Rozdział 96

816 45 36
                                    

-Powiedzmy, że to jest związane z naszą przyszłością, ale nie wiem czy propozycja pewnego pana jest jeszcze dalej aktualna. - zaśmiałam się.

-Czy ty mówisz o tym, że jeśli dziś uporamy się z Lio to pomyślimy i zabierzemy się za przeprowadzkę ? - zapytał wyraźnie podekscytowany i jakby lekko podniecony.

-Być może zdarzy się to szybciej niż oboje myślimy, ale nie podniecaj się za bardzo, bo będziesz musiał się starać od samego początku. - obwieściłam mojemu chłopakowi. -Obawiałam się tej decyzji i wahałam się do ostatniej chwili, ale przekonało mnie to, że będziesz w stanie stanąć na wysokości zadania. - uśmiechnęłam się delikatnie, żeby nie dać niczego po sobie poznać.

-Dla ciebie zawsze warto się starać i nie zmienię zdania na ten temat. Ja po twojej przeprowadzce też nadal pozostanę takim jakim jestem, bo kocham cię najbardziej na świecie i zależy mi na tobie jak na nikim innym. - oznajmił stanowczo, jakby nic ani nikt nie mógł tego zmienić.

-Bardzo cieszę się, że słyszę z twoich ust takie słowa. To pozwoliło mi się rozluźnić i zdobyć się na odwagę, aby moja decyzja nie uległa zmianie. - przybliżyłam się do chłopaka i zniknęłam w jego ramionach.

-Kochanie... ? -  zapytał po dłuższej chwili.

-O co chodzi ? - odpowiedziałam nawet na chwilę nie rozluźniając uścisku.

-Mówiłaś wcześniej, że długo wahałaś się przed podjęciem tej decyzji, więc chciałbym poznać powody takiego zachowania z twojej strony. - odpowiedział. -Powiesz mi o co chodziło ? - dopytał.

-Miałam problem z podjęciem tej decyzji tak naprawdę. Może z wierzchu, że tak powiem to tak nie wyglądało, ale w środku na serio się boję. - wtuliłam się mocniej w chłopaka.

-Czego się boisz słoneczko ? - powiedział to takim delikatnym, ale z drugiej strony ochrypłym głosem.

-Boję się tego, że jeśli będziemy się widywać w pracy i później cały dzień w domu to może się do naszego związku wkraść rutyna. - powiedziałam. -Tego bym nie chciała, bo tak jak jest teraz jest naprawdę super i nie chciałabym żeby to się zmieniło. - spuściłam głowę, że mogłam tak pomyśleć o moim Ruggero.

-Skarbie mogę ci obiecać już w tej chwili i z dłonią na sercu, że między nami nic się nie zmieni. - mówił czym poprawiał mój nastrój. -Kiedy razem zamieszkamy będziesz bliżej mnie i będę z tego powodu szczęśliwy i to bardzo. - dodał z uśmiechem.

-Na serio tak myślisz ? - zapytałam.

-Tak myślę i nie wymyślaj już takich głupot, bo nie musisz sobie nimi zaprzątać tej pięknej główki. - powiedział, głaszcząc moje włosy. -I teraz posłuchaj mnie uważnie. Żadnej rutyny nie będzie w naszym związku nigdy. Nawet jak zamieszkamy razem to będziesz mogła odczuwać ten sam niepokój, podniecenie czy namiętność jak na początku wtedy w Paryżu. Zaufaj mi, że nie pozwolę jej zniknąć nigdy. - bronił swojej teorii.

-Skoro ty tak mówisz to chyba nie mam się już czego obawiać, bo wiedz, że ufam ci w stu procentach. - powiedziałam, spoglądając głęboko w jego oczy.

-To już chyba mam pomysł jak mogę wykorzystać to zaufanie i myślę, że należy mi się jakaś nagroda. - poruszył brwiami, a ja wybuchłam śmiechem. -Nie ma się z czego śmiać.

-Właśnie, że jest... - mówiłam, ale przerwał mi to Ruggero.

Wbił się namiętnie w moje usta i coraz bardziej pogłębiał pocałunek. Czułam w swoim brzuchu stado motyli, które za każdym razem pobudzał do życia. Był to zwykły pocałunek, ale ten jeden z tych namiętniejszych, a jednak potrafił pobudzić moje podniecenie i wzbudzić większe pożądanie, które zazwyczaj kończyło się tylko jednym w jednym miejscu. Nagle jednak, gdy już oboje mieliśmy ochotę na coś więcej usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz z niewyraźną miną.

-Kochanie ? Kto dzwoni i przerywa nam tak ważną chwilę. - oburzył się trochę już podniecony Ruggero.

Kochani zapraszam was do komentowania. Liczę na poprawę waszej aktywności. Lovvvvv ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ 

Powoli zbliża się koniec :( 

Happy end czy sad end ? ❤️
 

Dwa serca, jedno bicie - RuggarolWhere stories live. Discover now