Ósmego dnia wróciliśmy do domu

3.8K 298 76
                                    

[+18]?
Nie wiem jak zinterpretować moje fantazje, które pokazują się w tym rozdziale...
XD

Podróż okazała się być dla mnie bardziej męcząca, niż mógłbym przypuszczać. Pędziliśmy przed siebie przez całą noc z ogromną w moim mniemaniu prędkością. Wkrótce przestałem czuć nogi, które mocno zaciskałem na grzbiecie bestii i ręce trzymające się sierści. Nie mogłem sobie także pozwolić nawet na chwilę relaksu, czy snu. Przemierzaliśmy liczne lasy, doliny i pagórki. Dawno temu straciłem z oczu miasto w którym spędziłem całe swoje życie. Teraz miałem okazję po raz pierwszy podziwiać świat i choć była bezgwiezdna noc, napawałem się poczuciem przestrzeni i wolności.

Jeszcze nie zdążyło zacząć świtać, kiedy bestia odczuwalnie zwolniła. Byłem wymęczony i ledwo utrzymywałem się przy zmysłach. Stwór stąpał pomiędzy ogromnymi drzewami, które jednak przy nim wciąż wydawały się śmiesznie małe. Zapewne, gdyby stanął na tylnych łapach, mógłby pyskiem sięgnąć ich koron. Tak bardzo zachwycałem się zapachem lasu, że nie zwróciłem uwagi, kiedy zaczęło mi się kręcić w głowie, a ciało powoli zsuwać z grzbietu stworzenia. Ostatnim co pamiętałem, był powiew powietrza i ciepły dotyk w okolicach pleców.

~(*-*~) ~(*-*)~ (~*-*)~

Kiedy otworzyłem oczy wystraszyłem się, że oślepłem. Jednak po chwili uspokoiłem się i uświadomiłem sobie, że w rzeczywistości patrzę w ciemność kłębiącą się nade mną. Próbowałem się unieść, jednak nie było to takie proste. Wszystkie mięśnie mnie bolały, zaś podłoże na którym leżałem, również nie dawało większego oparcia. W końcu udało mi się zaprzeć o jakąś stabilniejszą jego część. Kiedy udało mi się usiąść, uświadomiłem sobie, że za swego rodzaju uniesieniem widzę kamienne ściany, na które padało światło. Zacząłem się ku nim czołgać. Oczywiście musiałem wspiąć na owe wzniesienie. Kosztowało mnie to trochę wysiłku, lecz wkrótce się udało.

Kiedy zyskałem możliwość rozejrzenia się, wszystko stało się jasne. Wzniesienie okazało się stosem licznych futer. Było ich całe mnóstwo. Byłby gotów powiedzieć, że nawet setki. Podczas kiedy w miejscu, z którego przed chwilą przyszedłem, wszystkie leżały płasko, tak później tworzyły coś na kształt małej ścianki. Ta ciągnęła się tworząc nic innego jak ogromne legowisko. Było tak olbrzymie, że cała bestia mogła się w nim komfortowo ułożyć. I to właśnie na nią spoglądałem. Zwróciłem uwagę, że wcześniej leżałem ułożony wśród jej ogona. Tym jednak razem nie był on wokół mnie zaciśnięty jak poprzednim razem w cyrku, a jedynie leżał swobodnie. Sam stwór oddychał spokojnie, zwinięty niczym kot. Mówiąc prosto, najzwyczajniej w świecie spała. Pierwszy raz widziałem ją podczas wykonywania tej czynności. Kiedy leżała tak zrelaksowana, wyglądała wręcz słodko. Wcale nie przypominała tego krwiożerczego stworzenia, które ujrzałem dzień wcześniej.

Odwróciłem się na powrót ku światłu. Odczuwając ból każdego pojedynczego mięśnia, niezdarnie szedłem przed siebie. Zajmowało mi to dużo czasu i co chwila musiałem zatrzymywać się na krótki odpoczynek. Wkrótce dotarłem jednak do skalnego zakrętu. Kiedy zza niego wyjrzałem dostrzegłem ogromny wylot jaskini, w której jak sobie uświadomiłem, się znajdowaliśmy. Zza skalnej półki, dało się ujrzeć ciągnące po horyzont szczyty koron drzew oraz niebo. Teraz pokrywały je wszelkie odcienie różu i pomarańczy. Delikatne chmurki, także zafarbowały się na ten odcień idealnie dopasowując do krajobrazu. Z tego widoku wywnioskowałem, że słońce musiało przed chwilą zajść, a bestia wrócić do zwierzęcej postaci. Mój wewnętrzny zegar musiał się już przystosować do tego trybu życia.

Wolnym krokiem ruszyłem ku wyjściu z jaskini, by móc lepiej widzieć wspaniały widok. W pewnym momencie jednak poślizgnąłem się na kamiennym podłożu i upadłem. Głuche uderzenie przerwało ciszę dotychczas panującą w jamie. Nie minęły dwie sekundy, kiedy usłyszałem głębokie westchnięcie i dźwięk poruszającego się ciała.

Leżałem na samym środku głównej części jamy, kiedy bestia wyłoniła się zza rogu. W swoim naturalnym środowisku, oswobodzona bez najmniejszych ograniczeń prezentowała się jeszcze dostojniej, masywniej i... straszniej. Instynktownie wzdrygnąłem się, kiedy para pionowych źrenic zwróciła się ku mnie. Przez chwilę poczułem się tak jak tego pierwszego, pamiętnego dnia w cyrku, kiedy to te oczy dostrzegły mnie mimo, iż byłem skryty pod widownią. Byłem jednak zbyt obolały i zmęczony, by zrobić cokolwiek. Zresztą taką właśnie decyzję podjąłem. Oddałem swój los bestii, uniemożliwiając sobie powrót do wcześniejszego życia.

Zrezygnowany uniosłem się powoli siadając. Z opuszczonym wzrokiem, wpatrując się w krwawiące dłonie, z których podczas upadku zdarła się skóra, wsłuchiwałem się w wolne kroki bestii. Wkrótce stanęła przede mną. Poczułem jak szturcha mnie lekko pyskiem. Uniosłem ku niej wzrok. Źrenice lekko się rozszerzyły, przybierając delikatniejszy wyraz. Delikatnie się uśmiechnąłem. Stwór otworzył pysk, po czym zaczął się do mnie zbliżać. Zaniepokojony początkowo spanikowałem, jednak po chwili stwierdziłem, że to głupie. Nie powinienem się już go bać. Muszę mu zaufać. Tak też pozostałem w całkowitym bezruchu.

Bestia bardzo delikatnie chwyciła mnie pomiędzy swoje szczęki. Wciąż wbrew sobie zaniepokojony, zamknąłem oczy. Stwór uniósł mnie w powietrze i nieśpiesznie skierował na powrót ku legowisku. Byłem pod wrażeniem, tego jak potrafi mnie przenieść, równocześnie nie robiąc mi najmniejszej krzywdy. Po chwili zostałem ulokowany, pomiędzy przednimi masywnymi łapami. Wręcz z ulgą przyjąłem dotyk miękkich skór. Mój spokój nie trwał jednak długo. Po chwili zostałem wyrwany z błogostanu, przez dźwięk rwanego materiału. A niszczone było nic innego, jak moje odzienie. Ostre szpony szarpały lichy materiał, nie sięgając jednak skóry. Miałem świadomość, że rzeczy, w które zostałem przyodziany na czas spektaklu i tak dawały niewiele ciepła, jednak było ono lepsze niż być nagim. Chciałem się bronić, ale obolałe mięśnie jedynie potęgowały moją bezradność wobec stwora.

Tak więc chwilę potem zostałem pozbawiony wszelkiego odzienia. Bezbronny resztkami sił zwinąłem się w kłębek, by choć częściowo się osłonić. Najbardziej jednak zszokował mnie dotyk ciepłego języka na moim boku. Zdziwiony spojrzałem w oczy bestii. Ten jednak nie patrzył w moje, a koncentrował się na konkretnych częściach ciała. Przejeżdżał językiem kolejno po biodrze, nodze, ręce, a następnie po twarzy. Dokładnie czyścił miejsce, gdzie zapewne miałem jeszcze resztki makijażu. Następnie przeszedł do pleców. Byłem zapewne w tym momencie równie czerwony co dojrzały pomidor.

W następnej części zostałem siłą przewrócony na plecy. Naturalnie próbowałem protestować, lecz nic to nie dawało. Moja pierś została równie dokładnie oczyszczona. Jednak kiedy gorący język zetknął się z sutkami, natychmiast przed oczami stanął mi obraz bestii w ludzkiej postaci. Jego intensywnie wpatrujące się we mnie, za każdym razem, oczy, czarne włosy spływające po bokach twarzy i umięśnione ciało pokryte bliznami.

Natychmiast pokryła mnie nowa fala rumieńców. Zacząłem się odczołgiwać w tył, jednak jedna z łap przycisnęła moją stopę do podłoża, uniemożliwiając ucieczkę. Po moim ciele rozlała się fala ciepła, mając swoje źródło w podbrzuszu. Czułem, że tracę nad sobą kontrolę. Sytuację pogorszył fakt, że stworzenie najwyraźniej postanowiło ,,umyć" mnie całego. Tak więc wkrótce dotarło i do stref intymnych. Chyba po raz pierwszy w życiu ucieszyłem się, że nie jestem w stanie mówić. Nie wiem bowiem, co jeszcze prócz przyśpieszonych, głębokich oddechów wydostałoby się z moich ust. Bestia nie przejęła się absolutnie wyraźnie widoczną erekcją. Jedynie zerknęła na moją zarumienioną twarz i wydała dźwięk przypominający śmiech. Pierwszy raz w życiu doświadczając takiego uczucia, nie byłem w stanie długo się kontrolować. Wkrótce doszedłem wprost na świeżo ,,umyty" brzuch. Trzęsąc się ledwo zarejestrowałem to, jak bestia kończy mnie czyścić, po czym zasnąłem.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Aaaaaaaaaaaaale się rumienię...!!! Takiego rozdziału to ja jeszcze nie pisałem...
Ale z drugiej strony cieszę się. Tak fajnie móc wrzucać tego typu rzeczy bez obawy, że ktoś cię kiedyś spotka i będzie wiedzieć, że to ty jesteś autorem tego perwersyjnego opowiadania...
;'D

Cyrkowa atrakcja (LGBT+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz