Rozdział 5

223 13 4
                                    

~Adela?! - odezwał się Minho, tak jakby nagle ożył.
~Yyy... Tak, tak.
~Czemu dzwonisz z telefonu Chanyeola?
~Bo mój się wyładował.
~A w jakiej sprawie dzwonisz?
~Tak naprawdę to... - nie dokończyłam bo Yeol wyrwał mi telefon.
~Adela chciałaby się z tobą spotkać. Masz czas? - nie mam pojęcia co odpowiedział mu Minho. ~Dobra. To pa! - rozłączył sie z uśmiechem na twarzy.

- Chanyeol! Mam cię zabić?!
- Dlaczego niby?
- Po co dzwoniłeś do Minho i jeszcze powiedziałeś, że chcę się z nim spotkać? Nie wyraziłam na to zgody.
- Oj no nie przesadzaj... Będziesz mi jeszcze dziękować.
- No nie wiem...
- Dobra, teraz idź się szykować, bo za 20 minut przyjedzie po ciebie.
- Cooooo?
- Zapytałem, kiedy ma czas, żeby się z tobą spotkać. No i powiedział, że teraz możecie.
- Chanyeol! Tak się nie robi!
- Ale skoro mu pasowało... A teraz idź się szykować, bo za chwilę będzie.

Poszłam trochę zdenerwowana do "mojego pokoju". Ubrałam za dużą musztardową bluzę i czarne spodnie. Włosy miałam rozpuszczone. Uznałam, że co się będę stroić. Wróciłam do Yeola, który mnie tak udupił.

- W tym idziesz? - zapytał zdziwiony.
- No tak. Przecież to nie jest żadna randka.
- Ale no wiesz mogłaś... - zadzwonił dzwonek do drzwi. - Nie ważne... Ide otworzyć.

Yeol wpuścił do środka chłopaka. Minho wyglądał bardzo dobrze. Ubrany był normalnie, ale wyglądał jak zawsze oszałamiająco.

- Hej. - odezwałam się nie śmiało.
- Hej, to jedziemy? - zapytał chłopak.
- Wezmę tylko telefon i możemy jechać.
- O której wrócisz? - zapytał Yeol.
- Nie wiem mamo... - zaśmiałam się.
- Spokojnie na pewno przywiozę ją przed 22. Nie musisz się martwić. - uśmiechnął się Minho.
- Dobrze dzieci, idźcie już.

Zjechaliśmy windą i wyszliśmy z budynku. Robiło sie już ciemno, ale było ciepło. Po całym niebie były rozsypane miliony gwiazd. Stałam i patrzyłam na nie chwilę.

- Pomyślałem, że może pódjedziemy do parku pospacerować. Będzie nam się dobrze rozmawiało. Chyba, że to coś bardzo ważnego.
- Park będzie idelany. - uśmiechnęłam się.

Wsiedliśmy do auta i przejechaliśmy, z tego co widziałam, 6 km.

Spacerowaliśmy w ciszy. Drogę oświetlały latarnie. Kiedy byliśmy bardziej w głębi usiedliśmy na ławce.

- To... O czym chciałaś porozmawiac? Nikogo tu nie ma. Mów śmiało. - chłopak wziął w ręce moją dłoń.
- Nie rozumiem naszych relacji.
- W jakim sensie?
- To co wydarzyło się w noc po weselu Taemina i Julii. Było naprawdę miło i w ogóle, ale potem w windzie byłeś jakby zazdrosny, oschły? Nie umiem tego wytłumaczyć. - popatrzyłam na chłopaka, a ten tylko przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta. - Teraz to już w ogóle nic nie rozumiem...
- Pdzepraszam. Sam nie rozumiem. Pragnę cię, ale wiem, że jesteś teraz szczęśliwsza z Adamem. Nie kręci się wokół was paparazzi. Chciałbym być normlany, nie wyróżniającym się szczególnie z tłumu i być z tobą. - nastała chwila ciszy. Musiałam to wszystko "przetrawić". - Ważne, że jesteś teraz szczęśliwa. Twój uśmiech to również mój uśmiech.

Siedzieliśmy jeszcze chwile na ławce. Oparłam głowe o ramie chłopaka, oglądając gwiazdy i zasnęłam.

Minho

- Wracamy już? - zapytałem Adele, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Dziewczyna spała sobie smacznie oparta o moje ramie.

Nie chcąc jej budzić wziąłem na ręce i zaniosłem do samochodu. Nakryłem swoją bluzą i lekko oparcie siedzenia obniżyłem. Jechaliśmy główną ulicą przez co trafiłem na korki, wszystko przez to, że jest koniec tygodnia. Jechaliśmy spokojnie. Muzyka z radia cicho grała w tle. Niestety charmonie zepsuł jeden z kierowców, który ma na wszystko ból dupy i trąbi na wszystko i wszystkich. Adela się aż obudziła.

Wciąż Cię kocham || Minho ChoiWhere stories live. Discover now