*Harry*
- Nie ma mowy... - powiedziałem.
Ponownie spojrzałem na pudełko, w którym znajdował się jakiś dotykowy telefon z ugryzionym jabuszkiem, różowa karta kredytowa i tego samego koloru obróżka ze złotym napisem "Właśność Louis'a Tomlinson'a".
- Będzie mi przykro... - mruknął, a ja nie potrafiłem nie uledz.
- No dobrze, ale jakoś ci się odwdzięczę. Obiecuję. - spojrzałem na niego z lekkim uśmiechem.
- No i pięknie... - jego oczy zabłysły.
Chłopak położył się obok mnie, a ja odłożyłem pudełko na bok.
- Jesteś śliczny wiesz... - położył dłoń na moim policzku i go pogładził.
Moja omega zaczęła mruczeć i wyć.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się. - Ty za to jesteś bardzo przystojny. - zagryzłem dolną wargę z uśmiechem.
- Tak? - uniósł jedną brew do góry.
- Yhym... - mruknąłem, a szatyn wpił się w moje usta.
Żarliwie oddawałem każdy pocałunek.
Po chwili Louis zszedł ustami na moją szyję zostawiając na niej czerwone ślady.
Jęczałem pod wpływem jego dotyku i rozpływałem się czując jego rękę masującą wypukłość w moich spodenkach od piżamy.
Moja wewnętrzna omega niewytrzymywała.
************************************
Obudziłem się rano bardzo wyspany.
Czekaj, czekaj...
Od kiedy poduszki się ruszają i mają serce?!
Ze strachem podniosłem głowę do góry i jedyne co zobaczyłem to roześmiane niebieskie tęczówki i oślepiający uśmiech.
- Dzień dobry omego. - powiedział Louis.
A jego głos...o mój boże...
- Dzień dobry alfo... - mruknąłem spowrotem się na nim kładąc.
- A ty czasem nie miałeś iść gdzieś z Niallem? Bo dzwonił do mnie parę minut temu, że będzie za pół godziny. - zaśmiał się a mnie chwilę zajęło zrozumienie sensu jego wypowiedzi.
- O cholender... - jęknąłem.
- Raczej Irlandczyk...
- Oj tam. - mruknąłem i wstałem. - Idę do łazienki.
Wróciłem po około 10 minutach spędzonych głównie na układaniu tych głupich włosów.
Pognałem do pokoju i stanąłem przed szafą.
Po chwili ubrany w jasne spodenki z wysokim stanem, różową bluzkę z jakimś nadrukiem i białe tenisówki, zbiegłem na dół do kuchni gdzie już urzędowała moja alfa...em nie moja...alfa...yyy....urzędował Louis.
- Siadaj i zjadaj mały. - uśmiechnął się i podał mi talerz kanapek z dżemem.
- Dziękuję. - cmoknąłem go w policzek.
Szatyn wyszedł i wrócił po chwili z czarnym pudełkiem.
Wyjął z niego obróżkę i założył mi na szyje oraz lekko pocałował w usta.
- Weź sobie jakiś plecak i włóż do niego telefon i portfel Hazz. - powiedział z uśmiechem. - Na telefonie masz mój numer więc jak coś to dzwoń.
- Dobrze Loueh... - zachichotałem i poleciałem na górę po plecak, do którego włożyłem wszystko co mi kazał i butelkę wody.
Chwilę pogadałem z szatynem i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chłopak poszedł otworzyć, a ja szybko przejżałem się w lustrze dopiero teraz zauważając czerwono-sine ślady, w które była przyozdobiona cała moja szyja.
O cie panie...
- Harry idziesz?! - usłyszałem wołanie.
Szybciutko pojawiłem się w przedpokoju, założyłem buty, pożegnałem się z Louisem całusem i wyszedłem z farbowanym.
************************************
Powitajcie kangury z Australii.
xxViakokxx
✨🌈✨🌈✨
![](https://img.wattpad.com/cover/146882707-288-k89164.jpg)
YOU ARE READING
Neighbouring Pack. ¦¦Larry Stylinson¦¦ a/b/o (✔️)
FanfictionLouis zostaje nowym władcą wielkiej watachy. Jego poprzednik, a za razem ojciec miał złe stosunki z sąsiednią watachą i nie dbał o stado. Gdy Alfa watachy sąsiadującej z tą należącą do Louisa dowiaduje się, że jest tam nowy Pan chce zawrzeć pokój. N...