- Kochanie jesteś pewna, że jesteś gotowa na ten krok? Wiesz dobrze, że możesz skończyć szkołę u nas. - Mama patrzy badawczo na to jak zamykam ostatnią walizkę. - Cieszę się, że wujek zaproponował, że się tobą zaopiekuje, ale to my jesteśmy twoimi rodzicami. Masz już dom.
- Beatko, proszę... - Tata zjawił się w futrynie mojego pokoju. Jestem uratowana. - Wałkujemy ten temat od początku wakacji. Lenka jest szczęśliwa przez swój wybór i my jedyne co możemy zrobić w tym momencie to ją wspierać.
- Dzięki tato za wsparcie. - posyłam mu promienny uśmiech. - Mamuś... - zwracam się tym razem do zatroskanej kobiety i chwytam ją za ręce. - Wiesz, że w naszym mieście nie ma tak dobrej szkoły jak "Sobieski", będzie tam wiele dzieciaków które wyjechały z rodzinnych domów żeby się uczyć, ja jestem w o tyle lepszej sytuacji, że mogę zatrzymać się u rodziny, a nie w internacie. Mamuś to tylko 3 godziny drogi od was. Będziemy się przecież widywać to nie koniec świata.
- Dokładnie, poza tym Michał tam uczy, będziemy na bierząco wiedzieć co dzieje się u naszej ksiezniczki. - tata jest jedyną osobą która umie uspokoić tą roztrzepaną blondynkę, która na swoje szczęście ma tylko jedno i to całkiem samodzielne dziecko. - Lenka, jesteśmy z mamą bardzo z ciebie dumni. - zwraca się do mnie i obejmuje mnie i mamę której ręce nadal są w uścisku moich dłoni.
- Mamo, jestem prawie dorosła, bardzo was kocham, ale chcę zacząć nowy etap mojego życia.
- Ohh... no dobrzę, widzę, że i tak was nie przegadam, chodźcie na obiad, musisz się najeść przed podróżą. - nikt już się nie odezwał choćby słowem, odkleiliśmy się od siebie, zapięłam w końcu ostatnią walizkę i wszyscy razem przeszliśmy do kuchni, żeby zjeść cudowne gołąbki mojej mamy.
- Lenka, nie chcę cię poganiać, ale za małą godzinkę musimy wyjechać.
- Dobrze tato, jestem już ze wszystkim gotowa.
- Kochanie, spakuje Ci jeszcze te gołąbki i szarlotkę dla wujka
- Dzięki mamuś - posyłam jej dziękujący uśmiech - i dziękuję za obiad - dodaję po czym wstaję od stołu a talerz po obiedzie wstawiam do zlewu. - idę do siebie zawołaj mnie jak będziemy musieli wychodzić.
Jakieś dwa i pól rozdziału mojej kochanej książki później tata woła mnie do salonu. Mama oczywiście musiała zacząć lamentować z powodu mojego wyjazdu dlatego tata zdecydował, że sam odwiezie mnie na dworzec. Może to i lepiej, kocham mamę, ale mam już dość jej uścisków i pytań czy jestem pewna tego co robię. No pewnie, że nie jestem! Jak piętnastolatka może być czegokolwiek pewna? Ale jest to najlepsza opcja jaką mam do wyboru. Teraz siedząc sama w przedziale pociągu jadącego do Krakowa jestem tego całkowicie pewna. Nie lubię się uczyć, uważam za stratę czasu zakuwanie czegoś co zupełnie mi się w życiu nie przyda, ale nie zmienia to faktu, że chcę coś w życiu osiągnąć, wiem, że kiedy będę chodziła do najlepszej szkoły w województwie na pewno będę miała większe szanse dostać się na wymarzone studia i zdecydowanie więcej wyniosę z lekcji z najlepszymi nauczycielami a nie byle jakimi jak ci którzy uczą w ogólniakach w moim mieści. Poza tym posiadanie wujka wśród grona pedagogicznego ma swoje plusy, nie powinni się chyba nade mną pastwić z tak nikomu niepotrzebnych przedmiotów jak biologia czy geografia czyż nie?
Moje przemyślenia przerwał charakterystyczny głos z głośników zwiastujący fakt, że zbliżamy się do stacji Kraków Główny, zamknęłam książkę, spakowałam ją do plecaka i ściągnęłam walizki z półek nad moją głową. Tak obładowana ruszyłam korytarzem do wyjścia z tego postkomunistycznego pociągu.
- Witaj mała - tak oto powitał mnie wujek jak tylko zjawiłam się na peronie i zaczęłam zmierzać w jego stronę.
- Cześć wujku - uraczył mnie buziakiem w policzek i przejął ode mnie walizki, i powoli zaczęliśmy zmierzać w kierunku parkingu.
YOU ARE READING
Na krawędzi pozorności
Short StoryNowe miasto, nowa szkoła, nowy dom. Przecież to takie typowe zestawienie. Historia też raczej typowa. Ale czy aby na pewno? Czy można być ambitnym a zarazem niesamowicie leniwym? Czy można być stawianym za wzór naśladowania a zarazem miewać kłopoty...