Prolog

26 4 2
                                    


  Świat przechadzał się po swoim dziele.Odkąd tylko stworzył ziemię lubił przechadzać się boso po trawie, czuć jak każde źdźbło trawy delikatnie łaskocze mu stopy, wywołując ciarki, rozlewające się po jego całym ciele, wdychać ciepłe letnie powietrze, które rozwiewało jego długie włosy. Słońce delikatnie muskało mu twarz. W tak piękny dzień naprawdę uwielbiał to co przyszło mu stworzyć. Nawet kapryśni bogowie zdawali się być dzisiaj spokojni.
Gdy tak wędrował doszedł do niewielkiego miasta. Żyli tu dobrzy ludzie, żyjący zgodnie z jego innymi kreacjami. Świat czasami bał się, że ludzie którym pozwolił żyć staną się jego własnym kataklizmem. Lecz dziś jego serce wypełniała nadzieja. Nadzieja, że ludzie okażą się wspaniałymi istotami, które pomogą rozwinąć się jego małemu dziełu. Jednak nadzieja czasem bywa tylko słodkim kłamstwem.
W jego stronę biegła mała dziewczynka. Na jej twarzy malował się strach. Ciało miała poobijane i posiniaczone, a ubranie brudne i potargane. Mała z rozpędem wpadła w jego nogi, przewracając się.
-Przepraszam... Naprawdę... Nigdy mi się to nie zda... aaa ...- Nie zdążyła dokończyć gdy kolejny kamień trafił w jej plecy. Dziewczynka podniosła się szybko i zaczęła znowu biec. Zręcznie manewrując między ludźmi i straganami, których było pełno na ulicy.
Teraz Świat już wiedział czemu była taka przestraszona. W jej stronę biegła grupa chłopców, niewiele starszych od niej. Krzyczeli coś i celowali w nią kamieniami.
-Ślepa Feba! I tak nam nie zwiejesz kaleko!- Krzyknął największy chłopiec.
Świat nie lubił ingerować w to co robili ludzie... Mieli wolną wolę, dlaczego więc miałby im przeszkadzać w korzystaniu z niej. Jednak teraz gdy zobaczył małą dziewczynkę postanowił postąpić wbrew sobie.
-Nie wiecie, że to nieładnie tak dręczyć innych- usłyszeli melodyjny damski głos.
Świat pochylił się nad nimi uśmiechając się szeroko.
Początkowo dzieci chciały wyśmiać młodą dziewczynę stojącą przed nimi. Nie była przecież z ich miasta, nie miała prawa mówić im co mogą, a czego nie. Lecz gdy tylko spojrzeli w jej oczy ich twarze całkowicie straciły wyraz.
Świat uśmiechnął się, gdy dzieci odbiegły od niego z krzykiem. Skierował się w stronę dziewczynki, ale ta już całkowicie zniknęła w gwarze ulicy.

Świat przysiadł na ziemi i rozprostował nogi. Może jednak ludzie byli złym pomysłem. Może to wszystko byłoby lepsze bez nich.
-Proszę pani...- Usłyszał głos małej dziewczynki, która stanęła przed nim- bo ja chciałam... Wie pani... podziękować.
-Ale za co?- Zapytał zmieszany świat.- To chyba normalne, że starsi wstawiają się za młodszymi.
Dziewczynka potrząsnęła przecząco głową.
Czyżby ludzie byli, aż tak źli...
-Dobrze dziecko... Powiedz mi jak masz na imię.
-Feba proszę Pani.- Odpowiedziała dziewczynka. Głowę miała ciągle spuszczoną a jej twarz zakrywały długie, poplątane, brązowe włosy.
-Siadaj koło mnie.- Powiedział świat poklepując ziemię koło siebie.
Dziewczyna posłusznie usiadła.
- Powiedz mi czemu wszyscy dokuczają takiej małej dziewczynce jak ty.
-No bo ja..- Dziewczynka bardzo się zmieszała. Świat przez chwile myślał, że zaraz się rozpłacze. Jednak mała złożyła rączki w piąstki tak że jej skóra pod naciskiem zrobiła się blada i powiedziała głośno- Ja nie widzę!
-Cóż w takim razie mam coś dla Ciebie- Powiedział Świat spokojnym i ciepłym głosem.- Ale musisz mi obiecać, że kiedy nadejdzie czas zrobisz co ci powiem dobrze?
Dziewczynka nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała, że nie może ufać obcym. To znaczy nie może ufać nikomu. Każdy był dla niej obcy, a ulica nauczyła ją, że ufać może tylko sobie. Ale głos tej dziewczyny... Miał w sobie coś co sprawiało, że dziewczynka bardzo chciała jej wierzyć. Jakby los postawił jej na swojej drodze kogoś, kto w końcu jej pomoże. Jakby..
-Dobrze.-Odpowiedziała dziewczynka.
Świat pochylił się nad nią stykając swoje czoło z jej czołem. Dziewczynka zamknęła oczy. Poczuła delikatne ukłucie a potem przyjemne ciepło rozlewające się po jej ciele.
Świat oderwała swoje czoło, i poczochrał włosy dziewczynki.
Ta zamrugała zdziwiona. Widziała. W końcu widziała.
-Od teraz jesteś kimś wyjątkowym. Twój wzrok będzie w stanie przeniknąć każdego. Bogowie będą Ci przychylni zaś ty zostaniesz końcem wszystkiego.

I tak właśnie narodziła się Feba jedna z najpotężniejszych czarownic nazywana często dzieckiem bogów. Feba ostateczny kataklizm Świata.

Kataklizm ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz