Rozdział 1

31.1K 479 57
                                    

Dzień zapowiada się okropnie. Jestem dwudziestodwuletnią nieudacznicą. No, brawo Maddie! Właśnie biegnę spóźniona na wykład. Kto wymyślił zajęcia na 8 rano? Wpadłam do sali i oczywiście rozsypałam wszystko co miałam w rękach, co zwróciło uwagę dosłownie wszystkich. Zaraz się spalę ze wstydu! Pan Philips, nasz brodziaty wykładowca–czasami nazywamy go Sheepy i nie trzeba się domyślać dlaczego, włosy wystają mu nawet spod koszuli, zmarszczył brwi i poprawił swoje ciemnozielone okulary. Nie, nie, nie, nie!

—Dzień dobry, um... przepraszam za spóźnienie—mówię szybko, podziwiając swoje czarne trampki.

O tak, wspaniale. Niektórzy się śmieją, niektórzy w ogóle mają to gdzieś, ale nie zmienia to faktu, że zrobiłam z siebie debila przed całą grupą. Gorzej być nie mogło. Ku mojemu szczęściu profesor zlitował się nad biedną kretynką. Musiałam wyglądać tragicznie.

—Siadaj panno Spark—machnął lekceważąco ręką.

O rany... Spojrzałam na Emily, która ma ze mnie niezły ubaw. Posyłam jej mordercze spojrzenie i siadam obok niej.

—To już trzecie spóźnienie w tym tygodniu—szeptam zrezygnowana do mojej roześmianej przyjaciółki.

—Dzwoniłam do ciebie. Moja głucha babcia, wstałaby, gdyby usłyszała ten dźwięk. Co jest z tobą nie tak?— pyta posyłając mi niezrozumiałe spojrzenie. Wzdycham. Sama chciałabym wiedzieć.

—Byłoby mi łatwiej wstać,gdybym nie zarywała nocek na naukę. Poza tym wciąż szukam pracy, pamiętasz? Byłam na rozmowie kwalifikacyjnej u tego Morrisona, zarobki bardzo by mi odpowiadały, ale nie dałabym rady obecnie robić na dwa etaty... Sama już nie wiem... —marszczę brwi.

Mam swój duży dom niedaleko kampusu, spadek po rodzicach. Niestety jest drogi do utrzymania, sama już nie daję rady, a do tego dochodzą opłaty za studia. Wpadłam w niezłe bagno.

—Mówiłam ci, żebyś znalazła współlokatorkę. Pomogłaby ci z opłatami. Masz za dużo na głowie Madelaine. Poza tym, dlaczego nie pójdziesz z pomocą do twojego wujka? Nawet jeśli nie pieniężnie,to na pewno znajdzie dla ciebie jakiś etat— tym razem jej uśmiech był pocieszający, dobrze wie, że go nienawidzę.

— Nic nie chcę od tego łajdaka, odebrał mi wszystko, co zostało mi po rodzicach...A co do współlokatorki...  Wiesz jak skończyło się to ostatnim razem— podnoszę do góry lewą brew. Zawsze to robię, gdy podnosi mi się ciśnienie, czyli dosłownie zawsze gdy podejmowany jest temat o Spark Industries.

—Nancy była dziwaczką— rzuca zamyślona. Popierdolona- przyszło mi na myśl.

— Chodziła nago po domu, nagrywała niestosowne filmiki, a na domiar złego wstawiała je na Facebooka i oznaczała mnie z podpisem "with my bestie"— mówię z obrzydzeniem, a po moich plecach przeszedł zimny dreszcz. Z tego względu wstyd mi było pokazywać się na uczelni. Do dzisiaj niektórzy z tego żartują. Od tej pory mam zrazę do współlokatorów.

—Taa... Pamiętam—zaczęła śmiać się nieco zbyt głośno, bo profesor spojrzał w naszą stronę, jednak po chwili znów wrócił do przeprowadzania wykładu.

—Hej, to nieśmieszne—prycham dumnie.—A ty zamieszkasz ze mną?—pytam po chwili.

—Przykro mi kochanie, ale ja mam już współlokatorkę—uśmiecha się pocieszająco,  kolejny raz dzisiaj.

—Tak wiem. Szkoda... Nie będę nikogo szukać. Poradzę sobie. Ale budziki muszę sobie dokupić— stwierdzam zrezygnowana. Emily przewraca oczami, na znak, że przesadzam.

—Skoro nie chcesz szukać współlokatorki, może znajdź sobie faceta— rzuca od niechcenia jakby to było najprostszą rzeczą na świecie.

—To nie dla mnie. Sama potrafię się zadowolić, żadna następna szuja w życiu nie jest mi potrzebna.

Don't say anything [W TAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now