×38. Wprost do katastrofy×

1.6K 118 64
                                    

Może i wychodzę na pole, ale patrzcie, jaki mam na tym polu fajny most (zdjęcie z google grafika, nie moje).

Harry czuł, jak zimne powietrze powoli oplata go całego mackami mrozu i szczypiącego wiatru. Okulary zaparowały mu niemal natychmiast, co zdawało się niepomiernie bawić Malfoya, który zaśmiał się w raczej złośliwy sposób, widząc to.

— To nie jest zabawne — mruknął Potter, naciągając bardziej koc na ramiona. Draco jedynie przewrócił oczami i na powrót wbił wzrok w niebo za oknem, jakby tam czegoś wypatrywał. Gęste chmury zasłaniały gwiazdy, choć przez to, że znajdowali się w mieście, te zapewne i tak byłyby niewidoczne.

— Ile jeszcze... — mruknął zniecierpliwiony, a para z jego ust zmieszała się z mroźnym powietrzem. — I po co żeś otwierał to okno? Zimno jest.

Harry ze zniecierpliwieniem przygryzł wargę.

— Przed chwilą narzekałeś na zaduch. — Przypomniał nieco zrzędliwym tonem, ale cholera, Malfoy nie musiał się przecież zachowywać jak rozpieszczony bachor.

Nie licząc tego, że z tego, co Potter o nim wiedział, były śmierciożerca faktycznie był rozpieszczonym, rozpuszczonym bachorem. Niestety.

Draco wzruszył ramionami. Minęło już kilka dni od świąt i prezenty dla Dursleyów zaczynały uprzykrzać rodzinie Harry'ego życie, co niepomiernie okularnika cieszyło, Malfoy nosił sygnet od Pottera jako element codziennego ubioru, a ich pozostały wspólny czas dosłownie przesypywał im się przez palce, bo oto był trzydziesty pierwszy grudnia, gdzieś koło godziny dwudziestej trzeciej trzydzieści, niecałe pół godziny przed rozpoczęciem się nowego roku, który bynajmniej nie zapowiadał się lepiej, niż poprzedni, a najprawdopodobniej o wiele gorzej.

— Bo był zaduch — odparł swobodnie śmierciożerca, przewracając oczami. W jego gestach była widoczna beztroska z nutą niepokoju, co stanowiło dość osobliwe, sprzeczne połączenie, ale Gryfon już się przyzwyczaił do tego, że Draco taki po prostu jest. Zagmatwany. Skomplikowany. Przeczący sam sobie. — Ten pokój jest beznadziejny.

— Cóż, niedługo pożegnasz się z nim na zawsze, nie zrzędź już. — Harry zamknął okno, prawie strącając torebkę z Fasolkami Wszystkich Smaków, które dostał od Rona na święta, razem z innymi rzeczami, między innymi swetrem od pani Weasley, w którym aktualnie siedział. Tym razem kobieta wydziergała na nim coś przypominającego turniejowe księgi, co uznał za dość ironiczne, biorąc pod uwagę, że na razie w konkursie szło mu najgorzej ze wszystkich. Między innymi dlatego tak bardzo nie chciał wracać znów do szkoły: nie dość, że musiał na nowo zająć się horkruksami i resztą spraw związanych z powrotem Lorda Voldemorta, to uczniowie Hogwartu po ostatnim zadaniu zaczęli naprawdę krzywo na niego patrzeć i czasami na szkolnym korytarzu słyszał ich złośliwe docinki, czego miał absolutnie dosyć. Sam się przecież nie wylosował, a to, że Antoine był cholernym jasnowidzem, co najprawdopodobniej mu sporo ułatwiało, to też nie jego wina. Cholerny żabojad.

Draco jak gdyby nic nagle położył głowę na ramieniu Harry'ego i zielonooki drgnął, zaskoczony.

— Nie bądź taki wiecznie poważny — westchnął blondyn, przymykając oczy. W jego ton w końcu wkradła się normalna dla niego nuta przygnębienia. — Usiłuję jedynie zająć czymś ciszę. Kolejny rok będzie koszmarny.

— Obyśmy tylko go przeżyli — mruknął Harry w odpowiedzi, oplatając Malfoya ramieniem. Z jakiegoś powodu to wydało mu się być najbardziej naturalną reakcją na jego słowa. — Wiesz, że czysto teoretycznie możemy umrzeć, nie? To taka strasznie dziwna myśl, ale... Nie wiem, niby powinienem do niej przywyknąć. Jestem Wybrańcem, w dodatku śmierć bliskich towarzyszy mi na każdym kroku. Nie wiem. To dziwne. Nie mogę sobie tego wyobrazić, że mogę tak po prostu zniknąć. — Słowa wypłynęły z jego ust niemal wbrew jego woli i już wypowiadając je, Harry żałował. Ciągle miał z tyłu głowy, że Draco jest śmierciożercą i na niektóre tematy nie powinni rozmawiać. Zdecydowanie nie powinien mówić mu o tym, czego się boi. Przecież miał do czynienia z marionetką. Pionkiem. Laleczką. Nakręcaną przez Voldemorta zabawką. Zdecydowanie nie kimś, komu można powiedzieć wszystko.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Jun 03, 2020 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

Krukowisko || drarryDonde viven las historias. Descúbrelo ahora