Rozpoczęcie roku miało się zacząć o dziesiątej rano na sali gimnastycznej LO nr. 2 w Krakowie. Czyż to nie brzmi dumnie? Wstałam bez żadnego problemu parę minut po ósmej. Wujek miał rację z tym chodzeniem wcześniej spać. Zawsze wydawało mi się, że jestem strasznym śpiochem, ale to chyba po prostu czytanie książek po nocach nie pozwalało mi wstać o ludzkiej porze. Do szkoły mamy samochodem 15 minut, więc naprawdę mam dużo czasu na wyszykowanie się. Prysznic, zrobienie lekkiego makijażu i ubranie czarnej eleganckiej sukienki zajęło mi niecałą godzinkę. Kiedy weszłam do kuchni wujek już siedział w garniturze i popijał kawę czytając jakieś wiadomości na tablecie, a ciocia Kasia właśnie zbierała się do wyjścia, w sumie nie wiem gdzie ona pracuje. Wiem tylko, że zajmuje się jakąś produkcją filmową, ale czy pracuje w telewizji czy w agencji reklamowej to nie mam pojęcia. Kasia posłała mi na pożegnanie buziaka i powiedziała, że śniadanie znajdę w lodówce. Wzięłam, więc przygotowaną dla mnie sałatkę, zaparzyłam sobie w ekspresie kawę i siadłam przy stole naprzeciw wujka.
- Stresujesz się dzisiejszym dniem? - wujek w końcu odłożył tablet i skoncentrował w pełni swoją uwagę na mnie.
- Nie, zupełnie nie, jestem raczej podekscytowana.
- Powiem ci, że ja też, nie miałem jeszcze okazji być wychowawcą mojej siostrzenicy. - wujek puścił mi oczko i dopił resztkę swojej kawy.
- Radziłabym Ci się bać, a nie ekscytować. - również puściłam wujkowi oczko na co ten pogroził mi palcem.
- Dobra mała, widzę, że kończysz śniadanie, więc idę wyprowadzić samochód z garażu, a ty kończ i się powoli zbieraj, bo czas nas nagli. - jak powiedział tak zrobił, ja też zaczęłam zagęszczać swoje ruchy, nie jest moją ambicją spóźnić się pierwszego dnia.
Kiedy już zjadłam, umyłam po sobie miskę i kubek, poprawiłam włosy i z torebką w ręce wybiegłam przed blok. Droga do szkoły minęła nam szybko i nudno. Na parkingu przed szkołą postanowiliśmy się rozstać, ja miałam jeszcze chwilę do apelu i chciałam rozejrzeć się po polu, chyba tak tutaj mówią na dwór nie? A wujek spieszył się do pokoju nauczycielskiego. Rozejrzałam się dookoła i zdecydowałam się przejść dookoła szkoły, za budynkiem znajdowało się boisko pokryte sztuczną trawą i piaskownica do skoku w dal, a wokół tego była bieżnia przy której stały trybuny na których siedziała grupka młodzieży, wszyscy głośnio się śmiali i pokazywali sobie coś na telefonach, ale kiedy ja zjawiłam się w ich polu widzenia wszyscy skierowali wzrok na mnie. Jestem raczej towarzyska i sama się zdziwiłam, że jedyne na co miałam w tamtym momencie ochotę to ucieczka, ale odwrócenie się na pięcie i powrót skąd przyszłam nie był mi dany, bo rudowłosa dziewczyna z tej grupki odezwała się do mnie.
- Jesteś nowa prawda? - zdecydowałam, że nie chcę wyjść na dzikusa, poza tym jej miła aparycja skłoniła mnie do podejścia bliżej nich.
- Tak, będę w klasie politechnicznej, a wy z której jesteście klasy, bo rozumiem, że chodzicie do tej szkoły? - spojrzałam na twarze piątki osób w podobnym wieku do mnie, była to już wspomniana ruda, jeszcze jedna dziewczyna o kruczoczarnych kręconych włosach i trzech chłopaków, z czego dwóch musiało być braćmi, bo byli łudząco podobni, ale na razie prym nadal wiodła ruda.
- O to tak jak Fabian dodała wskazując na jednego z chłopaków, wiesz, my chodziliśmy tu do gimnazjum, byliśmy w jednej klasie, ale teraz drogi nam się trochę rozeszły.
- No dokładnie - przytaknął jej Fabian - ja wybrałem się do klasy politechnicznej, Martyna - tu wskazał na rudą - humanistyczną, a Janek, Olek i Klaudia biologiczno-chemiczną.
- Fajnie, że poznałam kogoś z klasy, Lena jestem - powiedziałam po czym podałam brunetowi swoją smukłą dłoń.
- Powiem Ci, że w naszej klasie są same nowe twarze, z naszego gimnazjum jest tylko taka Elka, z którą Cię później poznam, większość albo wybrała humana, albo wybrała inną szkołę.
YOU ARE READING
Na krawędzi pozorności
Short StoryNowe miasto, nowa szkoła, nowy dom. Przecież to takie typowe zestawienie. Historia też raczej typowa. Ale czy aby na pewno? Czy można być ambitnym a zarazem niesamowicie leniwym? Czy można być stawianym za wzór naśladowania a zarazem miewać kłopoty...