierdziłam później przeglądnąć.
- Nie miałem czasu ogarniać tych wszystkich powiadomień z dwóch tygodni - odparł, wzruszając ramionami. - Kolejka na mój koszt - rzucił do barmana i puścił mi oczko.
- Theo, tutaj jesteś! - Jakiś chłopak klepnął mojego kolegę w plecy i po chwili się do nas dosiadł, a ja podniosłam głowę znad telefonu, aby ogarnąć gościa.
Tak przy okazji, przecież wiedziałam, że ma na imię Theo...
- Siema młody, nie rób wstydu przy mojej nowej koleżance - rzucił do chłopaka, a ten zbliżył się do mnie i wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Przez to, że oświetlenie było słabe, a ja wstawiona, dopiero z opóźnieniem ogarnęłam, że my też sie znamy.
- Uhm, hejka Harry - rzuciłam zmieszana sytuacją, wlewając w siebie kolejny kieliszek alkoholu.
Zachowywałam się przy nim jak totalna idiotka, ale podobał mi się i mój organizm jakoś sam tak ze mnie robił debila.
- Znacie się? - zdziwił się Theo.
- Od wczoraj. Chodzimy razem do klasy - zaśmiałam się, bo aktualnie wydawało mi się to komiczne.
Tak, Walker, pogratulować.
- Victoria, a ty skąd znasz mojego starszego brata? To raczej nieodpowiednie towarzystwo dla ciebie - parsknął Harry, a ja rzeczywiście dostrzegłam, że są podobni i mogą być rodzeństwem.
- W zasadzie to znamy się zza krat - rzuciłam rozbawiona, patrząc na zdziwionego chłopaka. - Taki epizod. - machnęłam ręką.
- Zaskakujesz mnie Vi, czy mam się zacząć bać? - zaśmiał się.
Boże jaki on jest słodki... Dobra, powiedz coś, bo jest niezręcznie.
- Nie przynudzaj, tylko się z nami napij! - uniosłam pusty kieliszek. Tak, alkohol rozwiązaniem kolejnego problemu. Brawo alkoholiku. - Dan, polej jeszcze - wybełkotałam.
- Masz już za dużo niezapłaconych kolejek, młoda, a jesteś w takim stanie, że się boję, że zapomnisz - powiedział, na co westchnęłam niechętnie i podeszłam do baru, żeby zapłacić telefonem.
- Teraz nalejesz? - zapytałam, a on się uśmiechnął.
- Zimne szoty już lecą - rzucił i wróciłam do stolika, potykając się o coś i prawie się wyjebałam, ale uratowało mnie krzesło.
YOU ARE READING
You're annoying me, idiot.
Teen FictionPrzeprowadzka z Nowego Jorku do Chicago przyniosła mi naprawdę wiele problemów. Nie dość, że musiałam się męczyć ze zmianą środowiska i próbą uratowania moich pasji, to jeszcze pojawił się on. Ten irytujący dupek, który wylał na mnie kawę i nie racz...