14

8.2K 691 249
                                    

Jak bardzo można się nachlać wciągu godziny?

Ren

Stanęłam przed lustrem aby poprawić włosy. Generalnie to jestem prawie gotowa do wyjścia. Jordan dawno wyszedł. Mam lekkie wyrzuty sumienia, że tyle ważnych rzeczy robię za jego plecami, ale nie oszukujmy się - powiedzenie mu co się dzieje w niczym by mi nie pomogło.

Chwilowo niestety cierpię na chorobę zwaną ,,Mam za mało ciuchów,, i dla waszej wiadomości nie przesadzam! Mam w swojej walizce tylko najpotrzebniejsze rzeczy, i niestety nie są to rzeczy adekwatne na imprezę. Z tego też powodu, żeby wyglądać jak teraz, musiałam nieźle się namęczyć.

Na początku założyłam czarne spodnie z wysokim stanem i w nich już zostałam. Problem pojawił się a propos bluzki. Nie znalazłam niczego na tyle seksownego, czy pociągającego żeby to włożyć, dlatego wyjęłam zwykłą białą bluzkę z nadrukowanym napisem ''My touch is power'' i zawiązałam ją w taki sposób, że zrobiło się z niej coś w rodzaju ładnego topu. Całość dopełniłam paskiem, a na siebie zarzuciłam dżinsową kurtkę w której, za pewne, zamarznę.

Dobra, mój plan jest nadzwyczaj prosty. Impreza - Charlie - jego telefon. Proste? Jasne.

Zabrałam ze stołu komórkę, już szykując się do wyjścia. Zanim jednak schowałam ją do kieszeni przez myśl przeszło mi żeby jednak napisać do niego. Żeby prosić go o pomoc. Nie dlatego, że boję się, że sobie nie poradzę tylko dlatego, że...

No że chciałabym żeby był. Możemy mówić, że nikogo do szczęścia nie potrzebujemy, ale to nie prawda. Każdy z nas kogoś potrzebuje. Ja dziś potrzebuje przyjaciela.

Z rozdrażnieniem prawie warczę, gdy przypominam sobie wczorajszy dzień. Dante chce wiedzieć zdecydowanie za dużo.

Nie pomogę ci.

Jego słowa odbijały się we mnie jak echo. Schowałam telefon do kieszeni i szybkim marszem wyszłam z mieszkania. Pora rozpocząć tą zabawę.

Dante

- Człowieku, po co ją zapraszałeś?! - Alex wydaje się być wyprowadzony z równowagi.

Dobra, nie wydaje się, tylko jest. I to mocno. Na miejscu Maxa uciekałbym gdzie pieprz rośnie.

- Ale to moja dziewczyna! - Max zaczął wymachiwać swoimi długimi rękoma - chciałbym żeby się zaaklimatyzowała w naszej paczce - cóż, ta sprzeczka trwa od około dziesięciu minut. Emms i Mii jeszcze nie ma i chwała im za to. Po raz pierwszy cieszę się, że dziewczyny się spóźniają tak jakby w domu nie miały żadnego, cholernego, zegarka. Jak tylko Emma się dowie, że nasz ADHD'OWIEC zaprosił swoją, przesympatyczną, dziewczynę, to chyba go rozszarpie na strzępy. Cóż, mieć na głowie Alexa to jedno, ale mieć na głowie Alexa i Emme...

Max już jest martwy.

- Nie rozumiem o co wam u diabła chodzi - burknął zdenerwowany chłopak - Amber jest...

- Porządnie stuknięta? Chorobliwie napalona? Przygłupawa? - Cross uniósł lewą brew do góry.

Cóż, byłem pewien, że Max się jeszcze bardziej zdenerwuje, czy coś. W końcu Alex ewidentnie obraża jego dziewczynę. Chłopak jednak jedynie westchnął i zgarbił się, jakby w geście zrezygnowania.

Cóż, stary serca nie oszukasz. Coś o tym wiem.

- Cross! - Dobiegł nas znajomy głos z oddali. Nie musieliśmy się odwracać żeby wiedzieć kto zmierza w naszym kierunku. Wszyscy jednak zwróciliśmy głowy w stronę nadchodzących dziewczyn. Ku jednak zdumieniu nas wszystkich okazało się, że Emma jak i Mia mają coś na głowach. Mia jakąś pieprzoną aureolę, a Williams rogi diabła.

Tomorrow will be betterWhere stories live. Discover now