-EDVARD-
Edvard nie był pewien, co tam robi, ale był pewien innej rzeczy – to się źle skończy.
Wybór Diega Rivery na przewodniczącego szkoły zawsze wydawał się mu nieco kontrowersyjny, ale nigdy tak bardzo, jak w tej chwili. Anioł nakazał mu się zająć sprawą Duchampa, bo on „nie ma do tego rąk" [niczym Wenus z Milo], a sposób Diega na „zajęcie się Duchampem" na razie przybrał postać zebrania się z kumplami w jego pokoju, zapalenie cygar i wyjaśnienie im, jakby jeszcze tego nie wiedzieli, jak bardzo nienawidzi tego typa. Co robił tam Edvard Munch? Dobre pytanie.
― Nienawidzę tego typa ― powtórzył po raz kolejny Diego. ― Naprawdę, nienawidzę.
― Wiemy ― westchnął Andy. ― I co z tym uczynisz?
― Nienawidzę go ― wymruczał Rivera. ― Nie dość, że jest głupi, jest jeszcze irytujący i dokłada mi pracy. Nie mam w ogóle czasu na...
― Na pewno nie na obżeranie się ― wpadł mu w słowo Gauguin, oskarżycielsko potrząsając papierową torbą z logiem McDonalds.
― Zamknij się, Paul ― rzucił niedbale, pogrążony w myślach. ― Wiecie co, towarzysze? Musimy coś z tym zrobić.
― Ale jesteś odkrywczy, Diego ― zauważył Picasso. ― Właśnie to kazał zrobił ci Buonarotti, jeśli jeszcze to do ciebie nie dotarło, w sensie nie przeniknęło tej bariery dymu i tłuszczu.
― Myślisz, że w mózgu też ma tłuszcz? ― zainteresował się Gauguin, zerkając na współlokatora.
― Sam tłuszcz ― uznał kategorycznie Hiszpan. ― Tam się osadza ten z BigMaców.
Paul pokiwał w zamyśleniu głową, głęboko rozmyślając nad stwierdzeniem przyjaciela.
― Mam na myśli ― odezwał się powoli Diego, a Edvard zaczął się zastanawiać, czy i jak bardzo jest teraz na haju. To by w sumie tłumaczyło, dlaczego go zaprosił. ― ...że powinniśmy coś zrobić. Z tym. Jako kolektyw.
― Kolektyw? ― zapytał Andy, zaskoczony.
― Kolektyw ― przytaknął Diego. ― Myślę, że... ― potoczył wzrokiem po zadymionym pomieszczeniu, nagle coś w jego twarzy rozbłysło, jakby zaczął być świadomy tego, gdzie się znajduje, przestał błądzić myślami lub nieco otrzeźwiał ― czas wypowiedzieć im wojnę.
― Wojnę? Oh, boi.
― Wojnę ― powtórzył Rivera, obserwując ich uważnie. ― Bo co innego? Jak mamy im inaczej pokazać ich miejsce? A wszystko można w tej chwili. Oni chlapią sobie farbą, mały Turnerek z pierwszej klasy bawi się ogniem na dworze i podpala krzak, wszyscy masowo wagarują i wymykają się poza teren szkoły... Wszystko można, towarzysze. A my mamy uprawnienia. Błogosławieństwo pana Buonarottiego.
― Czekaj, Diego, wróć. ― Andy uniósł dłoń. ― Od początku. Czy ty chcesz zrobić coś na kształt partyzantki, tylko ze zezwoleniem dyrektora? Wykorzystać „poszerzone możliwości" i stan wyjątkowy, żeby wrócić do poprzedniego stanu i ograniczyć możliwości innym?
― Taka milicja ― mruknął Edvard.
― Dokładnie, Munch! Będziemy milicją. I przy okazji będziemy mieli z tego profity, uwierz.
― Nie jestem do tego przekonany ― oznajmił powoli Paul Gauguin.
― A ja tak ― powiedział Picasso. ― To brzmi jak coś, co bym zrobił. I zrobię. Wchodzę w to, Diego.
Edvard miał wrażenie, że nieco go mdli.
― Ale przecież to traci cały sens ― próbował przemówić im do rozsądku. ― Przecież to niewłaściwie. Nie możecie kogoś powstrzymać od robienia czegoś, robiąc to samo! Przecież nie możecie gasić ognia, polewając na niego benzynę...
YOU ARE READING
Kolekcja kilku sztuk
Short StoryNic nie może być zwyczajne, gdy znajdujesz się w szkole dla artystów, w liceum plastycznym z internatem, a Twoimi kolegami i koleżankami z klasy są najsłynniejsi twórcy ostatnich dwóch wieków, zaś uczą cię dawni mistrzowie. Nic nie może być spo...