×8. Dwa oblicza obłędu×

2K 259 71
                                    

Damska łazienka pogrążona była w charakterystycznej, szkolnej szarości, latających wkoło pyłkach kurzu i nieprzyjemnym, drażniącym zapachu. Draco właśnie taką ją zapamiętał: ponurą i zimną. Stworzoną do samotności.

- Marto? - Wymówione niemalże szeptem imię rozbrzmiało jak krzyk.

Draconie Malfoyu

Znów ten głos. Aksamitny, znajomy, nierozpoznawalny. A z nim cała gama emocji: strach, zaskoczenie i...

Draco przez chwilę analizował uczucie, tak dziwnie niepasujace do dwóch pozostałych.

Przywiązanie. Tak, to definitywnie było przywiązanie. Ale dlaczego? Dlaczego szept, który wzbudzał na jego skórze ciarki, wywoływał też tak dziwnie tęskne, odległe zaufanie? To do siebie nie pasowało. To zupełnie do siebie nie pasowało.

- Draco. - Zupełnie inny głos rozległ się gdzieś nad jego głową. - Myślałam już, że nie przyjdziesz.

W jej dziecinnym głosie był wyrzut, który nieprzyjemnie ukłuł sumienie Dracona.

- Ja też - odparł, przełknąwszy ślinę. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że chociaż c z u ł , że ma tu przyjść, tutaj, do Jęczącej Marty, mie ma pojęcia, kim ona właściwie jest. Duchem, to pewne. Osobą, która go znała. Z którą musiał mieć w miarę dobry stosunek, biorąc pod uwagę, że na niego czekała.

Jednak skąd ją znał? Dlaczego? Na te pytania już nie potrafił odpowiedzieć.

- Marto. - Draco popatrzył w oczy dziewczynki, która oblała się rumieńcem. - Mam problem.

Duch zmieszał się, jakby nagle coś sobie przypomniał.

- Nie pytaj! - pisnęła Marta. - Zabronili mi o tym mówić!

Oszukać

Draco zmarszczył brwi, a jego wzrok bezwiednie zawiesił się na umywalce.

- Nie powinieneś tu być - jęknęła Marta tak zdesperowany głosem, że były ślizgon zapragnął jej ulec. - Och, Draco, idź stąd! Nie mogę ci pomóc!

- Och, Malfoy, szukasz pomocy u d u c h a ? - Czyjś ostry śmiech zawibrował w powietrzu. Były ślizgon spojrzał na wysokiego blondyna, stojącego w wejściu do łazienki.

- Antoine - powiedział Draco beznamiętnie. - Nie wiedziałem, że chodzisz w trakcie lekcji do damskich łazienek.

Francuz prychnął i oparł się o ścianę.

- Nie wygrasz tego Turnieju, Malfoy. - Jego głos brzmiał dziwnie przymilnie, niepasująco do znaczenia słów.

Draco poczuł, jak żołądek wiąże mu się w ciasny supeł.

- Dlaczego niby? - spytał, czując suchość w gardle.

- Bo ty właściwie nie grasz, Malfoy. - Ironiczny uśmieszek wpłynął na twarz Bosqueta. - Nie mam pojęcia, co tam knujesz, ale roztaczasz wokół siebie cholerną aurę podejrzliwiści i to w i d a ć . Radzę ci zachowywać się normalniej, a nie latać do damskich łazienek i rozmawiać z duchami. - Tu popatrzył na Martę z wyraźnym politowaniem. - Nawet nie wiesz, ilu w Hogwarcie jest szpiegów.

Draco wzdrygnął się na dźwięk ostatniego słowa, wymówionego przez Francuza w specyficzny sposób, nadający mu pozór zdradzanego sekretu.

Po chwili jednak Malfoy otrząsnął się.

- Nie mam nic do ukrycia - powiedział, może nieco trochę zbyt szybko, ze zbyt dużą gorliwością. Antoine tylko się uśmiechnął.

- K a ż d y tutaj ma coś do ukrycia - odparł, poprawiając platynowe włosy. - Nie widzisz tego? Turniej to przykrywka. Dla ciebie i wielu innych.

Krukowisko || drarryWhere stories live. Discover now