16

7.4K 672 182
                                    

Okrutny książę - czytał ktoś może?



Nawet teraz, kiedy jego włosy układają się w tak zwany perfekcyjny nieład, przypomina mi Lwa. A jak wszyscy wiedzą, lwy są królami zwierząt.

Ren

Wszystko jest wyborem. Całe nasze życie składa się od samego początku z decyzji, małych i dużych. Czasami te decyzję są mało istotne, jak na przykład decyzja, co zjesz na śniadanie. Czasami jednak wybory które musimy dokonać są okrutne. Czasami nie ma dobrego wyjścia, a ty musisz wybrać pomiędzy złem i mniejszym złem. Ale jednak zawsze masz coś do powiedzenia, masz wybór.

Dlatego nienawidzę gdy ktoś mówi, że go nie ma.

Jest to największe kłamstwo jakie możemy sobie wmówić. A służy ono jedynie temu, aby poczucie winy lekko osłabło, żeby znikło.

Dlatego, siedząc na łóżku Charliego, na przeciwko niego, w jego cholernym pokoju, nie powiem, że nie miałam wyboru. Pewnie miałam milion różnych opcji o których nie pomyślałam. Teraz jednak za późno na rozstrzyganie takich rzeczy. Jestem tu i kropka. Muszę działać.

-To jest najlepsze co mam. - uważnie obserwuję jak blondyn bierze do ręki jakieś whisky i rozlewa nam je do kubeczków. Gdy mi podaje jeden z nich, badawczo patrzę to na chłopaka, to na trunek.

Charlie uśmiecha się w swój normalny, wkurwiający sposób i unosi kubek do góry.

- Za naszą znajomość. - kurwa zaraz nie wytrzymam tu. Czego on ode mnie chce? Po co mnie tu zaciągnął?

Biorę wdech próbując się uśmiechnąć. Robię to co chłopak, a zaraz potem oboje bierzemy łyka alkoholu. Na momencik się odprężam czując przyjemne, rozchodzące się, ciepło wewnątrz mnie. Uczucie, niestety, jednak szybko mija.

- To czemu się przeniosłaś? - chłopak zagaduje siadając na swoim biurku, na skos ode mnie.

Eh, czemu oni zawsze zadają to pytanie?

- Przez brata. - wzruszyłam ramionami modląc się, żeby się nie zorientował jak bezczelnie kłamię. - Jego praca zmusiła nas do przeprowadzki.

Patrząc na niego teraz prawie jestem w stanie zauważyć czemu ma w około siebie tylu zwolenników, bo przyjaciółmi bym ich raczej nie nazwała. Nie wygląda może jak jakiś wybitny siłacz, ale zdecydowanie można powiedzieć, że jest wysportowany. Jego oczy, które teraz analizują moje słowa, błyszczą sprytem i przebiegłością. Wystarczy z nim pobyć przez chwilę żeby wiedzieć, że to on jest liderem, zawsze.

Nawet teraz, kiedy jego włosy układają się w tak zwany perfekcyjny nieład, przypomina mi Lwa. A jak wszyscy wiedzą, lwy są królami zwierząt.

- Oh, więc mieszkasz z bratem. - mruknął.- Więc serio masz rodzeństwo. - uśmiechnął się, gdy ta informacja do niego dotarła. W tym czasie ponownie wziął butelkę z alkoholem.

Pfy, że niby bratem? Niech myśli sobie co chce. W sumie, na upartego można by powiedzieć, że Jordan jest moim bratem. Takim dużo starszym. Przyszywanym.

Charlie zeskoczył z biurka i podszedł do mnie, żeby ponownie napełnić mój kubek. Cóż, może uda mi się go schlać? Schlać na tyle, żeby stracił jasność umysłu?

- Może zagramy w pytania? - spytał w trakcie nalewania whisky. - Nie ukrywam, że chciałbym cię lepiej poznać. Różnisz się od reszty nowych, których do tej pory niańczył Cruze, nie tylko kolorem włosów.

Jest to bardzo ryzykowne. Nie lubię mówić o sobie, a raczej nie za bardzo mogę. Z drugiej jednak strony mogłabym się o nim czegoś dowiedzieć. Dante raczej nie będzie już więcej skory do pomocy, więc każda możliwość pobrania informacji jest bezcenna.

Tomorrow will be betterWhere stories live. Discover now