Rozdział 6

136 17 27
                                    

Czekanie na Olafa było stresujące. Nagle przestał pojawiać się na zajęciach i zaczęłam się o niego martwić, ale Kuba, z którym rozmawiałam, uspokoił mnie, że musiał wrócić do domu przez jakieś sprawy rodzinne. Mimo że od czasu, kiedy przyłapałam Julię z innym chłopakiem, minęły prawie dwa tygodnie, dalej nie wiedziałam jak się zabrać za wyjaśnienie mu całej sprawy. Chciałam być delikatna, ale wątpiłam, czy to, co miałam mu do powiedzenia, można było delikatnie przekazać.

"Hej Olaf! Co tam? Wiesz, że twoja dziewczyna Cię zdradza?"

"Czeeeeść... Zmieniło się coś między tobą i Julią? Nie żeby coś, ale całowała się z innym."

"Co byś zrobił gdyby zdradziła cię laska? Lepiej się zastanów, bo ci się to przyda."

Wszystkie te teksty były beznadziejne i puste. Przestąpiłam jeszcze raz z nogi na nogę, rozglądając się po parkingu przed uniwersytetem, ale nigdzie nie zauważyłam chłopaka. Koniec października nie był już taki ciepły i zrezygnowana weszłam do budynku, żeby się ogrzać, myśląc, że może jeszcze nie wrócił od rodziny.

Ku mojemu zdziwieniu, stał przy automacie z kawą i rozmawiał z przyjaciółmi. Pewnie weszli do środka, kiedy przeglądałam notatki z anatomii zwierząt. Nie mogłam sobie wybaczyć, że tego nie zauważyłam i marzłam na dworze.

Moja irytacja zniknęła jednak, gdy dłużej przytrzymałam na nim wzrok. Wyglądał tak samo jak zwykle, te same błyszczące, niebieskie oczy i dołeczki w policzkach, od których widoku miałam ochotę się uśmiechnąć. Zauważył mnie i pomachał z radością, wołając, żebym do nich dołączyła.

Bez oporów podeszłam do grupy i ze wszystkimi się przywitałam. Nie rozmawiałam z nimi dużo pod nieobecność chłopaka, ale to za nim najbardziej się stęskniłam. Dobrze go było znowu zobaczyć i zamienić kilka niezobowiązujących zdań. Przez ten czas, kiedy go nie było, zdążyłam już zapomnieć, że byłam na niego zła. Właściwie to nie miałam do tego żadnego powodu, moje zachowanie było głupie.

Szymon zaproponował, żebyśmy przenieśli się do bufetu i wszyscy ruszyliśmy w tym kierunku, gdy przypomniałam sobie, jaki był główny powód, dla którego chciałam porozmawiać z Olafem.

- Poczekaj. - Pociągnęłam go lekko za ramię, zmuszając, żeby został ze mną z tyłu grupy. - Możemy się dzisiaj spotkać po południu? Muszę z tobą porozmawiać. - Blondyn spojrzał na mnie pytająco. - To ważne. - Dodałam.

- W porządku, może być o siedemnastej? - spytał, lustrując mnie zaniepokojonym wzrokiem.

- Jasne, dziękuję. W takim razie lepiej już pójdę, do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się przepraszająco i wycofałam, bojąc się, że zmienię zdanie.

Nie chciałam mu sprawić przykrości. Lubiłam go i myśl o tym, że to ja miałam mu przekazać coś, przez co będzie cierpiał, powodowała, że robiło mi się słabo.

Ustalona pora nieubłaganie się zbliżała i nawet żarty i sarkastyczne uwagi Eryka nie potrafiły mnie rozbawić. Równo pięć minut przed nią, zakończyły się zajęcia z chemii i mogłam wyjść na dwór, gdzie czekał już na mnie Olaf. Przywitał mnie jak zawsze uśmiechem i nieśpiesznie ruszyliśmy chodnikiem wzdłuż ulicy. Rozmawialiśmy o błahych sprawach i pewnie świetnie bym się bawiła, gdyby nie czarne myśli, krążące bezustannie z tyłu mojej głowy.

Usiedliśmy w kawiarni i czekaliśmy, aż kelnerka przyniesie zamówienia, gdy chłopak skończył opowiadać o swoich wygłupach z rodzeństwem w miniony weekend i nastała cisza. Wiedziałam, że czekał aż podejmę temat, o którym miałam z nim porozmawiać, ale nie mogłam się do tego zmusić. Dobrze się czułam w jego towarzystwie i nie ukrywam, że byłam podekscytowana możliwością spędzania z nim trochę czasu bez jego całej "świty". Bałam się, że atmosfera zgęstnieje, gdy wyjawię mu swoje odkrycie.

Nie uda Ci się ✔Where stories live. Discover now