37.Shine

122 5 23
                                    

Jacob
Zostawiłem Alice w dobrych rękach, a przynajmniej tak sobie wmawiałem. W towarzystwie Anastazji powinna się uspokoić, a ja w tym czasie postanowiłem zrobić coś, czego nie robiłem od lat.
Wezwałem swoją strażniczkę.
Opiekowała się mną, a przynajmniej w teorii, drobna blondynka, której moce nadal były dla mnie zagadką. Zdziwiło ją to wezwanie, ale nie zapytała, co się stało, tylko spokojnie poczekała, aż powiem, czego od niej chcę.
– Muszę pomówić z Waszą królową.
Nie zareagowała, tak jak się tego spodziewałem. Przez chwilę nawet zastanawiałem się, czy nie ma z Alice wspólnych przodków, bo gdy mnie wyśmiała, miałem nieprzyjemne wrażenie, że stoi przede mną inna dziewczyna.
– Nie jestem twoją służącą, Jacob.
– Więc mi nie pomożesz? – zapytałem pozbawiony nadziei.
Shine była zamyślona i chyba nieświadomie zaczęła się bawić kostkami do gry na gitarze, które musiała mieć już wcześniej przy sobie, ponieważ byłem pewien, że w tym miejscu nikt ich nie posiadał.
– Tego nie powiedziałam. Nie jest mi na rękę, żeby korona spoczęła na głowie tego dupka Shadow. – Westchnęła przeciągle, jakby zgadzała się na nie do końca dobry pomysł dziecka i po chwili dokończyła, mówiąc: – Zabiorę cię do królestwa, ale spotkasz się z Alaire i to ona zdecyduje czy będziesz mógł zobaczyć królową. Mam tylko jedną prośbę Jacob...
– Tak?
– Jestem twoją strażniczką i decyzja należy do ciebie...
– Shine, mów jaśniej, bo naprawdę nie wiem, o co ci chodzi.
Dziewczyna odgarnęła za ucho swoje długie, blond włosy i wbiła we mnie swoje stalowe spojrzenie.
– Chcę należeć do straży królewskiej. Jestem z innego rodu niż Alice, ale oprócz niej, królowej i Alaire nie ma już nikogo z ich rodu. Dołączając do straży, będę mogła stać się oficjalną kandydatką na strażnika Alice. Będąc twoją strażniczką, nie mogę jednak się o to starać, ale jeśli powiesz królowej prawdę, że rzadko mnie potrzebujesz, to może mi na to pozwoli.
Nie mogłem tego zrozumieć. Nie miałem pojęcia, że stoję Shine na drodze do czegokolwiek. Zawsze myślałem, że wiedzie spokojne życie i cieszy się, że nigdy nie jest mi potrzebna.
– Dlaczego chcesz ją chronić?
– Tutaj nie chodzi o Alice. – Rozejrzała się po pomieszczeniu, skutecznie unikając mojego spojrzenia. – Człowiek wychowany do walki nie będzie usatysfakcjonowany, gdy zmusi się go robienia czegoś innego. Nie chcesz mojej pomocy, więc może przydam się Alice. Widziałam ją ostatnio w zamku... Nie wyglądała dobrze, to miejsce jest pełne żmij i prędzej czy później ktoś ją zaatakuje. Nie może być wtedy sama.
Nie miała nawet pojęcia, jak bardzo ją rozumiałem. Też byłem typem osoby, która bez walki pewnie nie umiałaby żyć, a przynajmniej nie wtedy, gdy w pobliżu działo się coś niedobrego. A co do Alice... Umieszczenie w jej otoczeniu kogoś znajomego może i naprawdę nie było głupim pomysłem.

Marcus
Siedziałem właśnie z siostrą w warsztacie, gdy gdzieś pomiędzy zmienianiem oleju a sprawdzaniem silnika, zaczęła zadawać mi niewygodne pytania. Nie zamierzałem się wygadać o tym, co planujemy z Anastazją, dlatego też postanowiłem dać się jej wygadać i przeczekać.
– Ona nie może tak po prostu odejść.
– To nie zależy od nas.
– Alice jest moją strażniczką, chyba mam coś do powiedzenia!
Trzymajcie mnie, bo zaraz kogoś uduszę.
– Nie jest tylko strażniczką, jest także królewną i ma swoje obowiązki.
– To takie niesprawiedliwe – odparła i naburmuszyła się jak małe dziecko.
I takie było moje życie. Niby nie byłem tutaj jedynym facetem, ale jak któraś z dziewczyn chciała robić fochy lub zachowywać się jak dziecko, to zawsze zostawałem z nimi sam i musiałem się męczyć z ich gównianymi rozterkami.
– Będzie dobrze.
– Skąd wiesz?
– Bo wiem.
Temat skończony. Loretta była moją siostrą, ale ileż można było tego słuchać? Gdyby nie jej wzajemna niechęć do Anastazji, to wysłałbym ją razem z dziewczynami na miasto, ale nie, oczywiście to nie mogło być tak proste.
– Olewasz mnie Marcus.
No dobrze. Nie było mowy, żebym mógł dokończyć naprawę starego samochodu Alice, więc wytarłem ręce i skinieniem głowy pokazałem siostrze, żeby poszła za mną. Wyszliśmy na zewnątrz i usiedliśmy na ławce, oddalonej od budynku o jakieś piętnaście minut. Nie podobało mi się, że muszę rozmawiać z Lorettą, ale czy miałem wybór?
– Wiem, że zależy ci na Alice, tak samo, jak nam wszystkim i dlatego musisz zrozumieć, że nikt nie siedzi tutaj bezczynnie. No może poza Patrickiem i Arthurem, bo oni są do niczego. Każdy ma jakiś swój plan, ale dopóki nie wejdą one w życie, nie możemy tworzyć tutaj żałobnej atmosfery. Pozwólmy Alice czerpać z tego pobytu wszystko, co dobre i normalne, bo już wkrótce jej tego zabraknie.
Loretta odchyliła się do tyłu i spojrzała na niebo, które pokrywały puszyste, białe chmury.
– Jaki jest plan?
– Na sam początek trzeba oddalić Shadow od Alice. Razem z Anastazją wymyśliliśmy, że najskuteczniej będzie sprowadzić na dwór Patricka, bo jest obecnie najpotężniejszym potomkiem królewskiej krwi.
– Patrząc na jego umiejętności, to szczerze w to wątpię.
– Nie sądzę, żebyśmy wiedzieli o jego wszystkich możliwościach, co nie zmienia faktu, że jego rodzina panowała tam przez wieki.
– Chyba zapominasz, że zostali wygnani i to na dodatek przez rodzinę Alice.
– Wiem, siostra. Kasprianowi też się ten plan nie podoba, ale jest to jedyny sposób, żeby odsunąć Shadow od Alice i móc wcielić w życie właściwy plan.
– Wiesz co, Marcus? Nadal nie wiem, co dokładniej planujecie, ale jak Alice się dowie, to was wszystkich wykończy. Nie powinniście knuć za jej plecami.
Miała rację, to była tylko kwestia czasu, aż Alice się dowie, a wtedy będziemy mieli przerąbane. Wszyscy, co do jednego.

A

Cześć, jak Wam się podoba rozdział? Musiałam go napisać drugi raz, bo na wattpadzie nie zapisały mi się zmiany ;) W kolejnych rozdziałach zacznę odsłaniać powoli tajemnice i plany przyjaciół Alice :) A właśnie, co myślicie o Shine? W przeciwieństwie do strażniczki Marcusa, jej wątek chcę dalej pociągnąć

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 11, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Niezłomna: Strażniczka czarownicWhere stories live. Discover now