14. Sweet Creature

1.3K 80 2
                                    

Denver, rok 2012

Siedziałam cały dzień w swoim pokoju w którym spoczywał mój stary zapach. Musiałam pobyć sama bez Kola, który cały czas dobijał się do moich drzwi. Czułam się na tyle dziwnie, że już nie wiedziałam o co chodzi.

Czy cała rodzina Mikaelsonów miała mnie w garści?

Czy ja kochałam Kola i Elijaha? To nie może być prawdą...

- Porozmawiajmy , błagam daj mi to wytłumaczyć - od paru minut prosił mnie o to samo, jednak drzwi były zamknięte za pomocą czarów.

Westchnęłam i wypuściłam gwałtownie powietrze. To było zdecydowanie za dużo, powrót do Mystic Falls, Elijah, Salavtorowie a na koniec on, ten mały gówniarz. Chyba się zabiję...

Gdy usłyszałam jak Kol, wszedł do pokoju przez okno, odwróciłam głowę i próbowałam dalej podziwiać pokój. - Po co ty to robisz? Nie widzisz, że mam dużo już rozrywki?

- Przepraszam, nawet nie wiesz ile jestem ci winien. - powiedział i chwycił mnie za rękę. Nie chciałam na niego patrzeć, jednak był silniejszy i przybliżył się do mnie. - To nie miało, tak wyglądać.

Na te słowa się zdziwiłam, jednak nadal próbowałam nie patrzeć w jego oczy.

- Chodź, pokaże ci coś. Nie będziesz żałowała już niczego.

Wrócił do siebie a ja po godzinie namysłu zeszłam do niego. Chłopak widząc mnie był szczęśliwy, a ja nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.

Denver, rok 2012. Bar

Drzwi się otworzyły a moim oczom ukazał się przytulny bar w stylu farmerskim. Czy on ma zamiar mnie upić?

- I jak? - zapytał, widząc moją fascynację w oczach. Westchnęłam, udając niezainteresowaną tą wycieczką. Usiadłam na stołku barowym i spojrzałam na niego.

- Opłacało się, być może. Zależy co mi postawisz...

- Jak zawsze zadziorna. Mogłaś powiedzieć od razu, a nie się drażnić, ale nie byłabyś sobą, Winx.

Na te słowa zaśmiałam się. Winx, było ulubionym określeniem Damona, ale tak samo Kola, który cały czas to powtarzał.

- Poproszę jeszcze razy dwa, Pan płaci- uśmiechnęłam się z poczuciem władzy, gdy podszedł do nas kelner.

- Czyli się tak bawimy?

Mruknęłam i udawałam, że go nie słyszę.

Minęła godzina a nasze drinki ciągle się podwajały. Lokal już był opustoszały a ja wraz z Kolem się świetnie bawiłam, zamiast wrócić do domu.

Aktualnie stoimy na stole, co my tu robimy. NIE WIEM! Cholera, ale się upiłam. Zaczęłam się śmiać i tańczyć do jakiejś piosenki.

Ciągłe śmiechy i drażnienie się dały mi do zrozumienia, że lecimy na tych samych falach. Być może jest całkiem inny, niż pokazuję.

- Ostatni taniec - zaśmiałam się, ciągnąc Kola za rękę w moim kierunku. Nawet się nie opierał tylko zaczął wywijać rękoma. Wybuchłam śmiechem, gdy to zobaczyłam.

- To jeszcze nie koniec - odparł i przyciągnął moje ciało do siebie. Przypadkiem podczas tego ruchu spadłam ze stołu ciągnąc go przy tym.

Obydwoje wybuchliśmy śmiechem, gdy leżeliśmy na drewnianej podłodze.

- Dziękuję - odparłam, patrząc w jego przenikliwe oczy. Chłopak delikatnym ruchem, przybliżył się i pocałował mnie w czoło...

𝘛𝘳𝘺 𝘔𝘦✧𝐓𝐕𝐃✧ POPRAWKIWhere stories live. Discover now