*4*

439 54 2
                                    

*POV Rye*

Ocknąłem się po chwili i podając chłopakowi wodę uśmiechnąłem się lekko, po czym odszedłem. Chłopak wyglądał strasznie. Sińce pod oczami, popękane, suche usta, jeszcze ta blada cera.. Jego piękne niebieskie oczy ukazywały pustkę.
Ciekawi mnie, dlaczego..

*POV Andy*

Brązowooki uśmiechnął się, podał mi wodę i odszedł. Odetchnąłem i upiłem łyka napoju. Bardzo chce mi się spać... Ale do domu nie wrócę. Nigdy. Siedziałem przy stoliku jeszcze około 30 minut, cały czas czując na sobie wzrok dziewczyny zza lady. Ona mi kogoś przypomina.. Zauważyłem zadrapanie na jej szyi. Tak! To ta dziewczyna na którą wpadłem tamtej nocy.
Po chwili namysłu postanowiłem z nią pogadać.

-Cześć... Pamiętasz mnie może?- oparłem się rękami o blat.

-N-nie- zająkała się.

-Wpadłaś na mnie.. A raczej ja na Ciebie - zaśmiałem się lekko.

-Nikomu nie mów- warknęła i wstała z krzesła.

-Ale o czym?- wyprostowałem się przyglądając się jej twarzy.

Wtedy do pomieszczenia wszedł brunet. Rozejrzał się i zatrzymał wzrok na mnie.

-On wychodził - uśmiechnęła się pogardliwie w moją stronę. Zmrużyłem oczy, odepchnąłem się od lady i podszedłem do swojej torby łapiąc ją szybko, po czym wyszedłem.

*POV Rye*

Patrzyłem jak blondyn wychodzi.

-O co chodzi? - zapytałem patrząc na drzwi przez które przed chwilą wyszedł chłopak.

-O nic - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się niewinnie.

Zmarszczyłem nos na wspomnienie tamtej nocy. Jakby odruchowo spojrzałem na dłoń, którą wtedy złapałem nadgarstek nieznajomego. Czy ja... Nie. To nie możliwe.

-Wychodzę- zwróciłem się do zdezorientowanej dziewczyny i zabrałem z zaplecza telefon wychodząc.

Ruszyłem za chłopakiem. Szedł szybko i zmierzał chyba w stronę parku...

*POV Andy*

Byłem strasznie nabuzowany. Rozmowa z dziewczyną bardzo mnie zdenerwowała. Coraz ciężej mi się oddychało. W pewnym momencie poczułem, że nie mogę złapać oddechu. Zacząłem się dusić, łzy napływały mi do oczu. Upadłem na kolana przeszukując kieszenie. Nie zdążyłem przeszukać torby, bo upadłem na plecy. Starałem się uspokoić, ale nie wychodziło..
Nagle poczułem przy ustach ustnik od inhalatora. Po moich policzkach spływały łzy. Chłopak (tak wnioskuję po głosie) położył mnie na swojej klatce piersiowej cały czas przykładając mi inhalator do ust i krzyczał - Wdech! Wdech!
Zaciągnąłem się i odzyskałem oddech.
Nie patrzyłem na człowieka, który właśnie uratował mi życie. Po prostu się w niego wtuliłem szlochając.

Hej i Hejo!! Jest i nowy rozdział! Tylko 369 słów, ale za godzinę pojawi się nowy ^^
Jeśli się podoba nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu, dla was to chwila a dla mnie znak że jest okey i motywacja do dalszego pisania hahah
Na górze link do nowego vloga.
Miłego ^^

Zagubiony | Randy | KONTYNUACJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz