×32. Samotny, zimny świat×

1K 125 48
                                    

Czuł się zwyczajnie wzgardzony i chyba to wywoływało w nim największą złość.

To Potter był winny. Wiedział od początku, że coś złego się stanie o nie wspomniał o tym nawet słowem. Nie obchodziło go to, ba! nie uznał nawet za stosowne powiadomić o sytuacji Dracona, decydując za nich obydwu. Patrzył tylko na siebie, obchodziło go tylko jego własne życie i najwyraźniej zupełnie zapomniał, że Malfoy też może sam o sobie stanowić. Pewnie były ślizgon zawsze był dla niego tylko marionetką: powiedź o planach Voldemorta, powiedź o swoich planach, prześpij się ze mną i spadaj. I jeszcze śmiał go obwiniać, że to on to zakończył. Podły kłamca. Manipulat. Nigdy nie należało mu ufać.

Żałosny, mały chłopiec, zadźwięczało mu w uszach wspomnienie dawnych wizji i gorycz wypełniła jego umysł. To zawsze on, Draco, tak służalczo, rozpaczliwie chciał uzyskać przyjaźń Harry'ego, zawsze jej pragnął, jakby mogła mu udowodnić jego własną wartość, jakby akceptacja Wybrańca, Chłopca, Który Przeżył była konieczna do dalszej egzystencji, do dalszego życia na pewnym wymaganym poziomie.

Ale przecież Potter nie był żadnym nadczłowiekiem, tylko zwyczajnym, przeciętnie uczącym się chłopakiem., samolubnym w dodatku, jak się właśnie okazało. Jego akceptacja nie okazała się być niczym niezwykłym, niczym wartym aż takiego zachodu, jaki ślizgon był gotów podjąć. Draco musiał w końcu nauczyć się żyć w świecie, w którym Harry nie odgrywał nadrzędnej roli, czasami jedynie pojawiał się w roli statysty i to tylko wtedy, gdy było to nieuniknione. I może na razie było to trudne, biorąc pod uwagę okoliczności, ale za jakiś czas z pewnością da się urzeczywistnić tę wizję, pytanie tylko, czy coś takiego było w ogóle możliwe, biorąc pod uwagę umysł Dracona: przecież kwestia Wybrańca zawsze stanowiła jego małą obsesję, niezmienny punkt koncentracji uwagi, stałą wobec wszystkich zmiennych.

I teraz co? Da się go tak po prostu wyrzucić z głowy? I z serca? A razem z nim jedyne szczęście, jakie w ostatnim czasie spotkało Malfoya?

Musiało się udać.

Draco jeszcze udowodni Harry'emu, że ten popełnił błąd i Potter będzie żałował, żałował do głębi, że go porzucił, że odszedł, ale będzie już za późno, bo Draco znowu zacznie nowe życie. Czy lepsze, to inna sprawa, ale nowe. Bez Pottera. Bez tych idiotycznych uczuć. Bez tej chorej, żałosnej, dziecinnej potrzeby, by być z Wybrańcem w dobrych relacjach. Nowe, samotne, zimne.

Zadrżał, gdy chłód niesiony wiatrem z uchylonego okna pogłaskał go w policzek. Czy Draco w ogóle był w stanie wrócić do takiego życia? Do bycia samotnym na powrót, gdy już poznał, jak smakuje bliskość? Do bycia wrogiem Harry'ego, gdy zakosztował przyjaźni z nim?

A czy Potter będzie umiał?

Może przyjdzie i przeprosi. Może będziemy udawać, że to się nie stało, pomyślał, pozwalając dojść do głosu małej iskierce nadziei, tłamszonej od momentu wyniknięcia całej sytuacji. Może mu na mnie faktycznie zależy, a to było tylko jakieś fatalne nieporozumienie.

Chyba sobie kpisz. Nie będzie chciał wznawiać z tobą znajomości, w końcu udało mu się ciebie pozbyć. Co, myślisz, że podobały mu się te wasze relacje? Chciał po prostu znać misję zleconą ci przez Czarnego Pana, ewentualnie poeksperymentować z własną orientacją. Nie łudź się, że coś znaczyłeś, debilu.

To on z naszej dwójki jest debilem.

Więc po co chcę się z nim przyjaźnić?

Strzepnął z siebie te myśli, zakładając kaptur. Na zewnątrz robiło się coraz zimniej, co skutkowało niższą temperaturą również w budynku, zwłaszcza przy otwartych oknach. Draco szybkim krokiem przemierzał korytarze, nawet nie patrząc w stronę ukrytych w cieniu kątów, gdzie mogli chować się łamiący ciszę nocną uczniowie.

Krukowisko || drarryWhere stories live. Discover now