Oblicza Miłości

36 4 1
                                    

Nasza miłość wydawała się idealna
Dbaliśmy o nią i miała być na zawsze
W pewnym momencie odchodzisz
Zostawiasz mnie w samotności

Każdy dzień od tego czasu wygląda tak samo
Nie pozostało nic z tamtych nas
Mnie przyćmił ból istnienia, a Ciebie lekkomyślność
I pomyśleć, że aż tak się różnimy

Wspomnienia o Tobie wywołują uśmiech na mojej twarzy
Ale zawsze kończy się to tak samo
Bo jak nie wspomnieć rozstania, które zmieniło tak wiele
Ono odmieniło całe moje życie, wtedy właśnie przyszło piekło

Ukrywamy to przed ludźmi, nie muszą wiedzieć, że między nami coś było
Za każdym razem kiedy pytają, ja milczę albo szeptam zdesperowanym głosem 'nie wiem'
Może to po prostu moja wina, może od razu daje zbyt dużo
Może to niczyja wina, podobno zapisane jest to gdzieś w niebiosach

Ale ja nie wiem, czy tak po prostu los niszczy miłość
Czy tutaj chodziło o Twój brak uczuć
Twoje obietnice i wyznania były jednym wielkim fałszem
Nie zawsze mogę się wszystkiego domyślić, ale tutaj po prostu nie chciało mi się wierzyć

Że można założyć się o coś tak wyjątkowego, wspaniałego
Założyć o miłość i związek
Ludzka podłość i znieczulica nie znają granic
Ale kochanie nie przejmuj się, ja już tak mam, że wszystko przebaczam

Cmentarne Noce Nieżywych Zniczy SamotnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz