Rozdział 12

10K 297 4
                                    

—Lindsey i Morgan pewnie mają mnie za jakąś szajbuskę— powiedziałam zmartwiona wpatrując się w niego.

Moje myśli przeraziły mnie do tego stopnia, że gniotę zdrową dłonią materiał pościeli. Chciałam wstać, żeby je jakoś przeprosić, powiedzieć ale mi nie pozwolił.

—Wątpię, kochanie, a teraz odpocznij— pogładził mnie po ramieniu. Zmarszczyłam brwi.

—Jak to wątpisz? Przecież wparowałam tam pijana, postawiłam was wszystkich na równe nogi, po czym zwyzywałam jak jakaś idiotka. Japierdole... — powiedziałam wpatrując się w sufit. Zrobiłam z siebie pośmiewisko. Schowałam twarz w dłonie.

—Emily im wyjaśni. Co jak co ale sama wiesz, że ona od razu wiedziała, czemu tak zareagowałaś, a teraz śpij— powiedział cicho, a aksamit w jego głosie mnie lekko usypiał. Wpatrywał się we mnie, a ja w niego.

—Boże, nie zasnę kiedy tak się na mnie
patrzysz—moje krążenie i zmysły wariują ilekroć on mnie dotyka, nawet kiedy się we mnie wpatruje. Sam on doprowadza mnie do szaleństwa. Cholera, Maddie. Nick zaśmiał się cicho.

—To ja już pójdę. Do jutra—nawet w ciemności widziałam, że się uśmiecha.

—Zostań, proszę. Po prostu połóż się obok— powiedziałam cicho, czując jak płoną moje policzki.

Przygryzłam dolną wargę. Brunet kiwnął głową, po czym ułożył się obok mnie. Czułam jego ciepło i bardzo mi się to podobało.

—Czekaj chwilę, chyba powinnam się przebrać— wstałam i zatoczyłam się pod szafkę z ubraniami.

Japierdole, ale się nawaliłam. Czułam na sobie jego wzrok. Szukam w szafie czegokolwiek nadającego się do spania. Nie mam żadnej piżamy. "Jedna mi starczy"– jak widać nie. Proszę, zabijcie mnie. Nagle sobie przypomniałam. No tak jest na łóżku. Zawsze zostawiam pod kołdrą. Nie wiem czemu, ale tak mam. Odwróciłam się w stronę łóżka, a on patrzy na mnie rozbawiony. Boże wygląda seksownie i jest rozebrany od pasa w górę. Nagle dostrzegam jego czarny tatuaż nad  lewym wcięciem w pachwinie. Jest to gałązka, z której wyrastają liście. Na gałązce są kolejno  wygrawerowane trzy kolce. Japierdole.  Przełknęłam ślinę. Drugi znajdował się na lewym barku. Ale z tej odległości nie jestem w stanie określić co to dokładnie jest. Wydaję mi się, że przedstawia skrzydła, rozpostarte szeroko. Połączone jakimiś czarnymi niciami. Ubóstwiam ten wzór. Trzeci znajduje się na prawej piersi. Przedstawia serce obrośnięte winoroślami, w środku widnieje zawijany napis "Never too late". Och. Na szyi ma wytatuowaną nutę, chyba ósemkę, wokoł znajdują się zawijasy, na których znajdują się mniejsze, czarne nutki. Uśmiechnęłam się. Wiem, że jeszcze jeden ma na plecach . Wystawał mu spod koszulki. Jego mięśnie są idealnie zarysowane. Nie powiedziałabym, że ma mocno zarysowany kaloryfer ale dla mnie wygląda po prostu idealnie. Nie jarają mnie zbyt mocno zbudowani faceci. Poszłam w kierunku łóżka i zaczęłam szukać pod kołdrą piżamy. Nie dosyć, że alkohol mnie dekoncentrował to jeszcze on. Mieszanka wybuchowa. Nie znalazłam jej po swojej stronie więc musiała być pod nim. Spojrzałam mu w oczy, po czym usiadłam na nim okrakiem i nachyliłam się nad nim. Wciągnął powietrze. Jego oczy pociemniały. Nie wiedział co się właściwie dzieje, ale czy ja wiedziałam? Też nie.

—Co robisz? — zapytał zmysłowo, po chwili zwilżył językiem swoje usta. Gorąco rozlało się na całe moje ciało kiedy poczułam na biodrach jego ciepłe dłonie. Mój oddech stał się urywany. O Boże.

—Pod tobą jest moja piżama—szepnęłam zachrypniętym głosem.

Zaschnęło mi w gardle. Oparłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej. On za to wodził swoimi po moich plecach.

—Cholera Madelaine, nie rób tak—  wymruczał do mojego ucha. Jęknęłam. Przygryzłam dolną wargę, wtem poczułam jego usta na swoich. Jego dłonie powędrowały na moje pośladki. Przywarł swoimi ciepłymi wargami do mojej szyi.

—Taka gładka... —powiedział z zachwytem.

Nagle znalazłam się pod nim. Kręciło mi się w głowie, jego oddech drażnił moją rozpaloną skórę. Zaczął ssać delikatnie miejsce za moim uchem. Ach!

—Nick... Boże... — powtarzałam cicho. Moje ciało spinało się, co chwila ogarnięte dreszczami.

—Jesteś taka cholernie podniecająca...— przyglądał mi się z zachwytem. Jego słowa pobudzały mnie. Uśmiechnęłam się. Nagle jego wyraz twarzy się zmienił.

—O co chodzi? — ledwo wydałam z siebie dźwięk. Jego piękne ciało napinało się nade mną.

— Ja nie mogę. Jesteś pijana... Nie będziesz tego pamiętać—powiedział całując mnie w czoło, po czym zszedł ze mnie i położył się obok. Wyglądał jakby bił się z myślami. Znowu usiadłam na nim okrakiem i zmarszyczyłam brwi.

—Ale ja tego właśnie chcę— zapewniłam go, błądząc rękami po jego ciepłym, twardym ciele. Patrzył na mnie spod tych swoich długich rzęs, a jego twarz teraz wydała mi się uroczo chłopięca.

—Nie dzisiaj, nie mógłbym, poza tym musisz odpocząć— powiedział kładąc swoje dłonie na moje kolana.

Westchnęłam. Miałam ochotę, ogromną ochotę i zabolało mnie to trochę. Zeszłam z niego i zaczęłam znowu rozglądać się za piżamą. Cholera nic nie widzę. Jestem pijana, kręci mi się w głowie i sfrustrowana. Cholernie sfrustrowana.

—Moja bluzka jest na szafce, możesz ją ubrać— powiedział cicho, wręcz nieśmiało.

Uśmiechnęłam się, po czym odwróciłam się do niego tyłem. Moje ruchy były nieporadne. Ledwo zdjęłam bluzkę, którą miałam na sobie. Próbowałam odpiąć stanik. Cholera, jebane badziewie. Nagle poczułam oddech na mojej szyi. Jego dłonie muskały lekko moje plecy. Przymknęłam oczy. Zdjął ze mnie stanik jednym szybkim ruchem i przełożył mi przez głowę swoją bluzkę. Czułam jego boski zapach. Tylko on na mnie działał. Jego bluzka sięgała mi do połowy  uda. Ściagnęłam spodnie i skarpetki i położyłam się pod kołdrą. Nick rozebrał się do samych bokserek i wszedł za mną pod kołdrę.

— Zawsze śpisz w bokserkach? —zapytałam odwracając się w jego stronę. Uśmiechnął się rozbawiony.

—Tylko z dziewczynami, sam przeważnie śpię nago —powiedział z lekkim uśmiechem.
Roześmiałam się.

—Och ok, to poczuj się tutaj jak u siebie, tak jakby mnie tu nie było— powiedziałam próbując zachować flirtujacą minę, ale coś mi nie wyszło, Nick roześmiał się raptownie, niskim szczerym śmiechem.

—Tego chcesz kochanie? — jego oczy połyskiwały ciepło. Serce mi mocniej zabiło na słowo "kochanie".—Ile wypiłaś?— zapytał, a ja  uśmiechnęłam się nieśmiało, zdając sobie sprawę z tego, że zawiodłam na całej linii. O tak ani nawalona ja, ani trzeźwa ja nie potrafi niestety flirtować.

—Nie wiem, kilka drinków, jakieś wino, a co? — zapytałam cicho, opierając się na
ręce. Westchnął cicho i spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi tęczówkami.

—Możesz nie zapamiętać tej nocy— uśmiechnął się ciepło. Jego głos był przejmujący.

—Zapamiętałabym więcej gdybyś nie zgrywał niedostępnego— cmoknęłam poirytowana.
Wybuchnął gromkim śmiechem.

—Lubię pijaną, wulgarną Maddie— daję głowę, że zarumienił się. Oho, coś nowego. Przewróciłam oczami.

—A ja nie lubię moralnego, dobrego Nicka— powiedziałam wystawiając język.
Przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową.

—Ja też nie—szepnął i pocałował mnie w czubek głowy. Jego ramiona oplatały moje ciało. Po chwili pogrążyłam się we śnie.

Don't say anything [W TAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz