Rozdział 16

1.3K 70 6
                                    

*Camila*

Zjadła z Tonym kolację i wypiła wino. Byli już godzinę w tej restauracji.

- Chyba już powinnaś wracać, bo ten nieczłowiek cię wystawił - uśmiechnął się.

- Czekaj, mam pomysł. Użyję swojej mocy, by dać na mój com-link wiadomość od tego "nieczłowieka", że jednak nie przyjdzie, a tobie wiadomość na telefon od tej "dziewczyny", że jednak nic z tego - powiedziała. - Oba z nieistniejących numerów.

- Dobry pomysł, ale skąd ona miałaby mój prywatny numer? - zapytał.

- Znalazła w odmętach internetu. Jesteś znany, to nie może być trudne - powiedziała.

- Zapewne nie - powiedział.

Najpierw użyła swojej mocy na com-linku. Po chwili znalazła się na nim wiadomość o treści "To ja. Jednak nie przyjdę. Nie odpisuj ani nie oddzwaniaj".

- Ja już mam - powiedziała, wstając od stołu. - Tobie wyślę jak dojdę do swojego auta.

Wyszła z restauracji i wsiadła do swojego samochodu, gdzie znowu użyła mocy, tym razem po to, żeby umieścić na telefonie Tony'ego wiadomość o treści "Znalazłam twój numer w internecie. Piszę, żeby dać ci znać, że jednak nic z tego. Nie dzwoń ani nie pisz". Po chwili zobaczyła go, wychodzącego z restauracji z kwiatami, które kupił dla "tajemniczej dziewczyny". Skinął głową, dając jej znać, żeby jechała. Pojechała do Nowego Obiektu. W drodze przywołała smutne wspomnienia, głównie z pogrzebu ojca, żeby wywołać łzy. Udało się i do salonu w siedzibie Avengers weszła z błyszczącymi policzkami od łez.

- Camila, co się stało? - zapytał Rhodey.

- Miałam mieć randkę z jakimś nieczłowiekiem. Siedziałam w tej restauracji godzinę jak głupia, a on przysłał mi na com-linka wiadomość, że jednak nie przyjdzie - powiedziała i nawet pokazała mu ją. - Nigdy więcej randek w ciemno.

- Przykro mi - powiedział Steve, świetnie udając, że nie mogła dostać żadnej wiadomości od żadnego nieczłowieka, bo żaden nie zaprosił ją na randkę.

Po chwili przyszedł Tony, wyraźnie zły. Powiedział, że dziewczyna, z którą miał mieć randkę, napisała do niego, że jednak nic z tego. Pokazał wiadomość tak jak Camila wcześniej.

- Widać nie tylko ja miałam pecha. Miałam mieć randkę z jakimś nieczłowiekiem i on nie przyszedł. Zmarnowałam godzinę, ale przynajmniej jedzenie dobre w tej restauracji - powiedziała. Pokazała mu wiadomość od owego "nieczłowieka", którą już znał.

- Weź te kwiaty, na pocieszenie. Mi się już nie przydadzą. - Wręczył jej bukiet zgodnie z planem.

- Dzięki - uśmiechnęła się ledwie.

- Jesteście pewni, że nie pomyliliście restauracji i że te wiadomości to nie są czyjeś żarty, że wcale nie przysłali ich ci, z którymi byliście umówieni? - zapytał Kapitan.

- Masz mnie za idiotę, Steve? Potrafię czytać i trafiłem do właściwej restauracji - powiedział Tony.

- Ja też potrafię czytać - powiedziała Camila.

- Niczego takiego nie sugerowałem, po prostu... trudno mi uwierzyć, że ktoś mógłby wystawić słynnego Tony'ego Starka - powiedział Rogers.

- Jak widać mógł - powiedział Stark, wyciągając szkocką z barku. Nalał sobie i Torres.

Była pewna, że w środku dusił się ze śmiechu tak jak ona. Steve i Rhodey chyba nie zamierzali się do niczego przyznać.

Inhuman||T.S.Where stories live. Discover now