*5*

472 61 13
                                    

Chłopak po chwili odwzajemnił uścisk. Słyszałem bicie jego serca.W jego ramionach czułem się bezpieczny..
Chłopak zaczął głaskać mnie po plecach.

-Już okey? - zapytał cicho.

Pokiwałem głową na tak, na co odetchnął. Cały czas tkwiliśmy w tej pozycji. Uspokoiłem się i już tylko pociągałem nosem.

-Co się stało? - zapytał niepewnie.

Oderwałem się od niego i spojrzałem w jego czekoladowe oczy..

-Nic takiego- uśmiechnąłem się blado - dziękuję - głos mi się załamał, a łzy znowu napłynęły do oczu.

-Dobrze. Zacznijmy inaczej. Jak masz na imię?- szepnął gładząc mnie po ramieniu.

-A-Andy- odchrząknąłem.

-Ja jestem Rye - uśmiechnął się.

-Co Ty tu robisz, Rye?

-Emm.. Po prostu postanowiłem się przejść - zawahał się - A Ty?

-Może przejdziemy na ławkę?- zapytałem zwracając uwagę na fakt iż nadal siedzieliśmy na ziemi.

-Jasne..- Rye wziął moją torbę i pomógł mi wstać.

Gdy już siedzieliśmy na zielonej ławce brunet zaczął - A więc co tu robisz?

-Huh.. Uciekłem z domu..- spojrzałem mu w oczy. Śliczne, czekoladowe z pięknym błyskiem.

-Jak to? Opowiesz?- oparł łokcie o uda i spojrzał na moją torbę, potem na mnie.

-Nie ma co opowiadać- wzruszyłem ramionami.

Nagle podeszła do nas na oko 5-letnia dziewczynka.

-Dzień dobry!- zaśmiała się i usiadła obok mnie na ławce.

-Dzień dobry, co tu robisz sama?- spytał małą Rye.

-Moja mama jest z moim bratem o tam- wskazała na plac zabaw.

-Nie powinnaś tak sama odchodzić. Lepiej do nich wracaj- uśmiechnąłem się na słowa chłopaka.

-Nie chcę- posmutniała.

-Dlaczego?- tym razem to ja zabrałem głos.

-Bo mama bawi się tylko z Johnem- spojrzała na mnie.

-Hm może po prostu pobaw się razem z nimi?- Rye zaśmiał się.

-A co Ci się stało?- złapała za moją rękę oglądając moje blizny i rany, które odsłoniły za krótkie rękawy bluzy.

-Nic takiego. Podrapałem się gdy bawiłem się z psem- zakryłem znowu rany i uśmiechnąłem się sztucznie.

-Mama ma takie same.. Kiedyś gdy myślała że śpię robiła sobie takie coś, teraz zostały jej takie ślady.

-Przykro mi..- burknął Rye.

-Jak masz na imię?- zmieniłem temat czując nieprzyjemny ból w sercu.

-Maddie- mała spojrzała w stronę matki która najwyraźniej ją szukała.

-Mamo tu jestem!!- zawołała Maddie.

-Kochanie czemu uciekłaś?- podbiegła do niej z drugim dzieckiem na rękach, ignorując nas.

-Bawiłaś się tylko z Joshem, a ja musiałam sama- spojrzała w oczy matki.

-Przepraszam za córkę, już idziemy- uśmiechnęła się do nas, wzięła dziewczynkę za rękę i odeszły.

-Biedna Maddie..- spojrzałem na swoje buty.

Rye się nie odezwał.

-Rye co jest?- zmartwiłem się trochę jego nieobecnością.

-Czemu?!- warknął i zignorował moje pytanie.

-O co Ci chodzi?- pogubiłem się..

Złapał za moją rękę i odsłonił wszystkie rany.

-Zostaw to..- wyszarpałem rękę i skuliłem się.

-Powiesz o co chodzi?- złagodniał i westchnął ciężko.

-O nic, nie ważne, serio..

-Andy ja chcę Ci pomóc.. Masz chociaż gdzie spać?

Pokiwałem przecząco głową.

*POV Rye*

Oblizałem usta i wyprostowałem się.

-Chcesz zatrzymać się u mnie na jakiś czas?- zagryzłem wargę i czekałem na reakcję chłopaka.

Spojrzał na mnie zdziwiony i zawahał się przed odpowiedzią.

Tak jak mówiłam jest drugi dzisiaj. Mam nadzieję że się podoba. Gwiazdki i komentarze mile widziane. Bardzo chciałabym żeby moja opowieść miała większy zasięg, więc zachęcajcie znajomych do czytania, może się komuś spodoba ^^
Miłego wieczoru i do następnego ❤

Zagubiony | Randy | KONTYNUACJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz