Rozdział 56

3.1K 139 10
                                    

- Sara! – usłyszałam wołanie Holly z dołu.

- Tutaj! – krzyknęłam nie podnosząc się z ziemi.

Siedzę właśnie na podłodze, oparta plecami o łóżko i zastanawiam się co mam teraz zrobić. Nie mam żadnej możliwości, jestem w sytuacji bez wyjścia.

- Sara – powtórzyła moja przyjaciółka, gdy stanęła w drzwiach mojego pokoju – wstań z tej ziemi.

- Po co?

Ona tylko podeszła, złapała mnie za rękę i pociągnęła w górę, tak, że musiałam się podnieść.

- Opowiedz mi co się stało – usiadła na łóżku – domyślam się, że skoro zjadłaś sama całe lody, i to te większe – wskazała na puste pudełko na ziemi – to chodzi o Harrego.

Uśmiechnęłam się smutno w odpowiedzi i usiadłam obok dziewczyny. Opowiedziałam jej wszystko co się stało od wczorajszego telefonu w nocy, aż po dziś rano. Gdy skończyłam, popatrzyłam na Holly. Wyglądała jakby się nad czymś mocno zastanawiała. Jeśli nawet ona nie wie co zrobić, to już nie ma wyjścia.

- Okej, wiem – powiedziała w końcu.

Odetchnęłam z ulgą, ale jednocześnie boję się co wymyśliła.

- Nie chcesz, żeby odszedł, prawda? – spytała, a ja pokiwałam głową – Powiedziałaś to pod wpływem emocji, tak? – znowu potwierdziłam – Więc pójdziesz do niego i mu to powiesz.

- Co?! Nie mogę tak po prostu pójść i mu powiedzieć, że...

- Spokojnie. Zrobimy tak: rano pójdę do niego i powiem, że mam dla niego dobrą wiadomość, że chcesz się spotkać, tylko nie wiedziałaś jak po tym wszystkim zapytać. Wiesz o co chodzi. Potem zadzwonię do ciebie, albo coś i powiem czy się zgodził, czy nie. Wtedy będziesz wiedziała, czy możesz wyznać mu prawdę.

Popatrzyłam na nią z niepewnością. No nie wiem, czy to zadziała. Ale chyba lepsze to, niż siedzenie w pokoju na ziemi i jedzenie. Nie mam nic do stracenia.

- Zgadzasz się?

- Tak – odpowiedziałam od razu.

Holly uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Oby jej plan naprawdę zadziałał.

- Zostaniesz na noc? – spytałam.

Mam dość siedzenia samej w czterech ścianach. Dziewczyna pokiwała głową. Mam nadzieję, że dziś się trochę uspokoję, bo jestem pewna, że jutro będę miała wystarczająco stresu na co najmniej rok.

***

Harry pov.

Kończę się już pakować. Dziś, za trzy godziny, wylatuję do Anglii. Na obrzeżach Londynu mam „rodzinę". Tak dokładnie, mieszka tam małżeństwo, które przyjaźniło się z moimi rodzicami, gdy jeszcze żyli. Jako jedyni utrzymują ze mną jakikolwiek kontakt, słaby, ale zawsze. Już jakiś czas temu, proponowali mi, żebym tam przyjechał i poszedł na studia do Londynu. Będę mógł mieszkać u nich. Powinienem się zgodzić już dawno. Tutaj jestem sam, zupełnie sam. Nie mam nikogo. Więc nic, ani nikt mnie tu nie zatrzymuje.

Właśnie zasuwałem walizkę, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłem, zobaczyłem Holly.

- Hej, masz teraz chwilę? – zapytała szybko.

- Raczej nie.

- Mam dobrą wiadomość... Po co ci ta walizka? – wskazała na przedmiot, leżący za mną.

- Po nic, Holly, naprawdę nie mam czasu – chciałem zamknąć drzwi, ale zatrzymała je ręką.

- Po co ci ta walizka – powiedziała ostrzej – dlaczego nie ma tu większości rzeczy – siłą weszła do mojego domu.

Pomogę Ci ZaufaćWhere stories live. Discover now