24. Walka z Korzeniem

152 13 3
                                    

Jungin:

Odwróciłem się i zobaczyłem, że w moim kierunku zbliżają się Naruto, Akane i Sasuke. Wykorzystałem fakt, że moi przeciwnicy są zdezorientowani i wyrwałem się z okręgu, po czym podbiegłem do przyjaciół.

- Co wy tu robicie. - spytałem.

- Byliśmy na spacerze, ale może pogadamy o tym później. - odpowiedziała dziewczyna.

- Najpierw skopmy kilka zamaskowanych tyłków! - zawołał Naruto.

- Jasne - powiedziałem, po czym dodałem. - Cieszę się, że tu jesteście.

Zamaskowani napastnicy szybko ruszyli w naszym kierunku. Rozbiegliśmy się na boki i każdy z nas zajął się jednym z nich. Ostatni ninja umknął w krzaki. Gdy zająłem się swoim ninja, kontem oka patrzyłem na resztę. Naruto już stworzył kilkanaście klonów. Akane aktywowała swoje oczy i szarżowała na swój cel. Sasuke składał pieczęcie do kuli ognia. Nie mogłem być gorszy.

- Raiton: Denkimuchi no Jutsu!

Z moich dłoni wystrzeliły dwa grube, elektryczne bicze.

Natarłem na mojego przeciwnika. Sprawnie robił uniki i atakował, jednak się nie poddawałem. Co jakiś czas udawało mi się go trafić, ale on robił to znacznie częściej. Bądź co bądź, to Anbu. Zmieniłem więc taktykę. Jednym biczem uderzyłem by go zmylić, a drugim strąciłem mu maskę z twarzy. Teraz mogłem złapać go w genjutsu. Nic go już nie chroniło. Gdy znalazł się w moim wymyślonym świecie, była noc i pełnia księżyca. Był to w ostatnim czasie mój ulubiony motyw genjutsu. Napadły na niego sowy i inne leśne ptaki. Dziobały, drapały i wyszarpywały kawałki mięsa. Gdy ofiara tarzała się po ziemi pod wpływem techniki, ja podszedłem do niego i przebiłem mu kunaiem udo. Technika została anulowana a napastnik zwijał się z bólu pod moimi stopami.

- Ten się już nigdzie nie ruszy! Jak wam idzie? - krzyknąłem do kompanów.

- Nie najlepiej! - krzyknął Naruto. - Mało czakry.

- To przystopuj z tymi klonami pajacu! - usłyszałem Sasuke.

- Ale kiedy ja nic innego nie umiem, dattebayo!

- Sasuke, dajesz radę? - krzyknąłem do bruneta.

- Jako tako. Mi też kończy się czakra.

- A Akane?

Nie odpowiedziała. Powoli podchodziła do swojego przeciwnika patrząc mu prosto w oczy, gdy ten nagle się przewrócił. Ona sama również przykucnęła wyczerpana. "Trzeba pomóc chłopakom." Ustawiłem się tak, by objąć spojrzeniem obydwu Anbu.

- Shinran Enbu no Jutsu!

Przejąłem kontrolę nad ich ciałami. Lekko się opierali, ale nie dali rady wyrwać się z techniki. Zmusiłem każdego z nich aby przebił sobie udo.

- Chyba wszyscy z głowy. - odezwała się wreszcie Akane.

- Nie całkiem. - wtrącił się Sasuke.

- Ma rację. Jeden zniknął. - dodałem. - I może wrócić w każdej chwili. A my jesteśmy zbyt słabi by go pokonać.

- Jaki mądry chłopiec. - usłyszeliśmy głos w krzakach.

W tym samym momencie wyszedł z nich ostatni zamaskowany ninja. Wyciągnął katanę, a ja odruchowo spojrzałem na Akane. Kiwnęła mi jedynie delikatnie głową. Teraz spojrzałem na Sasuke. Puknął się palcami w czoło. Zrozumiałem o co mu chodzi. Myśli płyną szybciej niż słowa,a do tego Anbu nas nie usłyszy. Rozłożyłem ręce w taki sposób by choćby minimalnie dotykać moich towarzyszy.

Ocaleni z Uchiha [ WSTRZYMANE/ZAKOŃCZONE ] Where stories live. Discover now