26

6.3K 477 234
                                    


Spoglądam na dziewczynę, która w tym momencie postanawia usiąść na ławce. Próbuję udawać, że nie widzę tego, że ma na sobie czerwoną bluzę mojego przyjaciela. Cóż, w duchu się lekko do siebie uśmiecham. Jak widać, Cruze jest naprawdę romantyczny. Gdyby mój przyjaciel tu był, to bym go aż poklepał po ramieniu.

Gdy łapię ponownie kontakt wzrokowy z Ren, widzę przez chwilę błysk w jej oczach. Dzięki temu przypominam sobie, że mam się upewnić, czy nie ma przypadkiem jakichś złych zamiarów.

- No to co? - opieram się o sąsiednie drzewo, dzięki czemu jestem na wprost niej. Jeśli zareaguję w trakcie naszej rozmowy jakoś dziwnie, zauważę to. - Ty i Dante, tak?

Opiera się o rant ławki i chowa ręce w kies3zenie bluzy.

- Błagam cię, pewnie i tak wszystko wiesz. - kręci głową. - Ale tak, ja i Delicato.

- Delicato? - zakładam ręce na piersi.

- To po włosku...

- Delikatny, ta, wiem. - NARESZCIE to, że Will przez pół roku uczył się włoskiego się na coś przydało. Przez chwilę udaję, że nad czymś myślę po czym stwierdzam. - Tak, ewidentnie to do niego pasuje. On ma charakter trochę jak taka, pieprzona, cynamonowa pałka.

Ren unosi lewą brew do góry.

- A jaki to charakter ma cynamonowa pałka?

- No... - robię dziwny ruch rękoma. - Taki jak Dante. - wzruszam ramionami, a dziewczyna parska.

Nie wiem za bardzo jaki zacząć temat. Mam od razu, z grubej rury, walnąć coś o Charliem i o tym, czy jakkolwiek miała z nim do czynienia, czy to byłoby zbyt mało subtelne?

Cóż, nie jestem mistrzem subtelności.

- Słuchaj, bo w piątek robię małą domówkę i pomyślałem, że może byś wpadła? Wiesz, każdy z nas chce lepiej poznać tą wybrankę serca naszego żelaznego zakonnika. - tak naprawdę to blefuję. Każdy z nas jest w tym momencie pochłonięty czymś innym. Williams ma bardzo zacięte problemy z bratem, plus pomaga temu swojemu cholernemu przyjacielowi wyjść z nałogu. Między Mią, a Max'em spawy chyba jeszcze nigdy nie były tak skomplikowane, w dodatku chyba oboje wypowiedzieli wojnę tej idiotce, Amber.

A mnie wcale nie martwi ojciec, który wychodzi z więzienia.

Wcale.

- Mało ludzi, kameralna impreza. - zapewniam widząc jej sceptyczną minę. Mama i Will na bank się ucieszą na wieść o spontanicznej imprezie!

- No nie wiem czy to wypali. - stwierdza. - Musiałabym zapytać Jordana.

Więc go kurwa pytaj. Jak dla mnie mogłabyś zapytać nawet Matkę Teresę o zgodę, mnie to nie obchodzi.

- Jasne, spoko. - zamiast tego, mówię tylko tyle i wzruszam ramionami. Boże drogi. Bycie miłym na siłę jest okropne!

- Wszystko okej? - unosi kpiąco brew jakby dobrze wiedziała, że się męczę z przesadną kulturą. Kiedy potakuję, marszczy lekko nos i mruży oczy. Pochyla się do przodu jak gdyby nagle coś ją zaciekawiło i opiera ręce na kolanach. - Dante naprawdę dużo o tobie opowiadał. - twierdzi. - To prawda, że wrzuciłeś swoją dziewczynę do basenu?

Uśmiecham się na to wspomnienie.

- Nie była wtedy moją dziewczyną! - bronię się. - Poza tym, to ona najpierw wrzuciła mnie! - mam wrażenie, że Ren wybuchnie śmiechem, ale tego nie robi, a zamiast tego jedynie jeszcze szerzej się uśmiecha.

- Podobno mieliście całą masę spin, zanim ostatecznie się zeszliście. - jej wzrok prawie dosłownie mówi ''No powiedz mi coś ciekawego'' co jakoś napawa mnie niepokojem. - To prawda? Czemu się tak długo kłóciliście? - miałem ją prawie dosłownie tu przesłuchać, upewnić się, czy nie ma jakichś ukrytych celów, a mam wrażenie, że to ja tu jestem przesłuchiwany.

Tomorrow will be betterWhere stories live. Discover now