Rozdział 33

1.1K 71 14
                                    

Nadszedł w końcu wyczekiwany dzień przez naszych dobrych przyjaciół. Lily chodziła po całym domu bardzo zdenerwowana, zresztą James podobnie. Rudowłosa stwierdziła, że nie chce pokazywać się przed ślubem swojemu przyszłemu mężowi, więc ja jako świadkowa, musiałam uważać by nic tego nie zepsuło. Na zewnątrz wszystko było już przygotowane, i wyglądało bajecznie. Wielki namiot, a w nim piękne stoliki z krzesłami dla gości, przyozdobione pięknymi prawdziwymi różami. Na środku stała niewielka szklana fontanna, po bokach na ściankach zwisały zielone pnącza, a całość ozdabiały duże świece, które nadawały temu wszystkiemu niesamowitego klimatu. W kącie stała średnia scena dla muzykantów, którzy już pomału szykowali się na pierwszą próbę. W końcu zaczęli wydobywać pierwsze brzmienia. 

Dziwne uczucie, ale właśnie tak wyobrażałabym sobie moje przyjęcie. No może z jednym wyjątkiem. Zamiast róż, widniałby białe frezje. A zamiast Jamesa, przed ołtarzem stałby oczywiście nie kto inny jak Syriusz Black. 

Wiedziałam, że mimo tego iż jest naprawdę niebezpiecznie, trzeba żyć i cieszyć się takimi chwilami. Remus uszykował się jako pierwszy, założył swój jedyną marynarkę i jakieś lepsze spodnie. Włosy uczesał i popsikał się perfumami, które nie za bardzo mi się podobały. Blacka, jak zwykle nigdzie nie było. Łaził gdzieś ciągle i chyba pomagał Rogaczowi. W każdym razie wszyscy byliśmy bardzo rozproszeni i podekscytowani. Lily z Jamesem nie zaprosili za dużo gości, ale ci najważniejsi już powoli zaczęli się schodzić. Szampan, szybko bulgotał i unosił się w kieliszkach, a zespół muzyczny grał swoje najlepsze kawałki. Ja razem z rudowłosą, siedziałyśmy w sypialni i robiłyśmy ostatnie poprawki. Dziewczyna miała lekko spięte włosy, dlatego jej rude kosmyki opadały na czoło. Zrobiłam przyjaciółce delikatny makijaż i muszę przyznać, że wyglądała zjawiskowo. Sama postanowiłam, że zostawię włosy rozpuszczone, jednak pofalowałam je gdzieś nie gdzie. Założyłam czerwoną sukienkę do kolan, obcisłą w talii, która eksponowała moje walory. Byłyśmy gotowe. 

Zdenerwowane zeszłyśmy na dół, biała suknia dziewczyny, ocierała się o drewnianą podłogę. Trzymałam ją za rękę i dodawałam otuchy. Była spięta, gdyż ściskała mnie gorzej niż diabelskie sidła. 

Wszyscy czekali już na rozpoczęcie uroczystości, a my stałyśmy przed wejściem ciężko wzdychając. Za sekundę, moja przyszywana siostra, zostanie mężatką. To było doprawdy niewiarygodne dla mnie. 

Napięcie rosło coraz bardziej. Gorączkowo spoglądałam na Evans, i chciałam już mieć to za sobą. Niby byłam tylko świadkową, ale jak wiadomo nie od dziś, nie lubię i nie lubiłam pokazywać się publicznie. Bałam się jak cholera. 

Drzwi po sekundzie otworzyły się, a wszystkie spojrzenia utkwiły w pięknej pannie młodej, no i przy okazji we mnie. Przy ołtarzu stał już James, ubrany w smoking, a przy nim... zaraz, zaraz, wszystko jasne, Black został świadkiem Rogacza. Stał tam w tym pięknym czarnym smokingu, włosy miał zarzucone do tyłu, i ten jego cholernie złośliwy a zarazem słodki uśmieszek. Wpatrywałam się już teraz tylko w niego, a on chyba dopiero po jakimś czasie mnie zobaczył, bo ocknął się i obserwował z poważną miną. 

- Tak chcę! - krzyknęła Lily i rzuciła się Potterowi w ramiona. 

Od teraz pani Lily Potter, a nie Evans, i ciężko mi będzie się do tego przyzwyczaić. Kto by pomyślał, jeszcze na początku naszej znajomości wręcz się nie znosili. Niebywałe. 

                                                                                      ***

Tańczyłam wraz z Remusem, Lily i Alicją Longbottom w kółeczku. Dobrze się bawiliśmy. I chyba każdy zapomniał o tych wszystkich zadaniach z Zakonu, i o tym, że szykuje się wojna z Voldemortem. Black z Potterem oczywiście pili jakiś trunek i śmiali się jak opętani. Duże dzieci... Chociaż, chciał czy nie chciał byliśmy jeszcze trochę dziećmi, w końcu dopiero co niedawno zakończyliśmy Szkołę. I nie ukrywam, że bardzo tęskniłam za tym wszystkim. Po kilku kawałkach, ku naszemu zdziwieniu, do namiotu wleciała z pędem jakaś siwa sowa, a w dziobie miała małe zawiniątko. Okazało się, że to do Lily. Otworzyła liścik ostrożnie i podała mi go szybko zakrywając sobie dłonią usta. 

            Droga Lily, 

Wiem o Twoim ślubie z tym okropnym Potterem. Przyznam, że nie jestem z tego zadowolony. Chcę abyś wiedziała, że zawsze pozostaniesz w moim sercu. I jeszcze raz przepraszam Cię, za to że kiedyś nazwałem Cię szlamą. Mimo tego nie zmienię zdania co do czystości krwi.  Chciałbym ten ostatni raz spotkać się z Tobą, sam na sam, w tym miejscu nad jeziorem, gdzie zawsze chodziliśmy. Ale proszę Cię przyjdź sama. I nie pokazuj tego listu nikomu. 

                                                                                                                                                          Severus Snape. 

Przeczytałam uważnie cały tekst jeszcze z dziesięć razy. Nie spodziewałabym się tego po Severusie. Nigdy nie był, aż tak wylewny, coś tutaj śmierdziało i to nie był Peter. Musieliśmy się nad tym zastanowić...


Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]Where stories live. Discover now